Na zawsze

732 23 9
                                    

Pov. Tess

Człowiek nie przejmuje się, aż tak rzeczami, które mogą go skrzywdzić do puki coś się nie stanie. Tak samo jest z ludźmi nie obchodzi cię człowiek, który mija cię na chodniku, a może właśnie on okaże się twoim koszmarem albo marzeniem. W moim przypadku koszmarem. Dowiedziałam się, że nie raz minęłam Russella na chodniku i to właśnie przez niego zostałam porwana. Tak cholernie bolało to, jak dosłownie przed chwilą mogłam zobaczyć Petera, ale ani ja, ani on nic nie mogliśmy zrobić. To jest śmieszne, bo powinnam się cieszyć, że przecież on wraz ze Starkiem będą śledzić samochód i mnie uratują, ale wiem też, że Maxwell nie podda się tak łatwo on ma plan, który właśnie zaczął wprowadzać w życie. Ja byłam tylko tym elementem, który potrzebował. Siedząc na zimnej podłodze samochodu ze związanymi rękoma zamyślona i wpatrzona w ślad po igle( który nawet nie wiem od kiedy tam jest) prawie nie odczuwam bodźców z zewnątrz. Nagle samochód ostro hamuje, a ja lecę na tylne drzwi Vana. Słyszę strzały Russell i kierowca wysiadają, a ja zostaje, jednak długo nie musiałam czekać, ponieważ i moje drzwi się otworzyły, a w nich stał Iron man. Jak najszybciej wyszłam i się do niego przytuliłam, nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.

-Hej, już jest dobrze, mamy cię- przytulił mnie do siebie i zaczął uspokajać- Peter mam ją, zabierz ją w bezpieczne miejsce z dala od tego wszystkiego- powiedział, a po chwili przed nami stał mój bohater podbiegł do nas i odebrał mnie od Tonego. 

-Tak strasznie przepraszam- przytulił mnie i w tedy dopiero poczułam się w pełni bezpieczna- muszę cię stąd zabrać, trzymaj się mocno- oplotłam moje ręce jeszcze mocniej wokół jego karku i wzbiliśmy się w powietrze. Czułam szczęście, którego tak długo ostatnio nie było w moim życiu. Gdy popatrzyłam się w miejsce walki ( którym okazał się Brooklyn Bridge) zobaczyłam kogoś jeszcze w zbroi Iron mana, ale byliśmy zbyt daleko, żebym mogła się przyjrzeć. W pewnym momencie słyszałam jak Peter rozmawia prawdopodobnie z Tonym, mówił, żeby zabrać mnie do najbliższego miejsca bez ludzi i, żebyśmy tam zaczekali na niego. Po krótkiej chwili wylądowaliśmy na parkingu z dala od tego wszystkiego. Staliśmy już na ziemi, ale ja i tak go nie puściłam, tak strasznie mi go brakowało. Staliśmy w ciszy i cieszyliśmy się swoją obecnością. Nie musieliśmy długo czekać na Starka. Wylądował w swojej zbroi na przeciwko nas i wyszedł z niej. Podbiegłam do niego i się przytuliłam. 

-Dziękuje - szepnęłam do niego.

-To przeze mnie to się stało-  w jego głosie było słuchać, że jest przestraszony.

-Nie kontrolujesz ludzi i ich czynów Tony- powiedziałam i odsunęłam się od niego. On tylko się na mnie popatrzył, uśmiechnął lekko i nie odpowiedział. Poczułam dziwne uczucie w klatce piersiowej i z chwilą to się nasilało i zaczynało co raz mocniej boleć. 

-Tess co się dzieje?- Peter podszedł do mnie i podtrzymał, żebym nie upadła. Zaczęłam się dusić i trząść, nie mogłam złapać oddechu. Stark poszedł do mnie i zaczął coś mówić, ale ja kompletnie nie mogłam się skupić.

-Oddychaj skup się na tym- słyszałam jak przez mgłę, ale starałam się to robić. Ból w klatce piersiowej się pogarszał. Myślałam, że coś rozrywa mnie od środka. Upadłam na kolana i trzymałam się klatki. Łzy leciały mi po policzkach. Nie miałam zielonego pojęcia co się dzieje i ile to trwało, ale nagle ten cały ból zaczął znikać. A ja zaczęłam się uspokajać siedziałam na ziemi, trzęsąca przytulona do Petera. Nikt nie miał pojęcia co się stało. Wyczerpana nie kontaktowałam. Wiedziałam, że coś do mnie mówią, ale nie miałam kompletnie siły nawet się ruszyć. Mój oddech robił się co raz cięższy i płytszy. Czułam lekkie szturchanie, tak bardzo chciałam się ruszyć i coś zrobić albo chociaż powiedzieć, ale nie miałam kompletnie siły, oczy same mi się zamykały, starałam się je zostawić otwarte, bo bałam się, że już ich nie otworze. Jedyne na co się zdałam to lekko ścisnęłam rękę chłopaka, który musiał być tak bardzo przerażony. Jego słowa były dla mnie bardzo nie wyraźne, ale starałam się jak tylko mogłam, żeby dobrze go zrozumieć.

-Tess, musisz słuchać mnie bardzo uważnie- słyszałam, jak się boi i przytula mnie jakbym miała zniknąć - walczyłaś, bardzo długo i nie mogę od ciebie tego wymagać, ale musisz wytrzymać jeszcze trochę, proszę walcz, nie chcę cię stracić, potrzebuje się - wiedziałam, że starał się być silny przy mnie. Skupiłam się, bardzo na utrzymaniu otwartych oczu, dla niego, dla rodziców.

-Pe....- starałam wydusić z siebie cokolwiek.

-Będzie dobrze, za tydzień może za dwa wrócisz do szkoły, znów będziemy się śmiać z głupot, ty będziesz się cieszyć i czekać na swojego braciszka lub siostrzyczkę. Wszystko będzie tak samo jak wcześniej tylko proszę nie zamykaj oczu- naprawdę się starałam, ale zbyt długo już walczyłam z tym wszystkim.

-Ko....kocham.. cię- mocniej ścisnął moją rękę i przycisnął mnie do siebie-..na...zawsze....

Szepnęłam i zamknęłam oczy.


"Zapragnęłam ponownie przeżyć każdą chwilę z nim spędzoną. Choć jeszcze jeden zagadkowy uśmiech, wspólne rozbawienie. Jeszcze jeden elektryzujący pocałunek. "

~Becca Fitzpatrick

Forever || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz