Rozdział 40. Kim dla Ciebie jestem?

4.4K 108 9
                                    

Obudziłam się dopiero późnym popołudniem. Rozejrzałam się w około, ale obok mojego łóżka nie było nikogo.  Przekręciłam się powoli na plecy, zmieniając dotychczasową pozycję i z satysfakcją stwierdziłam, że nie odczuwam żadnego głębszego bólu, który towarzyszył mi jeszcze poprzedniego dnia. Co prawda głowa wciąż mi pękała, ale poza nią wszystko było w porządku. Wyprostowałam się na łóżku, a po kilku chwilach podeszła do mnie pielęgniarka. Miła rudowłosa oznajmiła, że za chwilę będzie podany obiad, bo śniadanie już dawno przespałam. Pokazała mi też kartę informacyjną z moimi wynikami badań, które pozostawały w normie. Nie byłam już odwodniona, a wczorajsze posiłki zjadłam w całości co było dobrym znakiem. Kobieta nie potrafiła jednak odpowiedzieć, kiedy dostanę swój wypis i nakazała mi spokojnie czekać na konsultację z lekarzem, który się mną opiekował. Po chwili druga pielęgniarka podała mi posiłek po czym obie zniknęły za szklanymi drzwiami. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zauważyłam, że minęły się z wchodzącym na sale Lucasem.

— Już się obudziłaś? — Chłopak uśmiechał się szeroko, składając na moim policzku ciepły pocałunek, przez który po moim ciele rozeszły się przyjemne dreszcze.

— Tak, przed chwilą.

— Co tam masz dobrego? — zapytał, wskazując na mój talerz.

— Ryż z kurczakiem i warzywami. Podobno wspomaga powrót sił.

— Smakuje Ci chociaż?

— Do przełknięcia. — Zmarszczyłam nos, zajadając się mięsem.

— Może przynieść Ci coś innego?

— Daj spokój Luke, nie trzeba.

— Jesteś pewna? Mogę skoczyć, mówię poważnie.

— Po prostu tu zostań i trochę ze mną posiedź. — Pociągnęłam chłopaka za rękę na krzesło. — Rozmawiałeś z moim lekarzem?

— Nie przyszedł jeszcze, jest na innym oddziale.

— Chciałam się dowiedzieć jak długo będę musiała tu siedzieć. — Wywróciłam oczami.

— Musisz się spiąć i być dzielna, jak zawsze zresztą. Byłem po kawę, chcesz się napić? — zapytał, prezentując kubek gorącego napoju.

— Nie mam ochoty. — Skrzywiłam się. — Widziałeś gdzieś Jeffa?

— Był tutaj z samego rana, kiedy jeszcze spałaś.

— A teraz?

— Pojechał z Hazal na policję, musieli uzupełnić zeznania.

— A Ty, nie musisz? — zapytałam, odkładając talerz.

— Zrobię to w wolnej chwili, na razie nie chcę się stąd nigdzie ruszać. — Złapał za moją rękę. — Ellen..

— No? Co się dzieje?

— Tak się o ciebie martwiłem mała. I tak cholernie za tobą tęskniłem — westchnął mocniej zaciskając palce, po czym spojrzał swoimi zaszklonymi tęczówkami, prosto w moje. — Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak niesamowicie się bałem.

— Cieszę się, że wróciłeś. — Zdobyłam się tylko na cichy szept, próbując stłumić emocje, które się we mnie zebrały.

LUCAS

Chwyciłem jej dłoń i splotłem nasze palce razem, zachowują je w mocnym uścisku. Patrzyłem w ciemne oczy dziewczyny, czując jak w moich zbierają się łzy. Starałem się ze wszystkich sił je stłumić, ale to było cholernie ciężkie. Myślałem, że kiedy tutaj wrócę i znowu ją zobaczę wytrzymam, dam radę być twardy, ale nie potrafiłem, nie mogłem. Czułem gdzieś głęboko, żal którym wciąż mnie zalewała, ale rozumiałem go. To jak ją kiedyś zawiodłem, nieustannie mnie prześladowało. Bałem się zrobić jakikolwiek krok, który mógł być niewłaściwy, ale i nie mogłem się przed nim powstrzymać. To było takie ekscytujące znowu przy niej być, przebywać w jej towarzystwie. Była piękna. Wszystko w niej było wspaniałe.. Piegi, szpiczasty mały nos który lubiła zadzierać i te duże ciemne oczy. Jak mogłem kiedyś tak stchórzyć? Uciekłem, zostawiając kobietę moich marzeń.. W głowie wciąż siedziały mi stare dni. Wydarzenia, które na zawsze zapadły w mojej pamięci, zupełnie tak, jak ona cała, bo nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego, była niepowtarzalna.

Forgive Me!Where stories live. Discover now