⭐ 22 ⭐

1.7K 125 37
                                    

Seokjin

Myślałem, że go rozszarpię. Wyjechać mieliśmy pięć minut temu, a Namjoon nadal nie był gotowy. 

Jego włosy były w nieładzie, koszula zapięta co drugi guzik i w dodatku lewą stroną. Walizka nie domykała się, ale i tak najważniejsze rzeczy leżały obok.

Jego rodzice pojechali na weekend do rodziny i zostawili nas samych. Jak się okazało, opieka nad Kimem to dla mnie za dużo. 

Mimo wszystko starałem się uspokoić, aby jak najszybciej wyjść z domu. Dlatego kazałem chłopakowi ubrać się porządnie, a sam zająłem się przepakowywaniem ubrań do nieco większej walizki.

Wcześniej przygotowałem sobie listę potrzebnych rzeczy, więc mogłem się nią sugerować przy pakowaniu młodszego. W połowie Namjoon dołączył do mnie i szybko zakończyliśmy pracę. 

Kiedy wyszliśmy z domu zauważyłem jak Jimin i Taehyung czekają na nas przy aucie chociaż umówiliśmy się pod sklepem, który znajdował się w połowie drogi.

– Długo was nie było, więc postanowiliśmy sprawdzić czy nie pojechaliście bez nas. – zawołał Tae na przywitanie i szturchnął starszego, który ze słuchawkami na uszach przeglądał coś na telefonie.

– No nareszcie! Przyznawać się, który zamulał?! – zawołał wkurzony na co szybko wskazałem na nastolatka obok. On zrobił to samo. – To było do przewidzenia. 

Zapakowaliśmy wszystkie walizki do bagażnika, które jakimś cudem zmieściły się bez problemu i w końcu ruszyliśmy w drogę.

Suga i reszta na pewno są już sporo przed nami…

– Jak myślicie damy radę ich dogonić? – zapytałem reszty.

– Jeżeli nie będziemy robić ciągłych postojów… – tutaj Namjoon wymownie spojrzał na dwójkę przyjaciół z tyłu.

– Na nas nie patrz. Jak dla mnie może nie być żadnych przerw. – oburzył się Jimin, ale zapewne za chwilę i tak zawoła, abyśmy się zatrzymali, bo on musi iść do toalety. – Naprawdę! 

Namjoon

– Hyung, proooooszę! – podgłośniłem muzykę w radiu, aby zagłuszyć blondyna. Od dziesięciu minut powtarzał ciągle to samo, a mnie powoli nerwy puszczały.

– Mówiłeś, że zero postojów! – wypomniałem obietnicę sprzed dziesięciu minut. 

– Ale to było zanim zachciało mi się pić! No hyung! Za chwilę będzie stacja benzynowa, kupię szybko wodę i pojedziemy dalej. – szczerze w to wątpiłem. Zapewne chwilę potem będzie krzyczał o postój w innej sprawie. 

– W sumie pasowałoby zatankować… – Jin powoli odpuszczał, ale co się dziwić. Przed wyjazdem i tak mocno nadszarpnąłem jego nerwy.

– O! A ja pójdę się wysikać! – zawołał Tae. Wychodziło na to, że jednak nie obejdzie się bez postoju. 

Chwilę po tym mijaliśmy stacje i każdy ruszył w swoją stronę. Ja stwierdziłem, że pójdę z Tae, aby potem nie musieć prosić Jina o zatrzymanie się. 

– Jimin idź do toalety! – zawołał najstarszy zanim jeszcze wszyscy się oddaliliśmy.

– Nie jestem dzieckiem! – odkrzyknął tylko i zniknął między półkami sklepu. Już wiedziałem w jakiej sprawie będzie kolejny postój.

Po załatwieniu wszystkich spraw ruszyliśmy dalej, a jedyne co mnie martwiło to sześć butelek wody kupionej przez Parka. 

– Nie kupiłeś może czegoś do jedzenia? – zapytał Tae na co ten pokiwał przecząco głową. "Oszczędzam" padła odpowiedź. – A nie masz czegoś z domu? – również zaprzeczył. 

What's your name? |YoonSeok| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz