•|10|•

200 12 8
                                    

Kiedy tylko wyszłaś z dormu chłopaków, przypuszczałaś, że conajmniej jeden z nich wybiegnie żeby Cię zatrzymać. Tak też było. Nie wybiegł jeden z członków, lecz cała szóstka będąca wtedy z Tobą. Dlatego, żeby uniknąć zbędnego ględzenia i dodatkowego przedłużania, przeczekałaś chwilę za drzewami przy ich posesji, a następnie, kiedy zauważyłaś, że droga jest czysta, zaczęłaś biec ile sił w nogach prosto w kierunku swojego domu. Musiałaś obmyślić plan, jeżeli można tak to nazwać. Może da się jakoś dogadać z tymi  prześladowcami?...

Dwie godziny dwadzieścia pięć minut

Potrzebowałaś czyjejś rady, porozmawiać z kimś, po prostu wygadać się i ewentualnie poprosić o radę, co dalej można byłoby zrobić. To akurat było niewykonalne. Jedynymi osobami, które o tym wiedziały, byli Bangtani. Przyjaciółka jest dobre kilkaset kilometrów od Ciebie, więc i tak niezbyt wiele by pomogła, a o rodzinie nie ma co wspominać. Tu się teraz rozchodzi i ich życie.

~°~

Po paru minutach biegu byłaś z powrotem w swoim mieszkaniu. Całe szczęście, że w zakamarku kieszeni spodni były skryte klucze. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak się tam znalazły. Pewnie miałaś je cały czas przy sobie od zakluczania drzwi w dniu porwania.

Wchodząc do domu przypomniało Ci się zajście z tamtego dnia. Momentalnie ogarnął cię strach, serce zaczęło szybciej bić, a wzięcie oddechu stawało się coraz trudniejsze. Doszło do tego, że we własnym mieszkaniu nie mogłaś się czuć bezpiecznie. Kto wie? Może, a raczej na pewno, ten typ właśnie w tym momencie się na Ciebie, i twoją rodzinę, gapi i napaja się twoim strachem, jaki Ci napędził? Być może za chwilę znów dostaniesz chusteczkę nasączoną substancją usypiającą i wylądujesz w jakiejś piwnicy... STOP! Jak będziesz tyle myślała wyjdzie jeszcze gorzej dla ciebie! Zajmij się lepiej obmyślaniem, jak dowiedzieć się, czego chcą te jedne z niewielu tak bardzo pojebanych istot na świecie, nie płacąc takiej gotówki.

~°~

- Ja już wysiadam - powiedziałaś do psa, który leżał przy nogach łóżka i wpatrywał w stronę drzwi. Sąsiadka zobaczyła go przywiązanego do żelaznego płotu koło koszów na śmieci i od razu przygarnęła do siebie. Kiedy tylko usłyszała, że jesteś w domu, zapukała i wręczyła Ci zwierzę, za co byłaś jej ogromnie wdzięczna i wytłumaczyłaś całą historię pomijając 'drobniutkie' szczegóły. W skrócie - ściemniłaś, że miałaś niezapowiedziany wyjazd służbowy w nowej pracy, a staruszka była bardzo zadowolona, że robisz takie duże postępy w swojej karierze zawodowej.
Rozłożyłaś się na całym łóżku i dalej myślałaś..
Ta cała sytuacja okazała się być bardzo męcząca, ponieważ po chwili zasnęłaś.

~°~

Obudziło cię kszątanie po kuchni. Otwierając oczy twój wzrok wylądował na zegarku - była godzina 18¹².  Szybka analiza...
Mieszkasz sama (nie zważając na psa)
Małe jest prawdopodobieństwo, że to właśnie pies jest przyczyną tego hałasu.
Rodzice nie mają kluczy do twojego mieszkania (dodatkowo nie wiadomo co z nimi teraz się dzieje, a strachem jest zadzwonienie).
Brat też.
Bangtani tym bardziej.
W skrócie...
Ktoś znowu wparował Ci do mnieszkania...

Sparaliżował Cię strach. W głowie miałaś już setki czarnych scenariuszy z Tobą i Twoją rodziną w roli głównej.

Nie miałaś pojęcia co zrobić. Ostatnim razem jak poszłaś sprawdzić, no cóż, niezbyt dobrze się to skończyło.

Ale nie możesz tak siedzieć i udawać, że nic nie słyszysz.
Postanowiłaś, że pójdziesz to sprawdzić, jednak tym razem uzbrojona w kij bejsbolowy, który kiedyś podarował Ci brat, z nadzieją, że polubisz ten sport.

Delikatnie podniosłaś się do pozycji siedzącej, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Następnie jedną nogę, później drugą postawiłaś delikatnie na podłodze wykonując małe i ostrożne ruchy. Oby tylko panele nie zatrzeszczały...

Podeszłaś do szafy i zza niej wzięłaś kij skradając się ponownie w kierunku kuchni. Spojrzałaś tylko na psa, aby upewnić się, czy dalej jest w miejscu, w którym wcześniej spał i...........tak, był tam...jeszcze.

Kiedy dochodziłaś do framugi, zatrzymałaś się. Ręce zaczęły Ci się trzęść, serce podskakiwać niemalże do gardła, a nogi ledwo co mogłaś powstrzymać od trzęsienia.
Miałaś też myśl, że może lepiej po prostu wybiec z mieszkania i uciec jak najdalej, jednak podświadomość kazała Ci sprawdzić kto jest w kuchni.

Chwyciłaś mocniej kij, zrobiłaś "mini test wpierdolu" i byłaś gotowa, żeby zaatakować.

Wychyliłaś lekko głowę, jednak po chwili szybko ją schowałaś. Przez to praktycznie nic nie zauważyłaś, jednak tyle co dało się rozpoznać, to jest to w 95% mężczyzna.

Ponownie się wychyliłaś, tym razem pewniej. Kiedy ta nieznajoma postać stała przed oknem i robiła coś na blacie, Ty cicho niczym myszka skradałaś się coraz bliżej w jego kierunku. Uniosłaś obie ręce zamachując się najbardziej jak tylko mogłaś, jednak...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
ta postać zrobiła unik i stanęła twarzą w twarz z Tobą.
W tym momencie byłaś w niemałym szoku i nie wiedziałaś, czy to lepiej, czy może jeszcze gorzej...

Czy my się w ogóle znamy? •|Kim Namjoon|•Where stories live. Discover now