"Bez Niego Jestem Nikim"

925 26 5
                                    

Pov. Peter
Weekend minął w miarę spokojnie w sobotę siedziałem z Tess, a w niedziele zająłem się sprawami Spider-Mana.
Aktualnie jest poniedziałek, a ja siedzę w kozie po lekcjach za to, że chciałem uciec z lekcji, żeby złapać tamtych bandytów. Siedzę tu już 20 min i nie mogę usiedzieć. Po chwili po prostu wychodzę z sali i idę w stronę szafek. Podnoszę je i pokazuje mi się schowek w, którym trzymam mój stary stój i zapasy pajęczyny. Biorę butelkę z substancją i wychodzę ze szkoły. Gdy wszedłem do mieszkania sprawdziłem, czy nie ma w nim May. Jak się okazało ciocia była jeszcze w pracy. Założyłem maskę i po krótkiej rozmowie z Karen dowiedziałem się, że wszystko co robię jest nagrywane. Więc poprosiłem ją, żeby cofnęła do tamtego tygodnia, wieczora w środę. Pomijając momenty w których się wygłupiałem. W końcu doszliśmy do momentu nielegalnej sprzedaży broni. Poprosiłem Karen, żeby zidentyfikowała twarze mężczyzn na nagraniu. Sprzedawców nie było w bazie danych, ale kupiec był. To nie jaki 33 letni, afroamerykańczyk Aaron Davis , był już karany i mieszka w Queens. Pora na odwiedziny. Włączyłem ulepszony protokół przesłuchań i Wyszedłem z mieszkania. Namierzenie go nie było takie trudne. Znalazłem go na parkingu jak szedł do samochodu. Gdy otwierał bagażnik wystrzeliłem pajęczyna i przykleiłem jego rękę do klapy. Podeszłam i o wiele obniżonym głosem powiedziałem:

-Pamiętasz mnie? Potrzebuje informacji. I ty mi ją dasz.
-Luzik
-Już!
-Co jest z twoim głosem?
-Co masz na myśli?
-Pod mostem słyszałem głos dziewczynki.
-Jaka dziewczynka? Jestem chłopcem, a raczej mężczyzną.
-Wisi mi to.....
-Jestem mężczyzną. Gościu kto sprzedaję tę broń? Muszę wiedzieć daj mi nazwisko, albo zobaczysz- z trzaskiem zamknął bagażnik, a ja odsunąłem się o krok.
- Jesteś zielony w tym co?
-Karen wyłącz tryb przesłuchań- po chwilę już miałem swój normalny głos- koleś... Oni sprzedają szalenie niebezpieczną broń. Nie może trafić na ulicę. Jeśli jeden z nich rozwalił sklep Delmara i....
-Znasz Delmara?
-Najlepsze kanapki w Queens.
-Sub Havesn's też w porzo
-Za dużo chleba.
-Lubię chleb.
-Gościu poratuj- facet nic nie powiedział więc się odwróciłem- Głupi tryb przesłuchań nigdy już go nie włączaj Karen.
-Kiedyś powiedziałeś "Jeśli masz strzelać, strzel do mnie" miałeś jaja. Nie chcę tej broni na dzielni. Mój siostrzeniec tu mieszka.
-Kim oni są? Co wiesz o tym skrzydlatym?
-Oprócz tego, że jest psychopatą w stroju demona. Nic. Nie wiem kim jest, ani gdzie jest. Ale wiem gdzie będzie.
-Serio?
-Tak, pracowałem z takim szajbusem co robił z nim interesy.
-Tak!-zacząłem szczęśliwy odchodzić.
-Ej, nie powiedziałem Ci gdzie. Nie znacz adresu.
-AA no tak oczywiście, przepraszam głupi ja. Okey gdzie to jest?
-Mogę Ci coś poradzić?
-hm?
-Musisz poćwiczyć tę część roboty.
-Nie kumam. Budzę grozę.
-Prom Staten Island o 11
-To niedługo.
-Dobra, a teraz mnie uwolnij.
-Rozpuści się za 2 godziny.
-Nie, napraw to!
-Dwie godziny. Zasłużyłeś
-Mam lody w środku.
-Jesteś przestępcą. Pa panie przestępco- starałem się jak najszybciej dostać na ten Prom. Na szczęście zdążyłem w ostatniej chwili. Gdy przyczepiłem się do ściany na zewnątrz, przeszedłem w stronę okna i uruchomiłem tryb zwiadowczy. W momencie w którym znalazłem ich siedzący do siebie tyłem zacząłem odsłuchiwać ich rozmowę.

