Maraton 4/4✔

1.3K 40 25
                                    

Pov. Tess

Siedzieliśmy przytuleni do siebie na brzegu dachu rozmawiając, aż do ok 16 jednak Peter w końcu powiedział:

-Chodź jeszcze jedna niespodzianka na ciebie czeka.

-Jeszcze coś?

-Tak, chodź.

-Znowu musimy polecieć prawda?

-No na piechotę tam nie pójdziemy księżniczko.

-No dobra- przytuliłam z całej siły mojego chłopaka i polecieliśmy po nie wiem jaki czasie wylądowaliśmy na schodach pożarowych przy pokoju Petera.

-Poczekaj chwile tylko się przebiorę.

-Dobrze- czekałam na schodach niecałe 3 min po czym Pet przeskoczył wraz ze mną na schody naprzeciwko. Weszliśmy na dach znaczy Peter mnie prowadził, bo zakrył mi oczy. Gdy już byliśmy na górze chłopak odsłonił mi oczy, a przede mną pojawili się moi rodzice, MJ, Ned i May krzycząc ,,Niespodzianka" i drugi raz tego dnia się popłakałam za dużo emocji. Zaczęli śpiewać ,,Happy Birthday",a moja mama wzięła tort ze stołu który był rozłożony z boku.

-Zdmuchnij świeczki dalej- poganiał mnie tata.

-Pomyśl życzenie kochanie- po słowach mojej mamy wzięłam duży wdech i zdmuchnęłam świeczki.

-Jakie było twoje życzenie?- zapytał Ned

-Nie powiem, bo się nie spełni.

-Teraz czas na prezenty- najpierw otworzyłam prezent od rodziców było to ukulele wiedzieli, że chciałam zacząć się uczyć grać podziękowałam im i przytuliłam. Teraz nadszedł czas na prezent od May była to pudrowo

- różowa torebka z ,,Kazar" podziękowałam i ją przytuliłam. W końcu nadszedł czas na prezent od Petera.

-Zamknij oczy i odgarnij włosy

- zaśmiała się, ale wykonałam jego polecenie. Poczułam, że zakłada mi coś na szyje po chwili powiedział- możesz otworzyć oczy - wyjęłam telefon i włączyłam aparat obróciłam kamerę i zobaczyłam przepiękny naszyjnik serduszko.

-Peter jest piękny, dziękuje

- przytuliłam go, to był nasz moment odsunęłam się od niego i złączyłam nasze usta. Po chwili jednak zorientowaliśmy się, że wszyscy się na nas patrzą. Widziałam uśmiech na wszystkich twarzach.

-Taaa chyba wam czegoś nie powiedzieliśmy.

-Oni wiedzą- powiedział Peter.

-Że co proszę?

-Ustalałem to z May, a ona pewnie wygadała twojej mamie.

-Aha okey czyli ominie mnie przestawianie ciebie moim rodzicom.

-Tak, ale Petera nie ominie rozmowa z tatą jego dziewczyny- odezwał się mój tata- chodź Peter porozmawiamy.

-Pomocy- szepnął do mnie Pet

-Jesteś odważny wierze w ciebie - powiedziałam pchając go lekko w stronę mojego taty. Ja podczas rozmowy ojca z chłopakiem jego córki rozmawiałam z Nedem i Michelle. Impreza niespodzianka skończyła się trochę po 23 mój tata odwiózł naszych przyjaciół do domu, a ja z Peterem jeszcze zostaliśmy na dachu, żeby posprzątać śmieci.

-Jak się czujesz jubilatko?

-Najlepiej na świecie mój chłopaku.

-Ooo chodź tu- przytulił mnie do siebie.

-Peter

-Co?

-Nie dotrzymałeś obietnicy?

-CO? Jakiej obietnic?

-Nie poszliśmy do Monetta na czekoladę.

-Ty mogłabyś pić tylko czekoladę i byłabyś najszczęśliwszą osobą na świecie.

-Nie.

-Nie? Co czego ty jeszcze potrzebujesz?

-Ciebie tylko ty mi wystarczysz, a czekolada to tylko taki dodatek.

-Pójdziemy już spać?

-Tak tylko zanieśmy te śmieci do śmietnika i dobranoc najlepszy dniu w moim życiu- zaśmialiśmy się. Zeszliśmy po schodach pożarowych i wyrzuciliśmy śmieci do kubła i wróciliśmy do mojego pokoju porozmawialiśmy chwile po czym Peter wrócił do swojego pokoju. Wzięłam piżamę poszłam się umyć. Gdy już byłam ogarnięta wróciłam do pokoju położyłam się na łóżku i myślałam na dzisiejszym dniem. Nigdy go nie zapomnę tego dnia. Rozmyślałam tak jeszcze chwile po czym zasnęłam.

Wiem, że ostatnie dwa rozdziały były krótkie, ale mam nadzieje, że mi to wybaczycie. I w sumie to koniec maratonu papapa

Naszyjnik od Petera:

Torebka od May:

Forever || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz