Rozdział 6. To groźba, czy obietnica?

8.7K 164 47
                                    

Wstałam z łóżka dopiero późnym popołudniem. Moje oczy były całe napuchnięte i zaczerwienione od płaczu, który towarzyszył mi do późnej nocy. Wczorajsza wieczór sprawiła, że nie miała ochoty już na nic. Radość i całe dobre nastawienie z jakim tutaj przyjechałam zupełnie wyparowało. Sama myśl o przypadkowym spotkaniu Lucasa w jakiejkolwiek części domu, przyprawiała mnie o jeszcze mocniejszy ból głowy niż ten, który odczuwałam od samego przebudzenia. Ale przez to, że mieszkaliśmy pod jednym dachem, było to nie uniknione, a ja sama nie mogłam też izolować się w swoim pokoju do końca życia. Zebrałam w sobie ostatnie resztki siły jakie trzymałam i zamknęłam się za drzwiami łazienki, by nałożyć na twarz maskę z makijażu, przykrywającą całą złość i smutek, które nosiłam tego dnia w sercu. Nie do końca rozumiałam, dlaczego to czego wczoraj byłam świadkiem tak mocno mną wstrząsnęło. Ale poczułam się oszukana, zupełnie tak jak przez Tinę. Czułam, że moje serce pękło na milion małych kawałeczków i nie miałam pewności czy tym razem zdołam poskładać je na nowo w całość. Nie chciałam też by Jeff cokolwiek zauważył, bo znając jego, zadawałby masę pytań. A ja pewnie bym tego nie wytrzymała i wybuchła całym tym żarem, który palił mnie od środka.

Odblokowałam telefon by spojrzeć na wiadomości, które przysłała mi Hazal. Chwilę przed tym jak zasnęłam opowiedziałam jej w wiadomość o tym co się wydarzyło. Chociaż znałyśmy się zaledwie kilka dni poczułam, że mogę jej zaufać. Jakaś więź od początku powstała między nami i wydawało mi się jakbym znała ją od zawsze. Cholernie w tamtym momencie potrzebowałam wsparcia i pozbycia się tego ciężaru, który leżał mi na sercu. Słodka blondynka za wszelką cenę próbowała mnie pocieszyć tłumacząc, że Blake od zawsze taki był. Lubił grać na uczuciach innych, bo sam na pewno ich nie miał. Prosiła mnie bym nie zaprzątała sobie nim głowy, bo z pewnością on nie był tego wart. Jednak, ja sama nie wiedziałam co o tym myśleć, czułam inaczej. Poprzedniego wieczoru widziałam w jego oczach to co kompletnie nie pasowało do jego opisu, który każdy powielał. Ciemne tęczówki zalały się w około łzami, które nie były udawane, jednak nie wystarczające, by tak po prostu zapomnieć.

— Tak długo spałaś? — zapytał Jeff, którego minęła na schodach kierując się w stronę kuchni. —To ja imprezowałem do samego rana, a nie Ty.

— Mhm, głowa mnie boli — wymruczałam, stawiając leniwie stopy na pojedynczych stopniach. 

— W salonie jest pizza, weź sobie kawałek.

— Dzięki, nie jestem głodna. 

Ale Jeff nie odpuszczał, nigdy tego nie robił. Zawrócił w połowie schodów i przyszedł do salonu zaraz za mną.

— Źle się czujesz? Okres?

— Nie mam okresu, daj mi już spokój — westchnęłam, odwracając się w jego stronę.

Patrzył na mnie tępym wzrokiem, próbując rozszyfrować, co tym razem zaprzątało moją głowę. Nie mogłam mu na to pozwolić.

— Stało się coś?

— Wszystko gra, mówię poważnie — zapewniłam. — Naucz się odpuszczać, co?

— Dobra, a jakie plany masz na dzisiaj? — kontynuował swoje przesłuchanie.

— Nie mam jeszcze planów, ale może gdzieś wyjdę.

— Zawiozę Cię, jeśli chcesz. Pogoda nie rozpieszcza — stwierdził, spoglądając w stronę okna, za którym podobnie jak poprzedniego dnia szalał wiatr.

 — Jasne. A będziesz dziś pracował? — dodałam, kiedy w progu pojawił się Lucas.

Czarnowłosy zmierzył mnie niepewnym spojrzeniem i bez słowa zasiadł na wypoczynku.

Forgive Me!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz