[Tom 1] Rozdział 4

1.1K 98 35
                                    

Huhuhu~! Powoli zbliżamy się wielkimi krokami do rozdziału, który od dawna siedzi na moim dysku i za kilak kolejnych będzie wreszcie małe odkrycie, co dalej z Izuku~! Mam nadzieje, że do tego czasu was nie zanudzę. Oh i wreszcie czerwone włosy Kirishimy przybędą!

- TobiMilobi

*****

08 Stycznia 2021

W chwilach takich jak dziś człowiek ma milion myśli na temat tego, co miał w planie wykonać w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin, a potem nagle wszystko znika w gmatwaninie codzienności. Zanika w jej mętnej kurtynie, pozostawiając człowieka całkowicie osamotnionego, bez odrobiny tchnienia we własne możliwości i wiary w lepsze jutro, które mimo wszystko nigdy nie nastąpi...


- W chwilach jak te, najchętniej kopnąłbym w kalendarz... - Warknął, kopiąc bogu ducha winny śmietnik.


- Ej, ej, wyluzuj, Bakubro!


Spojrzał na chłopaka stojącego tuż obok niego. Krótkie włosy zakrywające z ledwością uszy i osłaniające niedbale znaczną część twarzy. Uśmiechał się, ukazując ostre niczym u rekina rząd zębów, a na świat spoglądał czerwonymi niczym krew oczami. Bakugo jedynie prychnął zirytowany, odwracając wzrok od towarzysza.


- Kirishima ma rację, nie masz o co się martwić. - Wtrąciła dziewczyna, nie przerywając rysowania w szkicowniku.


Obaj spojrzeli w jej kierunku. Siedziała na kuckach, oparta o wysoki murek. Długie kosmyki ciemnej barwy związane w wysoki koński ogon spływały swobodnie po ramieniu, a przydługa grzywka opadała niedbale na czoło, nachodziła odrobinę na oczy wyrażające zupełnie nic. Patrzyła na świat fiołkowymi oczyma, pełnymi znudzenia życiem i codziennością, w jakiej musiał brnąć, a przynajmniej takie dawała pozory. Znali się przeszło trzy lata, ale nie umieli nawiązać nigdy normalnej rozmowy, bo zawsze to kończyło się wybuchem złości Bakugo lub rechotem Kirishimy, co tym bardziej podjudzało blondyna. 


Właściwie chłopak nie wiedział kiedy brunet dołączył do ich niewielkiego, wręcz skromnego ugrupowania znajomych, gdzie byli jedynie we dwójkę. Oczywiście Tamiko wiedziała o Katsuki'm niemal wszystko tak jak i on o niej. Nie mieli przed sobą tajemnic, czego nie można było powiedzieć o Eijiiro. Blondyn nie kwapił się z wyjawieniem jednego cholernego sekretu, o którym wiedziała tylko dziewczyna. Była kotwicą, która trzymała go przy brzegu i nie pozwalała oddalić się na głębinę, aby tam utonąć. On zaś był czymś na wzór przystani dla niej, żeby miała do kogo otworzyć usta i wymienić kilka słów. Raczej skąpiła słów, ale gdy odzywała się, to tylko w bardzo ważnych sprawach, tak jak teraz, gdy mieli złożone papiery do liceum.


- Na pewno dostaniesz się do U.A., ty najlepiej się do tego nadajesz, Bakugo.


- Właśnie! - Zakrzyknął Kirishima, a Bakugo skrzywił się zirytowany. - Nie bądź taki, uśmiechnij się! - Jęknął niepocieszony. - No dalej, u-ś-m-i-e-c-h! - Przeliterował, przykładając palce wskazujące do twarzy blondyna. - Dajesz Bakcchan!


- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a przysięgam, skrócę cię o przyrodzenie... - Nie wiadomo kiedy w dłoni zaczęły błyskać iskry i niewielki dym, zwiastujący zbliżający się wybuch. - Jeszcze jeden raz, a naprawdę ciebie zgładzę!

Zdradliwy jak OgieńWhere stories live. Discover now