[Tom 2] Rozdział 7

271 25 10
                                    

06 Września 2022

- Izu, nie jestem przekonany czy on jest na to gotowy. - Kiho mruknął konspiracyjnie, pocierając nerwowo kark. - Jest świetnym hakerem, fakt, ale skąd pewność, że zechce dołączyć do nas?


- Znamy się ponad dwa lata. - Zielonooki zerknął na przyjaciela z uśmiechem. - Czy naprawdę sądzisz o mnie tak płytko?


Kiho otworzył usta chcąc coś odpowiedzieć, ale pokręcił głową z rezygnacją. Nie, wcale nie uważał Izuku za płytką osobę, wręcz przeciwnie, był nim zafascynowany. Dwa tygodnie wstecz, gdy odkrył niby mroczną tajemnicę rodziny Izuku i jego samego, był jednocześnie zafascynowany, zszokowany i przerażony. Fascynacja Yakuzą i światem przestępczym to coś, czym nie warto chwalić się otwarcie, zwłaszcza jeżeli twój najlepszy przyjaciel jest dzieckiem z takiego środowiska.


- Poradzę sobie, wystarczy go odpowiednio pokierować. - Izuku uśmiechnął się uroczo. Skierował wzrok na chłopaka przy oknie. - Po pierwsze, wybadać teren. Po drugie, zaprzyjaźnić się i być miłym nim zaproponujesz ofertę nie do odrzucenia.


- I jak chcesz to zrobić?


- Sposobem~! - Zanucił.


Chłopak westchnął przeciągle. Doskonale znał „sposoby" zdobywania informacji i przeciągania ludzi na swoją stronę, ale coś czuł, że z nowym nie będzie tak łatwo. Oczywiście, tak jak przewidział Kiho, a Izuku wziął pod uwagę taką ewentualność, nowy nie miał ani trochę ochoty zaprzyjaźniać się z kimkolwiek i dał to bardzo dosadnie do zrozumienia. Jeżeli chciał zyskać jego zaufanie i wciągnąć do swojej małej ekipy, to musiał trochę pokombinować. Miał odpowiednie informacje bazowe z tego, co stało się w jego życiu, że był taki skwaszony i wrogo nastawiony do świata, ale nie mógł tego powiedzieć wprost, bo musiał mieć odpowiedni argument, skąd wiedział. Miał naprawdę duży potencjał, ale wymagał treningu.


Przez kolejny tydzień niemal pojawiał się niczym cień przy nowym, ale on z czasem zaczął uciekać nim Izuku zdołał cokolwiek zrobić. Uśmiech rozkwitał na jego wargach za każdym razem, gdy nowego nie było w klasie. Był niesamowity w szybkich i cichych ucieczkach, a to ci ciekawostka. Oczywiście nie tracił czasu na jedynie, zagadywanie do chłopaka, ale również obserwował i analizował wszystko, to był jego konik. Skoro proste sposoby nie dały efektów, to czas puścić bait i wykorzystać jedną osobę, która wyraźnie była blisko z ich kolegą klasowym. Jego starszy brat.


Kolejny dzień mijał w miarę mozolnie, spokojnie wręcz, ale widział idealnie, że to, co zrobił dzień wstecz zaczynało przynosić owocne plony. Nowy wwiercał mu dziurę w plecach z wyraźną irytacją, ale o dziwo nie zaczepił go ani nie podszedł zagadnąć, wręcz przeciwnie, unikał go jak ognia i ignorował, aż nagle zniknął podczas przerwy obiadowej. Izuku rozciągnął obolałe ramiona, rozważając swoje możliwe ruchy na planszy. Pionek ruszył, pokazał zagrożenie dla wieży, ale o dziwo żaden gwałtowny ruch obrony czy ataku nie był wykonany, co było zastanawiające. Chłopak grał niesamowicie spokojnie, mądrze i to mocno zastanawiało Izuku. Miał kilka ewentualnych możliwości rozwinięcia się sytuacji, ale żadna nie sprawdziła się, oprócz jednej. Uśmiechnął się nieznacznie, wstając na równe nogi z zamiarem wyjścia z klasy.


