III | Przyjaciele i wrogowie

152 22 14
                                    

,,Ludzie używają słów tylko po to, by ukryć swe myśli. ''

~Wolter

Zielonowłosy genin przez swoją nieuwagę i planowanie złych rzeczy w myślach wpadł prosto w pułapkę. Uznał to nawet za swoją karę. Przeciwnicy utworzyli w ziemi dziesięciometrowy dół o równych, śliskich ścianach, które dodatkowo zapieczętowali, aby nie można było zdeformować ich za pomocą ninjutsu. Miał tam na tyle mało miejsca, że nie mógł wykorzystać siły fizycznej w celu wybicia się do góry. Przed połamaniem nóg ochroniła go jedynie koncentracja czakry i szybka reakcja. Został zmuszony do zdania się na łaskę kapitana oddziału, z jakim wyruszył na zwiad w wysokie góry. Bywał tu już, a pomimo to dał się zaskoczyć. Yumi nie komentowała jego niezdarności, patrząc w dół dziury z zatroskaną miną. Po przeanalizowaniu sytuacji wskoczyła za nim, wymyślając szybko sposób, w jaki mogą to rozwiązać. 

— Powiesz mi w końcu, za co się na mnie gniewasz? — Spytała pogodnie, kiedy złączyli się ze sobą plecami i zaczęli iść po ścianie na ugiętych nogach, pod przymusem otrzymania jednego tempa. Ślizka powierzchnia zsuwała ich na dół, kiedy tylko źle przenieśli środek ciężkości lub Taro opóźniał krok, zastanawiając się nad odpowiedzią, jak w tym momencie. 

— Spytaj lepiej, czemu w ogóle jeszcze z Tobą rozmawiam. — Wypowiedział przesłodzonym, poirytowanym głosem, splatając od niechcenia swoje ramiona z ramionami dziewczyny, aby zachować stabilność. Nie miał za dobrze wytrenowanych nóg, przez co jego mięśnie zadrżały, szybko dając znać o zmęczeniu.

— Wiesz, że nie możemy o nim rozmawiać. Gdyby było inaczej, to wszystko bym Ci wyjaśniła. — Yumi robiła dobrą minę do złej gry, pomimo niewygodnej pozycji i niemiłego zachowania przyjaciela. Trzymała swoją pozę, jakby nie odczuwała żadnych negatywnych skutków.

—  Nie możemy, bo Ty tak mówisz? — Oburzył się i obrócił głowę do boku, aby kątem oka ujrzeć prawy profil jej twarzy. Przez tę nerwową reakcję ponownie spadli kilka centymetrów w dół.

—  Dobrze wiesz, jak się to kończy. Gotowy? — Głośno westchnęła, ponownie rozpoczynając próbę wspięcia się na samą górę. Taro jedynie przewrócił oczami, postanawiając współpracować w stu procentach, żeby wyjść z opresji jak najszybciej.

◷◶◵◴

W tym samym czasie pozostała dwójka czaiła się przy stromych górach, zabezpieczając tyły. Przynajmniej to mieli w teorii robić. Kabuto siedział na trawie z kolanami przytulonymi do piersi, a Etsuko kręciła się w kółko, na co nawet nie zwracał uwagi, woląc wpatrywać się w źdźbła trawy kołysane przez wiatr.

—  Poważnie... Co przywódcy mają do tych czteroosobowych zespołów. Moglibyśmy w tym czasie robić naprawdę wiele rzeczy, a nie biegać za jakąś figurką czy czymś tam. — Narzekała praktycznie od samego początku, wywołując u kolegi jedynie negatywne myśli, którymi nie mógł się podzielić.

— To dlatego, że Yumi nie jest joninem. Wtedy moglibyście chodzić w trójkę. Przynajmniej dostajemy wypłaty, prawda? — Odezwał się z uprzejmością, a ona przystanęła w miejscu.

— Tu nie chodzi o pieniądze, po prostu mi się nudzi! — Podniosła głos, patrząc na niego z urażoną miną.

—  Mi też o nie nie chodzi. Chciałem być po prostu miły, bo słucham Twoje zrzędzenia już od jakiegoś czasu. — W końcu nie wytrzymał i posłał jej niemiły uśmieszek, przez który zmarszczyła brwi, denerwując się jeszcze bardziej.

— Mogłeś iść z Yumi, skoro tak bardzo się lubicie. — Złapała się pod biodra, wyszczerzając zęby we wrednym wyrazie. — A może jesteś zazdrosny?

Niezapominajka || Kakashi x OCWhere stories live. Discover now