[Tom 2] Rozdział 4

232 24 10
                                    

27 Lipca 2022

Nie podnosił głowy, czując jak ciężkie łzy mogłyby spaść szybko z jego oczu, gdyby ruszyłby się choćby o milimetr. Nie chciał, żeby ktokolwiek był na niego zły, a zwłaszcza Kai. Nie wiedział, co zrobił właściwie źle, ale czuł, że kara go nie ominie tak łatwo.


- Izuku, nie jestem zły.


Milczał, nie zdejmując spojrzenia ze swoim dłoni. Musiał być zły! Przecież zrobił coś nieodpowiedniego i naraził rodzinę, więc jak mógł nie być?


- Izuku, spójrz na mnie. - Chłopiec pokręcił głową, na co Chisaki westchnął przeciągle. - To nie była twoja wina.


- Zrobiłem im krzywdę... - Wydusił cichutko, łamliwym głosem.


- Nie kontrolujesz swojej mocy.


- Chcieli mi tylko pomóc, a ja ich skrzywdziłem! - Wykrzyczał, jakby ton głosu miał zmienić zdanie starszego. - Dlaczego nie mogę być normalny?! Czemu muszę krzywdzić innych, gdy chcą mnie tylko dotknąć?! Jestem potworem! - Wielkie łzy spłynęły po rumianych policzkach.


- Nie jesteś potworem, a dzieckiem, które nie panuje nad własną mocą. - Chisaki chwycił dłoń Izuku, ale ten próbował się wyrwać. - Izuku, spójrz. Czy widzisz tu ogień?


Chłopiec nieśmiało zerknął na ich złączone ręce, ale nie widział nic nadzwyczajnego. Kai miał ciepłe dłonie i dużo większe od jego. Jednak nic groźnego czy złego nie stało się, mimo dłuższego wpatrywania. Pokręcił głową.


- Wiesz dlaczego?


- Nie...


Chisaki podniósł ostrożnie buzię sześcioletniego już Izuku, żeby spojrzał na niego.


- Bo masz we mnie zaufanie stuprocentowe i wsparcie. - Odparł spokojnie. - Czujesz w głębi samego siebie, że możesz mi ufać i ciebie nie skrzywdzę, nieważne co by się miało wydarzyć. Masz dar do dostrzegania, kto jest lub nie jest godny zaufania, a to w tym świecie jest cenniejsze od pieniędzy.


Izuku opuścił znów głowę na ich złączone ręce, zagryzając mocno dolną wargę. Ufał Chisaki'emu jak nikomu innemu w Yakuzie. Oprócz niego był jeszcze Szef, którego raz przypadkiem nazwał per Dziadek i tak zostało. Nienawidził dotyku innych, a jednak nie czuł dyskomfortu jeżeli Dziadek czy Kai go dotykali. Wręcz przeciwnie, czuł bezpieczeństwo i ciepło.


- To dlaczego dziś rano miałem ten wypadek z mocą obok sklepu? - Wymamrotał ostrożnie. - Ten bohater chciał mi tylko pomóc, bo myślał, że się zgubiłem, a jednak nie mogłem znieść jego dotyku na ręce... - Zacisnął mocno rączki, marszcząc brwi. - Ludzie ufają bohaterom, więc czemu ja nie mogłem też? Czemu moja moc go zaatakowała? Co zrobiłem źle?


- Nie zrobiłeś nic źle, Izuku. Ludzie ślepo ufają bohaterom, zapominając, że nie wszyscy są w stu procentach dobrzy. Większość z nich jest zaślepiona byciem na podium, zdobyciem sławy i sami w sobie są raczej kimś bliższemu złoczyńcy. Nie miał twojego zaufania i na siłę próbował ciebie zabrać.


- Nie jesteś zły za to, co zrobiłem? - Zagadnął nieśmiało.


- Nie mogę być zły, gdy próbowałeś się bronić. - Kai położył dłoń na głowie chłopca, rozczesując delikatnie zielone kędzierzawe włosy. - Prześpij się dzieciaku, a jak wstaniesz, to wrócimy do trenowania twoich zdolności.


- Dobrze...


Kai wyszedł z pomieszczenia, jeszcze tylko chwilę czekając aż Izuku wejdzie pod kołdrę. Zamknął za sobą drzwi i ruszył korytarzem w stronę wyjścia, gdzie oczekiwał na niego Kurono z plikiem zdjęć, które niemal natychmiast przejął. Przejrzał z należytą uwagą każde z nich. Przedstawiały jakiegoś chuderlawego bohatera w czerwono niebieskim stroju z czarnym pytajnikiem na klacie. Zerknął na podwładnego w białym płaszczu, a on natychmiast zrozumiał.


- Pomniejszy bohater ze średnimi wynikami końcowymi. Wielokrotnie próbował swoich sił na wybiciu się na szczyt bohaterstwa z marnym skutkiem.


- Ktoś zwróci uwagę na jego zaginięcie lub śmierć?


- Wątpliwe. - Kurono uśmiechnął się nieznacznie pod maską. - Mam sprawdzić, gdzie się aktualnie znajduje?


- Sam to załatwię, a ty przypilnuj Izuku.


Mężczyzna w płaszczu skłonił się nieznacznie i wrócił w stronę, z której obaj przyszli. Gdy Izuku pojawił się w ich życiu ten niespełna rok temu, niemal natychmiast skradł serca wszystkich, a innym po pewnym czasie. Miał w sobie te uroczą dziecięcą ufność, słodkie uśmiech, ale i nie okazywał łatwo zaufania nikomu, co wśród członków Japońskiej mafii to ostatnie najbardziej sobie ceniono. Młody mężczyzna nie wiedział, czym dokładnie dzieciak zaskarbił sobie serca wszystkich członków jego rodziny, byciem dzieckiem czy brakiem zaufania do kogokolwiek oprócz Chisaki'ego?


Chisaki poprawił rękawiczki. Czysta nienawiść odbijała się w jego złotych oczach, a ukojenie zemsty miało nadejść już wkrótce, gdy dopadnie bohatera, który śmiał tknąć jego dzieciaka.



Zdradliwy jak OgieńWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu