Rozdział 12

27.3K 928 120
                                    

Christopher

- Powiedz tylko, że mi ufasz, a ja zajmę się wszystkim – powiedziałem trzymając jej syna w rękach, a ją za dłoń. Jej spojrzenie sprawiło, że wszystko inne zniknęło, a ja zapomniałem o obecności mojego przyjaciela, a jednocześnie adwokata Mel. Chciałem ją obronić. Obronić przed złem, niebezpieczeństwem. I w tej chwili uświadomiłem sobie, że będę musiał wyznać jej prawdę. Nie będę spał, jeśli ona o tym się nie dowie.

- Ufam ci. – Uśmiechnąłem się szeroko na te dwa słowa. Przybliżyłem jej dłoń do swoich ust, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jej miękkiej skórze. Spojrzałem na Erica, a następnie kiwnąłem głową. Eric Smith to jeden z najlepszych adwokatów w Los Angeles oraz mój przyjaciel, który zna mnie jak nikt inny. On oraz Daniel są dla mnie jak bracia. Ufam im i wiem, że mogę powierzyć im moje tajemnice. Wiedzą czym się zajmuje, a Daniel jest moją prawą ręką. Eric jest również we wszystko zaangażowany.

Przeniosłem swój wzrok ponownie na kobietę, która w ostatnim czasie sprawia, że mój świat wariuje.

- Skarbie zostawisz nas na chwilę samych? – zapytałem. Melissa spojrzała to raz na mnie a raz na Erica, po czym skinęła głową. Wzięła Nicka ode mnie i po upewnieniu się wyszła z gabinetu zostawiając nas samych.

- Co o tym myślisz? – zapytał Eric.

- Wiem jedno. Ten gnój nie zbliży się do Melissy i Nicka. Znajdę go i zabiję – wysyczałem mając gdzieś, że przede mną siedzi adwokat.

- Chris trzeba to rozegrać na spokojnie. Najlepiej po rozprawie, kiedy Melissa dostanie już rozwód. Wtedy nic nie będzie ją łączyło z nim. Myślę, ze wygraną mamy w kieszeni, ponieważ obydwoje nie damy mu wygrać, a zwłaszcza ty. – W jego oczach dostrzegłem błysk. Wiedziałem co to oznaczało.

- To nie to co myślisz – powiedziałem.

- Nie? Chris przecież widzę, jak na nią patrzysz. Opiekujesz się jej synem, którego uwielbiasz, mówisz do niej skarbie, trzymasz za rękę. Znam cię nie od dziś. Kochasz ją – powiedział, jakby to było normalną rzeczą, ale tak nie jest. Nie mogę kochać Mel. Jestem egoistą, ponieważ nie chce jej oddać nikomu i zależy mi na niej, a myśl, że ktoś inny mógłby położyć na niej swoje łapska doprowadza mnie do białej gorączki. – Myślisz o niej. Co byś zrobił, gdybym ją dotknął, przytulił albo pocałował...

- Zamknij się – warknąłem zaciskając pięści – Nie waż się jej tknąć – zagroziłem.

I właśnie w tej chwili do mnie coś dotarło. Jestem o nią kurewsko zazdrosny. Zabiłbym każdego, kto położyłby na niej swoje łapska. Dotknął tego co moje.

Stop. Ona nie jest moja. Jeszcze. Szlak. Kurwa mać.

Śmiech Erica przywrócił mnie do rzeczywistości. Śmiał się ze mnie.

- Widzisz? Zależy ci na niej? – zapytał z powagą. Czy mi zależy na niej? Oczywiście, że kurwa tak. Na niej i na Nicku. Boże, popadam w paranoje, przez tą kobietę.

- Tak i to cholernie – odpowiedziałem.

- Więc działaj – powiedział. Podał mi teczkę z nazwiskiem męża Mel. – Tam są wszystkie jego dane i akta oraz tych kobiet.

- Odnajdę je – powiedziałem, a Eric zmarszczył brwi. – Poproszę, żeby zeznawały. Na pewno będą chciały się zemścić na nim. Znajdę je i przywiozę na rozprawę.

- Masz tylko tydzień czasu.

- Wiem, oczekuj mnie na rozprawie. Bo to będzie pierwsza i ostatnia rozprawa Eric. Za tydzień Mel będzie wolna.

Weź się ożeń ze mną Tom 1Where stories live. Discover now