-Jest z przodu, główny pokład.
-Nienawidzę go- jeden to gość z mostu, a drugiego nie znam, więc poprosiłem Karen o zidentyfikowanie
-Informuj mnie- powiedział któryś z nich, w końcu jeden czarno skóry wstał, a drugi został na swoim miejscu.
-Nie ma go w bazie- odezwała się Karen- Połączenie od May Parker przekierować na wyświetlacz?
-Nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię- wysłałem drona, żeby śledził tego, który został. Teraz nikt nie może nam uciec. Gdy Wyszedłem na tył promu przy barierkach stali jacyś goście.
-Karen co to za gość po lewej?
-Mac Gargan. Obszerna przeszłość, liczne przestępstwa w tym morderstwo. Aktywować szybką śmierć?
-Nie Karen, przestań- w tym momencie gdy powstrzymywałem Karen przed zabójstwem, do tych gości dołączył ten czarnoskóry gość z rozmowy na górze i powiedział:
-Biała furgonetka- tamten kiwną głową, a inny mężczyzna poszedł na parking. Ja za to wysłałem drona, żeby znalazł tą białą furgonetkę. Obraz z Drona pokazał, że w furgonetce jest broń. Upiekę wszystkie pieczenie na jednym ogniu.
-Połączenie od Tonego Starka
-Nie odbieraj.
-Panie Parker. Mogę na chwilę?- świetnie, jeszcze tego brakuje.
-Jestem w szkole.
-Nieprawda- odezwała się Karen.
-Dobra robota w stolicy.
-Okey.
-Mój tata nigdy mnie nie wspierał, więc chciałem zostać doceniony.
-Jestem zajęty
-Nie przerywaj gdy cię chwalę. Nie ważne. Czekają nas wielkie.... - w tym momencie pron zatrąbił- Co to jest?
-Jestem na próbie zespołu.
-To dziwne. Happy mówił, że zrezygnowałeś 6 tygodni temu. Co jest? - zauważyłem jak czarnoskóry facet daje klucze do samochodu z bronią Macowi.
-Muszę kończyć. Koniec rozmowy. Wezmę je! - wystrzeliłem sieć i zabrałem kluczyki, zeskoczyłem na dół- Siemka prom z nielegalną bronią był o 10:30. Przegapiliście go- gdy sączyłem mówić zaczęła się walka. Jednego prawie wyrzuciłem za burtę, ale go złapałem i z całej siły uderzył w metalową płytę. Gdy wszystkich pokonałem zdziwiłem się, że tak szybko. Przy furgonetce usłyszałem c
hałas zobaczyłem gości, który wrzucił mnie do rzeki. Chciałem do niego biec, ale coś mnie zatrzymało.

-Stać FBI
-Nie ruszaj się
-Na ziemię.
-Jak to FBI?!
-Federalne Biuro Śledcze.
-Wiem co to, ale co oni tu robią? - nagle usłyszałem hałas dobiegający z parkingu popatrzyłem się tam i zobaczyłem skrzydlatego. FBI zaczęło do niego strzelać.

-Zejść z drogi- krzyczałem do nich. Skrzydlaty był uzbrojony w kosmiczną broń, zaczął do mnie strzelać. Gdy mnie minął zaczął lecieć do góry zatrzymał się, a po chwili czarnoskóry facet, który stał koło mnie zaczął uciekać. Gdy tamten chciał odlecieć strzeliłem do niego siecią, która złapała jego nogę. Zacząłem ciągnąć z całej siły. Skrzydlaty wyciągnął broń, ani razu nie trafiając. Gdy złapałem siecią broń od strony wylotu włączyłem sieć paraliżującą. W momencie którym został porażony puścił broń, która upadła kawałek ode mnie i zaczęła sama wystrzeliwać pociski. Próbowałem ją zatrzymać. Gdy w końcu zakleiłem ją całą w sieć było bezpiecznie odwróciłem się do skrzydlatego.

