Best Friend [[Future!TordEdd]]

42 0 17
                                    

TW: no trochę krwi macie pod koniec

I should have stayed at home
'Cause right now I see all these people who love me, but I still feel alone

Też tak macie, że robicie coś dodatkowo, tak po prostu, dla urozmaicenia, lecz nie wychodzi wam to na dobre? Tord właśnie tak miał. Szanowny Red Leader siedział przy swoim biurku, rozmyślając, po co w ogóle ruszył zad ze swojego miejsca pracy. Ciekawe, jak widok jednej osoby, w szczególności z inną, może totalnie zniszczyć humor.

-Rozumiem, że Thomas jest ślepy, ale ile można siedzieć przy tym- przerwał swój monolog, przypominając sobie, iż jest jedyną osobą, która tak bardzo go nienawidzi- Głupia, czarnooka gnida. Potwór. Alkoholik. Jeż. Złodziej. Jebany chuj- myśl, że gdyby sam Tom miał czelność nazwać go jednym z wyżej przedstawionych epitetów, to dostałby kulką w łeb, wywoływała u rogatego uśmiech.

Ponownie pochylił się nad projektem, swego rodzaju, gogli dla "głupiej, czarnookiej gnidy, potwora, alkoholika, jeża, złodzieja, jebanego chuja", o które prosił go Edd. Korekta: błagał. Humor odrobinę mu się poprawił, po przypomnieniu sobie, jak jego "stary przyjaciel", przybył, w swojej własnej osobie, skomląc o pomoc dla Toma.

-Żałosne. Było zostać ze mną, Edziu- mruknął sam do siebie, po raz kolejny.

Edd prawie płakał, wiedząc, że życie jego najlepszego przyjaciela zależało od jego największego wroga. Tord jednocześnie uwielbiał, i nienawidził tego wspomnienia. Z jednej strony, jego teorie o niskiej jakości opieki medycznej w szeregach rebeliantów się sprawdziły, lecz z drugiej, to w każdym bądź razie był Edd. Nie ukrywając, Red Leader bardzo go lubił. Lubił, lubił. I doskonale o tym wiedział.

Pokój, zimny z wyglądu jak kostnica, był przepełniony ciszą, do czasu, aż ktoś zapukał do drzwi. Nie czekając na zgodę pukający do nich osobnik, nie kto inny jak wcześniej wspominany zielonooki, wparował do biura.

-Edward, stary przyjacielu! Wcale się ciebie nie spodziewałem!- komunista zrobił "zdziwioną" minę, jak dzieciak podczas komunii, po dostaniu zegarka od cioci, o którym wiedział wcześniej od mamy. W tym przypadku taty.

-Jak idą prace?- były przywódca rebelii wywrócił oczami, pozostając tak samo poważny, jak zanim wkroczył do środka.

-Chyba się nie wyspałeś, prawda? Może zechcesz zdrzemnąć się w moim łóżku?

-To czy się wyspałem, czy też nie, nie powinno cię interesować. Jestem tu tylko i wyłącznie dla Toma.

Can't help but check my phone

-Tak, tak- Tord wziął do ręki telefon, siadając tak, by Edd nie mógł zobaczyć jego tapety, na której miał właśnie zielonookiego. Rogaty nie chciał, by uczucia, które do niego żywił, kiedykolwiek wyszły na jaw.

I should've made you mine

Znowu przypomniał mu się dzień, w którym wszystko spieprzył. Chociaż to przecież wszystko było winą Toma. Nie taki był plan. Miał zabrać Edda zdala od tej bezokiej poczwary. I wszysto było by zajebiście. Byłoby idealnie. Mogliby rządzić razem armią i podbić świat. Ale nie, bo zawsze musi wpierdolić się ten zjebany alkoholik. Na szczęście już umiera. Za niedługo go nie będzie. I wtedy plan się powiedzie.

[[One-Shoty Eddsworld]]Where stories live. Discover now