Prolog

2.3K 173 42
                                    

Well shit... Nie planowałam wstawiać od razu kolejnego bnha opowiadania, ale pewne osoby zmusiły mnie swoimi uroczymi opiniami i dopingiem - jeżeli to czytacie 'A niech was czekoladowy pudding w twarz!' - , więc proszę bardzo, macie i się cieszcie, lol.

A poważnie, nie jestem pewna jak zostanie to przyjęte, może ciepło, a może nie, to nic nie zmieni, bo i tak będę wstawiać rozdziały, yaay~! :D

- TobiMilobi

*****

09 Sierpnia 2020

Katsuki Bakugo do niedawna przyjaźnił się z Midoriya Izuku, a dokładniej do dzisiejszego dnia. Jak śmiał ten nieobdarzony pokurcza ośmieszyć go przed kolegami?! Katsuki był tak bardzo zły, że kopał każdy napotkany kamień, śmieć, a nawet drzewo czy śmietnik na swojej drodze powrotnej do domu. Spadł z mostu, ale do choinki jasnej, nic mu nie było! Nie potrzebował jego pomocy!


- Głupi Deku! - Warknął pięciolatek, kopiąc śmietnik obok jakiegoś domu. - Głupi, głupi Deku! Niech mi się na oczy nie pokazuje, głupek...


Był przemoczony do suchej nitki, miał obdarte dłonie z powodu nadużycia daru, ale chociaż zdarł ten głupi uśmieszek z twarzy tego głupka Deku! Pff, dawno nie widział, żeby tak bardzo ryczał. Nie obchodziło go wcześniej, że nie miał daru, aż do dziś. Nie mógł znieść jego oczu, tych zielonych ślepi, które patrzyły na niego z góry, z żalem i troską, a on o to nie prosił! Wytarł szybko oczy, do których napłynęły łzy ze złości. Nie będzie płakać! Nie jest mięczakiem jak Deku! Co to, to nie! Było już dość późno, ale nadal przez resztę dnia wściekał się na tego głupka. Nie umiał się skupić na zabawie z resztą paczki.


- Wróciłem! - Zakrzyknął, wchodząc do domu. - Jest kolacja?!


- Tak, umyj ręce i buzie! - Odkrzyknęła blond kobieta, wychodząc mu naprzeciw. Wycierała właśnie dłonie o brązowo kremowy fartuch. - Mam nadzieje, że bawiłeś się grzecznie, Katsuki.


- Taaak! - Jęknął od niechcenia. - Jestem głodnyyy!


- Najpierw ręce i buzia! - Wygoniła go do łazienki.


Niechętnie ruszył, mamrocząc coś o niedobrej matce, która go próbuje zagłodzić, a on mył ręce w rzece. Jednak zaszedł do łazienki, stanął na stołku i odkręcił wodę, namydlił ręce i buzię, po czym zaczął spłukiwać pianę. Wtem zadzwonił telefon stacjonarny. Słyszał, jak jego mama odbiera, rozmawia z kimś chwilę. Wycierał właśnie buzię i ręce o ręcznik, gdy zajrzała do niego, trzymając słuchawkę przy klatce piersiowej. Była zaniepokojona.


- Katsuki, czy Izuku wrócił z tobą? - Zapytała ostrożnie.


- Nie. - Odpowiedział szybko. - Ja go nie chcę znać! Pobeczał się i uciekł jak zawsze. - Prychnął rozdrażniony. - Głupi Deku... - Mruknął.


- A, gdzie Izuku pobiegł, pamiętasz?


- Nie bardzo, bawiliśmy się przy rzece niedaleko przedszkola jak zawsze. Pobeczał się i uciekł w stronę parku. - Wzruszył ramionkami. - Chłopaki potwierdzą!


- Izuku nie wrócił do domu... - Odpowiedziała strapiona, po czym przyłożyła słuchawkę do ucha. - Inko? Katsuki mówi, że bawili się przy strumyku obok szkoły, a Izuku rozpłakał się i uciekł od nich w stronę parku. Tak, na pewno. Jasne. Oczywiście, zadzwoń, jak tylko się znajdzie kochana.


Katsuki nie rozumiał tego, ale to był dzień, który miał na zawsze odcisnąć na nim swoje piętno. Tamtego pamiętnego dnia, Izuku Midoriya zaginął.

Zdradliwy jak OgieńWhere stories live. Discover now