-Zadzierasz z rzeczami, których nie pojmujesz- i w momencie w którym on odleciał broń przecięła sieć i zaczęła strzelać laserami we wszystkie strony. Ludzie zaczęli uciekać na boki. Po paru sekundach prom został przedzielony na pół i zaczął się rozdzielać.

-Mój Boże. Co ja narobiłem? Karen szybko prześwietl pokład i znajdź najmocniejsze punkty- po chwili już latałem wzdłuż wyrwy i próbowałem ją złączyć, żeby prom znów był cały. Gdy skończyłem stanąłem w miejscu i popatrzyłem no to co właśnie zrobiłem.

-Dobra robota Peter. Udało Ci się w 98%.
-Jak to?
-Tak. Spider-Man! - krzyknął to jakiś otyły mężczyzna, zaczął klaskać, a sieć nagle zaczęła pękać. Szybko złapałem za pękającą sieć wystrzeliłem druga na drugą część pokładu i sam próbowałem złączyć obie strony. Ciągnąłem z całej siły. Gdy nagle robiło się co raz łatwiej. Prom zaczął się łączyć. I w tedy zobaczyłem przez okno Iron Mana

-Hej Spider-man. Próba zespołu tak?- małe silniczki po obu stronach statku pomagały Tonemu. Gdy pokład był już złączony Iron Man zaczął latać wokół i spawać go w całość, a ja latałem za nim, żeby z nim porozmawiać i mu to wyjaśnić.

-Panie Stark! Mogę w czymś pomóc? Co mam robić?

-Już dość zrobiłeś- przestałem za nim latać i stanąłem na szczycie statku.

Gdy byłem już na lądzie wylądowałem na dachu sterowni elektrowni Oscorp. Usiadłem na krawędzi i zdjąłem maskę. Po chwili przyleciał Tony.

-Poprzednio w "Rozwałce Petera" kazałem Ci się trzymać z daleka od tego. A ty włamałeś się do wielomilionowego kostiumu, żeby działać za moimi plecami i robić jedyną rzecz, której Ci zabroniłem.

-Wszyscy cali?

-Nie dzięki tobie.

-Słucham?! - wstałem i zacząłem iść w jego stronę- Tam była broń, o której próbowałem powiedzieć, ale pan nie słuchał. Nic by się nie stało gdyby Pan słuchał! Gdyby Pana to obchodziło byłby pan tutaj- w tedy Tony Stark wyszedł że swoje zbroi i zaczął do mnie podchodzić, a ja się cofałem.

-Słuchałem, młody. Niby kto wezwał FBI? Wiesz, że tylko ja wierzyłem w ciebie? Inni mówili, że oszalałem rekrutując czternastolatka.

-Mam 15 lat.

-Gębą na kłódkę. Dorosły mówi. A gdyby ktoś zginął? Inna historia. Bo to byłaby twoja wina. A gdybyś ty zginął, byłaby to moja wina. Nie chcę mieć cię na sumieniu.

-Tak jest. Przepraszam

-Mam to gdzieś.

-Rozumiem. Chciałem być jak Pan.

-A ja chciałem, byś był lepszy. To nie działa. Oddaj mi kostium.

-Na ile?

-Na zawsze.

-Nie, proszę

-Miejmy to za sobą.

-Tylko tyle mam. Bez niego jestem nikim.

-Skoro jesteś nikim bez stroju, nie powinieneś go mieć.

Okey długi, ale chciałam dokończyć do tego momentu. W sumie jesteśmy już blisko końca filmu. Mam nadziej, że się wam podoba ten rozdział. Do zobaczenia papa

Forever || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz