Rozdział 21 - Sweet Home Alabama

1.3K 176 409
                                    

Gen westchnął cicho, wyczuwając niewielki ruch ze strony wciąż drzemiącego Senku, który - wcale nie po raz pierwszy dzisiejszej nocy - wybudził go ze snu. Iluzjonista uchylił nadal pokryte rozespaną mgiełką powieki i obserwował, jak Ishigami,  już po raz enty tego wieczoru, zmienia pozycję. Ze względu na połamane żebra nie mógł leżeć na brzuchu, więc wydawać by się mogło, iż jego możliwości wyboru zostały mocno ograniczone. Nic bardziej mylnego - jak na posiadającego otwarty umysł naukowca przystało, chłopak znalazł wiele różnorakich pozycji. Teraz ułożył się w ten sposób, iż jego głowa leżała na ramieniu mentalisty zupełnie jak na poduszce i prawą ręką położył w poprzek tułowia Asagiriego, a jego dłoń zwisała luźno palcami niemalże dosięgnąwszy powierzchni sofy. Otworzywszy oczy całkowicie, Gen uśmiechnął się machinalnie i nieznacznie przysunął nastolatka bliżej siebie, po czym wolną ręką poprawił przykrywający ich koc, który zsunął się odrobinę w dół przez ruch jego towarzysza.

- Długo jeszcze będziesz się tak kręcić, Senku-chan? - wymamrotał sennie.

- Mmm - pomruk ten więcej miał wspólnego z krainą marzeń sennych niż jawą. Asagiri miał nadzieję, że oznaczał on nie.

Już nieco rozbudzony iluzjonista zerknął na elektroniczny zegar, będący nieodłączną częścią wyłączonego dekoderu od telewizora - była ósma trzydzieści, a z każdą minutą zbliżającą ich do godziny dziewiątej do nastolatka ze zdwojoną mocą wracały wspomnienia wczorajszego wieczoru.

Gdy po opowieści Senku, Gen zrozumiał, dlaczego Ishigami tak rzadko i lakonicznie się odzywał w przeciągu minionych dwóch tygodni poczuł się jak ostatni egoista. Samolubnie założył, że dziwne zachowanie Senku było spowodowane przez niego. Nawet nie wziął pod uwagę jakichkolwiek innych czynników, nawet nie pomyślał o tym, iż Ishigami mógł mieć jakiś inny problem, za co teraz iluzjonista pluł sobie w brodę. Gdy tylko przypominał sobie okropna historię i jeszcze makabryczniejszą ekspresję Senku, jego wymizerowany głos, wysoki, prędki ton i kilka nieśmiałych łez, które zdradziecko wymknęły się na niezdrowo blade jagody chłopaka, mentalista miał wrażenie, iż jego serce rozpadało się wciąż na nowo i na nowo, jak w złowrogim, regenerującym się kołowrotku. Zalała go ogromna fala wstydu a zarazem bezgranicznej trwogi (bo na samą myśl o tym, jak to wszystko mogłoby się zakończyć, gdyby jego wyjazd był dłuższy chociaż o jeden dzień ogarniał go potworny lęk), a jedyną stabilną tratwą zdolną przenieść go na bezpieczny brzeg przez całe morze wyrzutów sumienia była postać spokojnie śpiącego u jego boku naukowca.

To właśnie obecność Ishigamiego działała na niego kojąco. Asagiri wiedział, że za lwią część uzależnienia odpowiadała psychika i skoro chłopak dostrzegł problem oraz - co ważniejsze - z całego serca chciał się go pozbyć, to właściwie mieli już z górki. Naukowiec wziął morfinę tylko raz, więc nie będzie odczuwał żadnych fizycznych skutków odstawienia. Dawki paracetamolu będą zmniejszać proporcjalnie do malejącego bólu gojących się obrażeń i w ten sposób w przeciągu zaledwie kilku tygodni bez większych problemów wyjdą na prostą. Gen uśmiechnął się nieznacznie, uświadomiwszy sobie, iż pomyślał o tym w liczbie mnogiej. Chociaż to Senku był psychicznie uzależniony od psychotropów, drogę, jaka miała zaprowadzić ich z powrotem do normalności, zamierzali pokonać wspólnie. Asagiri zamierzał obdarować Ishigamiego taką ilością wsparcia, jakiej tylko chłopak potrzebował. Był w końcu mentalistą i na zapewnianiu innym stabilności psychicznej znał się jak mało kto.

Zupełnie jakby na potwierdzenie tych słów, rozległ się cichy klik, a nastolatkowi kilka ten sekund zajęło zrozumienie, iż odgłos ten wcale nie był wytworem jego wciąż nieco zaspanej wyobraźni. Był to dźwięk otwieranych (a po chwili również zamykanych) drzwi. Przez jedną absurdalną sekundę Asagiri pomyślał, że to Hyouga wraz z kompanami przyszedł dokończyć dzieła i pobić Senku aż do ostatniego oddechu. Mimowolnie mocniej przycisnął naukowca do piersi, lecz zaraz rozluźnił uścisk, zauważywszy w lustrzanej powierzchni telewizora odbicie znajomego przybysza. Zobaczył, jak jasnowłosy mężczyzna postawił w holu niewielką walizkę i po cichu skierował się do salonu.

Dr Stone "Endorfiny" (Sengen AU) Where stories live. Discover now