[Tom 1] Rozdział 13

665 71 36
                                    

Rozdziały będą teraz raz w tygodniu, co czwartek, bo mam serię pierwszą skończoną, sooo...

- TobiMilobi

*****

05 Sierpnia 2021

Patrzył chłodno na blondyna jakby kalkulował jego wypowiedź sprzed zaledwie chwili, po czym przeniósł mozolnie zielone oczy na Tomurę. Uśmiechnął się z dziecinną łatwowiernością, co zostało ukazane, gdy zsunął chustę z twarzy.


- Powtórzę się, co tu robisz, Deku? - Shigaraki nie był zbyt zachwycony gościem.


- Wpadłem tylko na chwilę sprawdzić jak sobie radzicie, ale widzę, że jesteście zajęci, więc tym bardziej wam chcę przeszkodzić. - Wzruszył ramionami od niechcenia, patrząc z uwagą na blondyna, który pożerał go niedowierzającym wzorkiem. - Przy okazji, nie wiedziałem, że zabraliście się za zabawę w tortury i porwania. - Zerknął na wszystkich po kolei z wymownym uśmieszkiem. - To jakby wiecie, bardziej broszka Yakuzy...


- Nie torturujemy go. - Dabi prychnął zdegustowany. - Jeszcze...


- Czego chcesz?


Zielonowłosy spojrzał kątem oka na kelnera z uniesioną brwią. Udawali debili czy naprawdę nie wiedzieli?


- Czy to nie oczywiste? Jestem tu po waszą odpowiedź. - Podszedł za bar i podkradł puszkę coli z niższej półki. - Wiecie, że on nie lubi jak się każe zbyt długo czekać? - Podniósł oczy na wprost drzwi. - Lubi wiedzieć od razu, a nie zabawy w podchody. - Otworzył puszkę coli i zerknął na skrępowanego blondyna. Uśmiechnął się lekko. - Porwania, to raczej nie wasza broszka, co? Bohaterowie ruszyli już śladem tego gnojka, więc lepiej uważajcie. Chcesz łyczka? - Nie wiadomo kiedy pojawił się tuż przed Bakugo z wyciągniętym napojem. - Podejrzewam, że spadł ci poziom cukru, a tamci mądrzy inaczej, raczej nie wiedzą jak postępować z człowiekiem posiadającym Quirk jak twoje.


Zapadła dłuższa chwila ciszy, w której zielonowłosy patrzył z dziecinnym uśmieszkiem na Bakugo, a on zaś z niedowierzaniem i niezrozumieniem. Znowu miał zwidy, prawda? Padło mu na głowę i widzi kogoś, kto nie mógł przecież tu być. To nie możliwe... Nie może być...


- Hm? Nie chcesz? - Zielonowłosy pomachał puszką przed jego twarzą i naraz zaśmiał się krótko. - Ach, wybacz, gapa ze mnie! - Uśmiechnął się szeroko i uwolnił jego dłonie z kajdan, ku zdumieniu Ligii. Skąd on miał do cholery klucze?! - Proszę bardzo, lepiej, nie? To jak? Chcesz?


Katsuki ostrożnie chwycił w dłoń puszkę z napojem i upił kilka łyków, nie spuszczając wzroku z zielonych oczu. To na pewno był Deku, ale jak? Czemu...


- A właściwie to skąd mnie znasz? - Zagadnął nagle, na co Bakugo zakrztusił się napojem. - Ojoj, wybacz, wybacz, powinienem poczekać aż skończysz.


- Ty... - Zacisnął nieznacznie palce na puszce. - Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie... To ja wymyśliłem twoje przezwisko, Deku...


Znów uniósł wzrok na Izuku, którego twarz mimo woli stężała na milisekundę, a zaraz rozpromienił się wesoło. Jednak Bakugo mógł stwierdzić jedno, to był fałszywy uśmiech, idealnie odegrany, niemal perfekcyjny i gdyby nie pamiętał jak Deku uśmiechał się w dzieciństwie, to mógłby dać się nabrać. Prychnął w odpowiedzi na ten gest, a mina Izuku natychmiast zrzedła. Właśnie go uświadomił, że rozpoznaje fałsz.

Zdradliwy jak Ogieńحيث تعيش القصص. اكتشف الآن