Kindergarten [[TomMatt]]

34 1 1
                                    

Would you like to share your lunch with me?

Dzień 16

Tom patrzył tępo w talerz z tostami, których napewno nie miał zamiaru jeść. Na pewno nie przy Macie. Skręcało mu wszystkie flaki, gdy na niego patrzył.

-Dlaczego nie jesz?- odważył się odezwać do rudowłosego.

-Czekam na ciebie- uśmiechnął się zapytany. I na co mu to było? Tom nie chciał wiedzieć, jakie ma ładne zęby. Wolał wyobrażać sobie niebieskookiego jako wrzoda ze szkorbutem, ale już nie mógł.

Thomas odpowiedział cichym "japierdole", po chwili otrzymując reprymendę od niejakiego Edwarda. Oczywiście, mało co go to obchodziło.

▪︎▪︎▪︎

I'll surely be delighted to be the one you give the last Oreo to, if that's alright with you

Dzień 64

Z dnia na dzień było coraz gorzej. Jeśli ktoś się jeszcze nie domyślił, o czym mówię, to mam na myśli Toma. Toma i jego uczucia. Czuł się, jakby znowu był głupim, rozwydrzonym szczeniakiem. W uproszczeniu, był beznadziejnie zakochany.

Za dwa dni miała się odbyć impreza, organizowana przez kilku uczniów ich starego liceum. Czarnooki nigdzie się nie wybierał. I tak nie miał z kim iść. Zaproszenie Matta nie wchodziło w grę. On już kogoż miał. Dlaczego nie miałby?

-Tom?- drzwi do pokoju otworzyły się nienieznacznie, ukazując za nimi postać Edda.

-Gsmshnsmshm...- gitarzysta burknął w poduszkę, nie racząc gościa chociażby spojrzeniem.

Zielonooki przysiadł obok swojego najlepszego przyjaciela, doskonale wiedząc, co się dzieje.

-Chciałbyś z nim pójść, prawda?- zapytał, głaszcząc go po głowie, w celu pocieszenia swojego pogchampa. Znowu odpowiedział mu pomruk, o bliżej nieokreślonym znaczeniu- Możesz iść ze mną.

Thomas podniósł swoją szanowną paszczę z pościeli, patrząc na Edda z powagą.

-Nigdzie nie idę.

-Tommy, nie możesz rezygnować z życia towarzyskiego, tylko dlatego, że--

-A właśnie, że mogę. I to zamierzam zrobić.

W tym właśnie momencie Edd rzucił mu spojrzenie, z którym się nie dyskutuje.

▪︎▪︎▪︎
Do you wanna sit next to me?

Dzień 66

Sznurówki kołysały się z lekka, za każdym razem, gdy Tom stawiał kolejny krok. Szedł prowizorycznym chodnikiem, bardziej ścieżką, wyłożoną małymi, szarymi kamykami. Mijał większe i mniejsze krzaki, kilka rabatek i drzewa, których ilość wzdłuż drogi rosła, przy każdym oderwaniu wzroku od butów. Noc była ciepła, księżyc świecił, odbijając swe światło od stawu, w którego stronę szedł właśnie Tom. Może nie do końca w jego stronę, ale gdziekolwiek, gdzie nie będzie zagrożony znalezieniem swojego obiektu westchnień z kimś innym.

[[One-Shoty Eddsworld]]Where stories live. Discover now