- Zaraz wracam, muszę coś załatwić. - Rzucił mimochodem do Kiho, nim zniknął za drzwiami. - Według moich przewidywań powinien być... - Zaszedł za budynek szkolny, ściskając w rękach lekturę szkolną i niemal natychmiast zauważył dwie blond czupryny. - ...tutaj. Bingo.


Młodszy z nich wyraźnie był zdenerwowany, niemal krzyczał, wymachując ręką ze złością, a drobne wyładowania przemykały po jego ciele. Starszy z chłopaków nie wyglądał na jakkolwiek wzruszonego zaistniałą sytuacją, wręcz przeciwnie, wyglądał na rozbawionego. 


- Dlaczego powiedziałeś temu idiocie cokolwiek na mój temat?! - Warknął zły, na co starszy rozłożył ręce z głupim uśmieszkiem. - Yazuri, to nie jest zabawne! On mnie wręcz prześladuje, a ty jeszcze z nim gadałeś jakby nigdy nic i to na mój temat!


- Już dawno nikt nie próbował się do ciebie zbliżać, a zwłaszcza w tej szkole. - Yazuri uśmiechnął się nieznacznie. - Poza tym wiesz, że lubię jak coś się dzieje.


- Jesteś irytujący... - Mruknął zły i zaraz jego złość wzrosła, gdy dostrzegł Izuku. - Czegoś ty się tak mnie uczepił, co?


- Uczepiłem? - Izuku uśmiechnął się uroczo, zerkając na Yazuri'ego, który szybko ulotnił się z miejsca, zostawiając ich samych. - Po prostu chce się zaprzyjaźnić i pomóc koledze z klasy, to chyba całkowicie normalnie, nie?


- Nie potrzebuje twojej pomocy i lubię wiele gier, ale „przyjaźń" nie jest jedna z nich, więc możesz spieprzać.


- Nigdy nie igram jak mowa o zawieranie przyjaźni. - Odparował niemal natychmiast. - Yazuri powiedział mi, co wydarzyło się w twojej starej szkole i czemu zostałeś przeniesiony. Uważam, że to było nie słuszne, chciałeś tylko pomóc koleżance, a potraktowali cię jak złoczyńcę, bo przypadkiem użyłeś za mocno swojego Quirk na zboczeńcu.


- Yazuri ma za duży jęzor, który niedługo straci jak dalej będzie tyle paplać... - Chłopak wyraźnie nie był w humorze. - Lepiej nie wchodź mi w drogę, bo naprawdę stanie ci się krzywda...


- Nie martw się o mnie, nie jestem z porcelany.


- Mówiłem już, że jesteś irytujący? - Blondyn spojrzał na niego z ukosa.


- Coś wspominałeś. - Izuku zaśmiał się lekko. - Wiele osób twierdzi, że jestem irytująco uparty i jak czegoś chcę, to dostaję, nieważne od kosztów. - Uśmiechnął się tajemniczo, a wszelkie blaski zniknęły z jego oczu. Chłopak ściągnął brwi wyraźnie skołowany nagłą zmianą u niższego. - Doskonale wiem, że trzy osoby były uwikłane w tamtą sprawę, a ja mogę pomóc. Wiem również, że obawiasz się o swoją frekwencję i brak możliwości w przyszłości dostania się do U.A., ale to też nie problem. Wystarczy słowo i twoje wszelkie złe akta znikną bez śladu.


- Kim ty u diabła jesteś? - Wydusił cicho.


Izuku uśmiechnął się szeroko z wyraźną grozą, przez którą chłopakowi serce podeszło do gardła, a oddech zamarł w piersi, po plecach przebiegł nieprzyjemny zimny dreszcz. Ten niby uroczy, dziecinny i wesoły chłopak z jego klasy, którego nikt nigdy nie podejrzewa o nic złego, okazał się mieć dwie twarze. Jeżeli próbowałby komuś powiedzieć, co właśnie miało miejsce, nikt nie uwierzyłby. Sam by nie uwierzył.


- Kimś, kogo warto mieć po swojej stronie, Denki Kaminari... 


Wieża została zablokowana bez możliwości ruchu.

Zdradliwy jak OgieńWhere stories live. Discover now