🌜 30🌛

1.6K 123 39
                                    

Yoongi

Dzisiaj miało być spokojnie. Mieliśmy jechać do miłej staruszki, pobawić się z pieskami i zjeść coś pysznego od pani Park tak jak mówił Jimin. Zero spięć tylko nasza szóstka i dobra zabawa.

Więc co poszło nie tak, że od samego rana coś się dzieje? Dlaczego Hoseok zaczyna ze mną flirtować (co swoją drogą mi się spodobało) i dlaczego ktoś bierze mnie za swoją bratnią duszę.

To był powód dlaczego nie chciałem mówić swojego imienia. Nie chciałem, aby ktoś obcy wmawiał mi, że jesteśmy sobie przeznaczeni. 

Seonghwa był przystojny i w dodatku wydawał się świetnych facetem, ale to nie było to. Tego byłem na sto procent. 

Kiedy go zobaczyłem nie poczułem nic. I tak wiem, że bartnie dusze nie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, ale powinienem coś poczuć. Chociażby dreszcz  ekscytacji czy czegokolwiek.

A jedyne co czułem to niezręczność. W dodatku w ramionach Seonghwy człem się dziwnie i aż dziwię się, że chłopak tego nie odczuł.

– W-wystrczy. – odsunąłem go lekko. Bałem się zrobić gwałtowniejszy ruch, aby nie zranić chłopaka. Wydawał się być szczęśliwy, że znalazł przeznaczonego. 

Jak nigdy, miałem ochotę zdjąć bandamę i zobaczyć to głupie imię. Wszystko by się wtedy wyjaśniło. 

– Nie cieszysz się? – był trochę zdziwiony. Pewnie oczekiwał, że będę równie szczęśliwy co on, bo przecież nie codziennie można spotkać swoją bratnią duszę.

– Jestem w szoku. – nie wiedziałem co mam zrobić. Fakt, że byłem obserwowany przez moich znajomych wcale nic nie ułatwiał.

– Tak, ja też. Nigdy nie sądziłem, że bratnia dusza tak po prostu przyjdzie do mojego domu. – uśmiechnął się, a mój żołądek zacisnął się jeszcze mocniej. Jak ja miałem to z nim wyjaśnić? Nie znałem go, a tak bardzo nie chciałem go zranić. 

– Taka sytuacja jest wręcz niemożliwa. Jesteś pewny, że jesteście sobie przeznaczeni? – Hoseok wypowiedział słowa z którymi ja miałem problem. Ale jego wypowiedź bardziej przypominała warknięcie niż próbę wyjasnienia sytuacji.

– Imiona nie kłamią. – Seonghwa chyba nie przejął się wrogo nastawionym Jungiem i złapał mnie za rękę. Moim zdaniem nie pasowały do siebie.

– Seonghwa ma rację. Z resztą on serio ma napisane Yoongi na ręce. – wtrącił się Jimin, który nadal był w swego rodzaju euforii.

– Co z tego, j-

– Jako przyjaciel powinieneś się cieszyć jego szczęściem. – tupnął nogą i zrobił srogą minę. Takiego wydania Chima jeszcze nie widziałem.

Spojrzałem na Hoseoka, który zacisnął mocno szczękę. Przez chwilę na mnie popatrzył i wyszedł z pomieszczenia. Potem usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, a ja jedyne czego chciałem to za nim pobiec. 

– Jimin nie przesadziłeś trochę? Mogłeś chociaż dać mu dokończyć. Może to było ważne. – odezwał się Tae. 

– Tak na pewno. Tae żarty żartami, ale nie powinno stawać się na drodze przeznaczonym. – może ciężko było to nazwać kłótnią, ale poraz pierwszy widziałem tę dwójkę, która miała różne zdanie na jakikolwiek temat. Zawsze się ze sobą zgadzali.

– Nie mówię, że tak. Ale co ci szkodziło dać dojść Hobiemu do głosu? Skoro są sobie przeznaczeni to nic by jego wypowiedź nie zmieniła. – zmieniłaby. Przynajmniej dla mnie. Kiedy Hoseok się odezwał miałem nadzieję, że powie wszystkim, że on też ma moje imię na nadgarstku. Miałem ku temu nadzieję już w areszcie. 

What's your name? |YoonSeok| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz