23, kwietnia
Następnego poranka obudziłam się w dobrym humorze. Wczorajszy wieczór spędziłam z Samem, na skarpie za miastem. Długo rozmawialiśmy i nie szczędziliśmy sobie pocałunków. Uczucie motylków w brzuchu pojawiało się za każdym razem, kiedy chłopak mnie obejmował, przytulał. Czułam się przy nim tak zwyczajnie bezpiecznie.
Wstałam z łóżka pełna nadziei, że ten dzień będzie lepszy. Zebrałam się na siłach, do tego by w końcu pójść na zajęcia do szkoły, po tylu dniach nieobecności. Wyszykowałam się w łazience i wybrałam czyste ubrania. Założyłam na siebie błękitną sukienkę z krótkim rękawkiem, a do ręki zabrałam jeansową katanę. Zeszłam do kuchni, gdzie natrafiłam na Jeffa, pijącego poranną kawę.
— Gdzie się wybierasz? — Uniósł na mnie swój wzrok.
— Do szkoły.
— Co? — opluł się kawą, odkładając kubek na stół. — Kurwa — syknął, spoglądając na swoją białą koszulkę.
— Brawo. — Zaklaskałam w dłonie. — Aż tak się zdziwiłeś?
— Nie byłaś tam całe wieki.
— Tylko tydzień. — Przewróciłam oczami.
— W ostatniej klasie to całe wieki, musisz nadrobić zaległości, jeśli chcesz dostać się do dobrego collegu.
— Nie zrzędź tak, wiem co mam robić.
— Jesteś pewna?
— Tak — westchnęłam, zajmując miejsce przy stole. — Podrzucisz mnie do szkoły?
— Nie wiem Ellen, spóźnię się na zajęcia.
— No weź, jedziemy w tym samym kierunku. — Zrobiłam maślane oczy.
— Dobra, ale za pięć minut wyjeżdżamy.
— Co? — Spojrzałam na zegarek. — Dopiero dwadzieścia po ósmej.
— Zawsze możesz iść pieszo.
— Marudzisz. — Pokręciłam głową.
Wstałam od stołu i pokierowałam się do korytarza. Założyłam białe trampki i wyciągnęłam z szafy torbę. Nie zdążyłam nawet zjeść śniadania, ale nie mogłam narzekać. Zależało mi, żeby dotrzeć do szkoły w towarzystwie, wolałam unikać samotności. Pobiegłam na górę, prosto do swojego pokoju by spakować jeszcze książki i coś do notowania.
*
— Masz dzisiaj jakiś test? Wczoraj długo zakuwałeś — zapytałam, kiedy dojechaliśmy pod placówkę.
— Tak, trochę się stresuje — westchnął, przyciszając radio. — To dość ważny egzamin, a nie czuję się ostatnio w formie.
— Poradzisz sobie.
— Miejmy taką nadzieję. Leć na zajęcia, muszę już jechać — polecił, podając mi z siedzenia torbę.
— Trzymaj się i głowa do góry. — Posłałam bratu ciepły uśmiech i wysiadłam z auta.
Weszłam na teren placówki, uważnie rozglądając się w około. Otworzyłam duże drzwi będące wejściem do budynku i postawiłam w nim pierwsze kroki. Stanęłam w miejscu, niemal od razu zauważając w szatni Oliviera, który zostawiał w niej swoje rzeczy. Nie mając ochoty na kolejną konfrontacje z chłopakiem postanowiłam ominąć ten punkt i zabrać katanę ze sobą. Weszłam na główny korytarz, od razu kierując się w stronę sali lekcyjnej. Podeszłam pod drzwi które były jeszcze zamknięte i usiadłam na podłodze pod ścianą. Lekcje rozpoczynały się dopiero za trzydzieści minut, więc byłam pierwsza. Wyciągnęłam z torby telefon i założyłam na uszy słuchawki. Puściłam kawałek Us od James Bay i przymknęłam oczy, próbując się zrelaksować. Trwanie w nostalgii przerwała wiadomość sms.
YOU ARE READING
Forgive Me!
Romance- Kocham Cię - szepnął czule, a jego dłonie powędrowały na moją talię. - Żartujesz sobie? - Pokręciłam głową. - Nie rozumiem, o co Ci chodzi? - Ty nie kochasz nikogo Lucas, nikogo oprócz samego siebie. Złamane obietnice i uporczywy prześladowca, to...