Rozdział 19. I am not monster.

5.8K 141 16
                                    

Przez kolejne godziny bezskutecznie starałam się dodzwonić do Jeffa. Chciałam opowiedzieć starszemu bratu o wszystkim co wydarzyło się w ostatnich godzinach i poprosić go o szybki powrót do domu. Na nasze nieszczęście ta noc była wyjątkowo nieprzyjemna. Wiatr do wczesnego rana na zmianę nasilał się i niknął. Gałęzie drzew prawie cały czas utykały o szyby w oknach, a deszcz stukał w parapety. Od opuszczenia domu przez włamywacza, minęło już sporo czasu, ale wszystkie wcześniejsze emocje towarzyszyły nam aż do teraz. Bałam się, że mężczyzna może wrócić i zaskoczyć nas, kiedy zupełnie nie będziemy się tego spodziewać. Ta myśl nieprzerwanie krążyła w mojej głowie. Strach jaki towarzyszył mi przez ostatnie godziny, odcisnął wielkie piętno na mojej psychice. Za oknem już coraz wyraźniej świtało, a ciemność powoli opuszczała miasto. Nawet na chwilę nie zmrużyłyśmy oczu. Senność kompletnie nas nużyła, a powieki same się zamykały. Byłam wyczerpana i chciałam tylko zasnąć, ale wiedziałam, że nie stanie się to, dopóki chłopak nie wróci do domu. Hazal też miała dość, wymarzona nocka zmieniła się w koszmar, który obie zapamiętamy na długo.

— Nadal nie odbiera? — W progu mojego pokoju stanęła blondynka.

— Nie, głucha cisza — skomentowałam, posyłając dziewczynie krzywy uśmiech.

— Próbuj jeszcze. Ja w tym czasie skoczę do toalety — wymamrotała, przecierając zmęczone oczy.

Jeszcze raz wybrałam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. I tym razem próba kontaktu z bratem spełzała na niczym. Nie było nawet sygnału, a samo połączenie po krótce się przerywało. Nie pozostało nam nic innego, jak cierpliwie czekać.  

— Ellen chodź tutaj szybko! — Po piętrze rozległ się płaczliwy głos dziewczyny.

— Co się stało?

Otworzyłam drzwi do łazienki i weszłam do pomieszczenia, w którym od razu zobaczyłam przestraszoną przyjaciółkę, stojącą na przeciw umywalki. Jej wzrok skierowany był na lustro, na którym widniał ohydny napis I am not monster. Nogi same ugięły mi się w kolanach. Czułam jak do oczu napływają łzy, a dłonie drżą. On tutaj był. Ten chory skurwysyn, był na górze domu, tuż obok mojego pokoju. Dlaczego więc nie wszedł do środka. Mógł to zrobić w każdej chwili, kiedy oglądałyśmy film. Nie mogłam zrozumieć po co ty wszystko było. Wolał nas zwyczajnie nastraszyć, nie ujawniając swojej tożsamości. Grał z nami w jakąś chorą grę, w której zupełnie nie chciałam uczestniczyć, a mimowolnie stałam się jej częścią.

— Nie chcę tutaj zostać nawet minutę dłużej! Mam dość!

— Poczekaj! — krzyknęłam za nią. — Co Ty robisz? — Dogoniłam przyjaciółkę, kiedy zbiegała schodami na parter i zatrzymałam ją mocnym szarpnięciem za ramię. 

— Co robię? Wracam do domu, Ellen!

— Jeff zaraz wróci.

- Nie, nie wiesz tego! — warknęła. — Co, jeśli wróci dużo później? Albo zamiast niego znowu pojawi się ten włamywacz? Nie mogę tutaj zostać. Nie czuję się bezpiecznie. 

— Jest już niemal zupełnie jasno. — Próbowałam ją uspokoić. — Gdzie teraz sama pójdziesz?

— Gdziekolwiek, a już na pewno najdalej stąd! Prześladuje nas jakiś świr. To chore! 

— Boję się tak samo, jak Ty. — Przetarłam dłonią kolejny natłok łez, zbierający się w kącikach oczu. — Nie możesz mnie teraz zostawić, rozumiesz? Potrzebuje Cię! — krzyknęłam, puszczając ramię przyjaciółki.

— Ross..

— Proszę.

— Kurwa, dobra. Masz rację, nie zostawię Cię. Ale błagam zróbmy coś, przez tą bezsilność oszaleję. 

Dziewczyna podała mi dłoń, którą bez zastanowienia złapałam i razem wróciłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie, kładąc na stole przed nami dwa duże noże, które zaraz po wyjściu włamywacza wzięłyśmy ze sobą z kuchni. Tak jak wcześniej, siedziałyśmy prawie w zupełnej ciszy, nieustannie wpatrując się w deszcz, spływający po oknie. Kolejne minuty mijały, ale dla nas czas stał w miejscu. Zupełna ciemność jaka panowała w mieszkaniu tylko podwajała w nas uczucie lęku. W pewnym momencie nasze skupienie przerwało mocne szarpnięcie za klamkę u głównych drzwi wejściowych. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. Zerwałam się na równe nogi i chwyciłam do ręki nóż. Przy moim boku szybko stanęła przyjaciółka, która pokiwała twierdząco głową na znak, że jest gotowa. Bałam się, że włamywacz wrócił. Chociaż dom był zamknięty, wcześniej też zdołał tutaj wejść. Podeszłyśmy bliżej korytarza, chowając się za ścianą, kiedy ktoś z zewnątrz włożył klucz w drzwi i przekręcił zamek. Rozległo się wyraźne skrzypienie i powolne kroki ruszyły w naszym kierunku. Wybiegłyśmy tej osobie naprzeciw, cały czas mocno trzymając w dłoniach noże przygotowane na ewentualny atak napastnika.

— Dziewczyny? Co wy do cholery wyprawiacie? — Przed nami stanął zdezorientowany Jeff.

— Jeff, to Ty! — Rzuciłam nóż na podłogę i podbiegłam do brata obejmując go mocnym uściskiem. 

— Po co wam te noże? — Odsunął się gwałtownie, ale ja ponownie do niego przywarłam. — Powie mi któraś, co tu się dzieje i dlaczego do jasnej cholery tylko w tym domu nie ma prądu?!

— Było włamanie.

— Co było? — Spoważniał. — Włączcie światło!

— Nie ma światła — odparłam, spoglądając zapłakanymi oczami na brata.

— Jak to nie ma? Wszędzie się świeci, tylko w tym domu jest ciemno jak w jaskini. 

— Ktoś przeciął przewody.

— Cholera! Nic wam się nie stało?

— Nie, ale nie spałyśmy całą noc. I jeszcze ten napis..

— Ellen o czym ty mówisz, jaki napis?

— Ktoś był na górze i popisał lustro w łazience — wytłumaczyłam. — Próbowałam się do Ciebie dodzwonić od wielu godzin, dlaczego nie odbierałeś?

— Telefon mi padł, przepraszam. Kurwa, nie powinienem był zostawiać Cię samej — westchnął zakładając dłonie na twarz. 

— Masz prawo do własnego życia, to nie Twoja wina. — Usiadłam na schodach obok chłopaka i wtuliłam się w ramię.

— Kurwa właśnie, że moja. Ktoś Cię straszy, a ja zachowuję się jakby to mnie nie obchodziło.

— Ale to nie dotyczy Ciebie Jeff, tu chodzi jedynie o mnie.

— Nie Ellen. Wszystko co przytrafia się Tobie, dotyczy też mnie, rozumiesz?

— Posłuchaj..

— Nie przerywaj mi! — Uderzył pięścią o balustradę. — Jesteś moją młodszą siostrą i dbanie o Ciebie to mój obowiązek. Nie wiem kim jest ten świr, ale za dużo tego ostatnio.

— Mam wrażenie, że to nie jest przypadek.

— O czym mówisz?

— Myślę, że to wszystko łączy się listem, który dostałam w osiemnaste urodziny.

Forgive Me!Donde viven las historias. Descúbrelo ahora