🌞 12 🌞

1.9K 151 14
                                    

Hoseok

Przed zaśnięciem długo męczył mnie ból brzucha, który nie pozwalał mi zasnąć. Zakładałem, że się nie wyśpię i spóźnię do szkoły co bardzo mnie stresowało i ból brzucha się nasilał. To było błędne koło.

Całe szczęście istniało coś takiego jak ciepłe mleko i herbata ziołowa. Wypiłem jedno po drugim co raczej było złym pomysłem, bo przez tą mieszankę czułem mdłości. Jak na razie zapowiadało się świetnie.

Jak jeszcze przyśni mi się jeden z moich pokręconych snów, który nie pozwoli mi zmrużyć do rana to będę ugotowany.

Położyłem się w swoim łóżku i modliłem się o noc bez snów. Ale z tą sypialnią musiało być coś nie tak, bo ledwie zamknąłem oczy, a moje myśli zaczęły nawiedzać różne obrazy. Od razu podniosłem powieki starając się odgonić nieproszone wizje. Jednak byłem już zmęczony i chcąc nie chcąc odpłynąłem.

Tym razem śniło mi się, że siedzę w jakiejś pustej klasie. Udało mi się rozpoznać moją starą szkołę. Zza okna słychać było różne śmiechy i krzyki znajomych.

Gdybym mógł to pewnie do nich bym poszedł, ale moje sny cechowały się brakiem możliwości sterowania moim ciałem. A ono teraz chciało siedzieć. I nic z tym nie mogłem zrobić...

Nic się nie działo przez pewien czas, aż do momentu uczucia pieczenia. Pochodziło ono z nadgarstka i promieniowało ono na całą rękę.

Spojrzałem w tamtym kierunku, a moim oczom ukazały się litery składające się w imię mojego soulmate. Tak przynajmniej odczuwałem, ponieważ znaki rozmazywały się i nie pozwalały odczytać.

W końcu czarny tusz zniknął. Wydawało się jakby wniknął w skórę, a mój nadgarstek pozostał nie naznaczony. Jakbym nie był pełnoletni...

Senny ja się tym nie przejął. Tak po prostu wyjął granatową chustę i zawiązał ją na ręce. Potem wstał i opuścił salę. Jednak gdy otworzył drzwi nie było tam korytarza, ale pokój artystyczny w mojej nowej szkole.

To był moment kiedy się obudziłem. Była piąta, więc nie było sensu walczyć o dalszy sen. Nie było po co.

Wstałem i powoli poszedłem do łazienki się przyszykować. Teraz przynajmniej mam czas, a nie wszystko w biegu, bo mama i Dawon zajęły łazienki na godzinę.

Przemyłem twarz, aby się bardziej rozbudzić i umyłem zęby. Włosy przeczesałem palcami i starałem się je ułożyć, ale te stawiały opór. Zacznijmy od tego, że za bardzo się kręciły i wyglądałem jak owca. W dodatku upośledzona, bo każdy kosmyk był posklejany i w inną stronę. Przez to wyglądałem jak w hełmie, a nie miałem czasu aby po raz kolejny je myć.

Dlatego też chcąc nie chcąc musiałem użyć prostownicy siostry. Na początku namoczyłem je, aby je rozkleić i chwyciłem za pierwszy kosmyk. Oczywiście nie obyło się bez licznych poparzeń które wręcz odebrały mi resztki humoru. Jednak udało mi się wyprostować włosy i ułożyć je ładnie.
Aby utrwalić powstały efekt użyłem żelu ojca. Raczej nie powinien zauważyć jeżeli z pudełka zniknie trochę kosmetyku. Spojrzałem na zegar i aż się zdziwiłem kiedy zobaczyłem godzinę szóstą...

Zadowolony wyszedłem w samą porę, bo do pomieszczenia zmierzała zaspana i rozczochrana Dawon. Nie wiedziałem jak ona to robi, że rano wchodzi do łazienki jako siedem i pół nieszczęść, a wychodzi wyglądając jak idolka. Ale jednak siedzi tam z godzinę, więc ma czas, aby odprawić to swoje wodoo.

Ubrałem się już wcześniej w czarną koszulę i spodnie tego samego koloru, więc od razu ruszyłem w stronę kuchni.

Jak się okazało obydwoje rodziców kończyło jeść śniadanie. Zwykle o tej porze byli już w pracy...

What's your name? |YoonSeok| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz