Rozdział 7 - Randka a spotkanie

1.5K 210 201
                                    

- Witaj w domu, synku.

Słowa matki przez chwilę rozbrzmiewały echem w głowie Gena, złoworogo niczym wyrok śmierci, lecz chłopak otrząsnął się zaraz, wiedząc, iż musi zachować zimną krew. Jego matka nie pojawiłaby się w domu rodzinnym bez konkretnego powodu i iluzjonista doskonale zdawał sobie sprawę, iż przyczyna jej wizyty z pewnością nie mogła być  niczym dobrym. Ciemnooki wziął powolny wdech, a wraz z wciąganym powietrzem jego umysł ogarnął spokój. Na twarz przybrał maskę posłusznego syna, którą utwardzał z każdym kolejnym krokiem matki rozbrzmiałym na skrzypiącej podłodze. Od nieuchronnej konfrontacji twarzą w twarz z rodzicielką dzieliło go nie więcej niż kilka sekund, a Asagiri wykorzystał cały ten czas na analizowanie sytuacji, w jakiej się znalazł. Zepchnął niefortunne wydarzenia dzisiejszego dnia na boczny tor własnego umysłu, aby móc lepiej skupić się na powodzie, dla którego matka przyjechała w odwiedziny. Do świąt było jeszcze daleko, więc wykluczył opcję z próbą udawania zgranej, wzorowej rodzinki przed dziadkiem. Rok szkolny kończył się dopiero w marcu, zatem chęć ułożenia planów co do jego kariery również nie była wyjątkowo prawdopodobna. A może...

Zanim zdążył sformułować konkretną myśl, jego matka pojawiła się w holu. Sonozaki Asagiri była niezaprzeczalnie piękną kobietą. Miała sportowa sylwetką, symetryczne rysy twarzy, hipnotyzujące jasne oczy oraz kręcone, czarne włosy, które kaskadami opadały na elegancką białą koszulę, na jakiej widać było kilka zagnieceń, jednoznacznie świadczących o tym, iż dziennikarka dłuższy czas spędziła w jednej pozycji. Licealista domyślił się, że przyjechała mniej więcej o tej samej godzinie, o której on kończył lekcje, zapewne sądząc, iż jej syn od razu po skończonych zajęciach uda się do domu. Musiała się niemiło rozczarować, gdy nie zastała go w mieszkaniu i z pewnością zmuszona została do wysłuchiwania anegdotek dziadka o życiu w feudalnej Japonii (ojciec Sonozaki pasjonował się historią, a ostatnimi czasy miał fazę na ten właśnie okres, o czym Gen przekonał się wielokrotnie, gdy w ciągu minionych dwóch tygodni mężczyzna wchodził do jego pokoju o losowych porach, aby coś mu opowiedzieć). Myśl, że nienawidząca historii matka zapewne z niemałym wysiłkiem zmusiła się do wysłuchania tych opowieści, odrobinę poprawiła mu zszargany humor.

- Część, mamo - przywitał się pogodnie, świadomy, że całej ich konwersacji przysłuchuje się dziadek, który, znając go, słysząc, iż wnuczek wrócił do domu, udał się do kuchni, aby zrobić mu ciepłej herbaty na rozgrzanie. - Mogłaś uprzedzić, że dzisiaj przyjeżdżasz to wróciłbym od razu po szkole! - dodał, a ton jego wypowiedzi jednoznacznie zasugerował, że z wielką chęcią spędziłby z nią więcej czasu.

Oboje wiedzieli, że nie była to prawda. Oboje wiedzieli, że każda ich rozmowa w tym domu będzie jedną wielką grą pozorów odrgywaną ze względu na dziadka.

Sonozaki po tych słowach oparła się barkiem o framugę drzwi, a krzywy uśmiech rozjaśnił połowę jej twarzy. Iluzjonista miał wrażenie, jakby niewidzialna szpilka precyzyjnie ukuła go w sam środek serca, gdyż poza ta od razu skojarzyła mu się z postawą Senku.

-  Nie chciałam psuć ci zabawy z przyjaciółmi - zaoponowała kobieta z uśmiechem równie szerokim, co wymuszonym. - Ale dobrze, że już jesteś. Chodź, musimy o czymś porozmawiać. - dodała, po czym skierowała się do połączonej z kuchnią jadalni.

Tak jak przewidywał, przy kuchence stał dziadek, czekając aż zagotuje się woda. Przywitał się z nim ciepło, po czym usiadł przy czteroosobowym stole, naprzeciw zajętych przez pozostałych członków rodziny miejsc. Zerknął na leżący na blacie napoczęty sernik. Nałożył sobie kawałek, chociaż wcale nie był głodny. Musiał po prostu zająć czymś ręce, które pod wpływem stresu znacząco straciły na temperaturze i nastolatek obawiał się, że gdyby trwały bez ruchu jeszcze przez chwilę, mogłyby nagle zacząć drżeć. Chociaż zazwyczaj w pełni ufał swojemu ciału i nie obawiał się utraty kontroli nad wykonywanymi ruchami, to dzisiejszy dzień tak doszczętnie go wykończył - zarówno psychicznie jak i fizycznie - że nie pokładał już zaufania w swoim wymęczonym organizmie.

Dr Stone "Endorfiny" (Sengen AU) Where stories live. Discover now