Maraton 3/4✔

1.2K 47 16
                                    

POV. Tess

Czekam na Petera już 15 min, a on dalej nie wychodzi ze szkoły. Dzwoniłam do niego chyba 4 razy i za każdym razem włącza się poczta głosowa. Serio wystawił mnie w moje urodziny, a ten dzień zaczął się tak dobrze i miałam nadzieję, że tak zostanie. Nagle poczułam silne pociągnięcie w górę nie wiedząc nawet kiedy znalazłam się nad ziemią w objęciach spider-mana.

-Ciebie do reszty pogrzało Parker.

-Cicho bądź, bo jeszcze ktoś usłyszy.

-Czuje się porwana.

-Ja ciebie nie porwałem wiedziałaś, że gdzieś cię zabiorę.

-Ale nie tak aaaaaaa proszę ja nie chcę- mocno przytuliłam się do Peter i zamknęłam oczy. Tylko, żeby nie upaść proszę. Zaczęłam panikować nigdy nie latałam w taki sposób. Nie wiem ile jeszcze tak lecieliśmy, ale każda minuta to coraz większy strach, że spadnę.

-Hej już jesteśmy możesz mnie puścić-otworzyłam powoli oczy i odsunęłam się od chłopaka- podobało się?

-Nigdy więcej, ja rozumiem ty jesteś spider- manem lataj ile chcesz, ale mnie w to nie mieszaj-oboje się zaśmialiśmy dopiero teraz zorientowałam się gdzie jesteśmy. Byliśmy na dachu najwyższego budynku w Queens- Wow

-Miałem nadzieje, że ci się spodoba ładnie tu- powiedział Peter zdejmują maskę.

-Ładnie? Tu jest wspaniale widać praktycznie całe miasto jak ty to znalazłeś?

-Wiesz bycie Spider-manem ma wiele atutów i właśnie jednym z nich jest latanie po mieście dzięki czemu znajduje czasami takie miejsca jak to.

-Dziękuje, a tak w ogóle to co tu robimy?-Peter zaczął iść w moją stronę, zatrzymał się tuż obok mnie i powiedział.

-Ostatnio po naszej kłótni uświadomiłem sobie, że nie potrafię normalnie funkcjonować będąc świadomy, że nie ma ciebie przy mnie, że może właśnie ta kłótnia przekreśli wszystko i stracę ciebie na zawsze i już nigdy nie usłyszę twojego śmiechu, tych głupich tekstów, albo nie zobaczę jak uśmiechasz się na mój widok....

-Peter- kładę mu rękę na policzku, a na moim czuje łzę.

-Chcę, żebyś płakała ze szczęścia, albo ze śmiechu, a nie dlatego, że się kłócimy, bo próbuje ukryć w sobie co do ciebie czuje. Chciałem się umówić z Liz, bo chciałem zignorować uczucie, którym cię darzę i nie chodzi mi tu o przyjaźń. Rozumiem jeśli nie czujesz tego samego, ale nie chcę cię więcej ranić, bo nie jestem na tyle odważny, aby to powiedzieć.

-Jesteś najodważniejszą osobą jaką znam Peter.

-Nie wcale nie.

-Ratujesz bezbronnych ludzi.

-A nie potrafię powiedzieć dziewczynie, która mi się podoba, że.....że ją kocham- łzy leciały mi po policzkach, ale nie ze smutku tylko szczęścia. Przez te emocje nie mogę wydusić z siebie, ani słowa.

-Czyli byłeś zazdrosny gdy miałam chłopaka- powiedziałam i widząc jego uśmiech nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnia go.

-Tak byłem, dlatego nie chcąc się już tak więcej czuć muszę zadać ci pytanie: Zostaniesz moją dziewczyną?

-Tak- powoli zbliżałam się do niego, a on do mnie nasze usta dzieliły milimetry, które Peter pokonał i złączył nasze usta w długi i pełen emocji pocałunek. Gdy się od siebie odsunęliśmy patrzyliśmy sobie w oczy przez chwile po czym powiedziałam:

-To najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam.

-Ciesze się, bardziej niż myślisz- przytuliłam go

-Kocham cię Peter

-A ja Kocham ciebie Tessa.

Forever || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz