•|6|•

253 18 6
                                    

Pov. Namjoon

- Co kurwa przepraszam?! Myślisz, że coś to da? Jesteś beznadziejna! Rozumiesz?! Bez na dziej NA! Nawet nie potrafisz dobrze tej chemii rozsmarować. Nie nadajesz się tutaj! Nie zasługujesz na to! Nie pasujesz tu!! Rozumiesz?! Czy mam ci to kurwa na tłumaczu Google w twoim języku wpisać?! Z resztą, chuj wie skąd ty się wzięłaś! - byłem już wkurwiony na nią na maxa. Po takim ciężkim dniu, a raczej jego beznadziejnym początku, jeszcze ona będzie mi... W zasadzie to co ona mi takiego zrobiła? Tylko włożyła mi tą piepszoną gąbkę do oka. Bolało... W zasadzie nie tak stranie, więc czy to naprawdę jest powód, żeby tak się na nią od razu wydzierać? Nie mogę przecież na niej wyładowywać swoich emocji. Na nikim w zasadzie. Nikt nie powinien się o tym dowiedzieć, dlaczego taki jestem... No z wyjątkiem Tae, który jest w to wszystko wplątany...

- ...Ty w ogóle słyszysz, co ja do ciebie idioto mówię?! - z tego zamyślenia wyrwał mnie wrzask Yoongiego.

- Dajcie mi wszyscy święty spokój! - walnąłem pięścią o podłokietnik fotela i wstałem z zamiarem wyjścia z pomieszczenia. Poczułem pociągniecie za ramię do tyłu.

- Jeżeli cokolwiek jej się stanie... - zamknął moje ramię w piekielnie mocnym uścisku, który powodował niemały ból, obdarzając jednocześnie morderczym spojrzeniem - Nie wybaczę ci tego.

Puścił mnie, a raczej odepchnął, i wrócił na swój fotel. On serio myślał, że zaraz ją na przykład zabiję?.. Ej no, bez przesady. Nie tym razem...

Koniec Namjoon Pov.

Dobiegłaś do łazienki. Postanowiłaś tam wejść, zatrzasnąć się i ochłonąć, żeby potem, w miarę przyzwoicie wyglądając, wyjść z wytwórni i udać się prosto do domu.

Stanęłaś przed lustrem i oparłaś się o umywalke, wpatrując się co jakiś czas w swoje odbicie. Ten człowiek zranił Cię jak nikt inny dotychczas. Naprawdę. Jego słowa były wypowiedziane z taką podłością i nienawiścią, że można było się otruć wypływającym z nich jadem, a mimika twarzy była przepełniona ogromną agresją i nienawiścią.

Po dość długim czasie przemyśleń postanowiłaś poprawić swój makijaż. Chwila moment... Zostawiłaś torbę w garderobie. No trudno. Trzeba sobie poradzić rzeczami, które masz pod ręką. Podeszłaś do jednej z kabin i wyciągnęłaś z tamtąd parę kostek papieru toaletowego. Nasączyłaś jednego z nich wodą i starannie przejechałaś pod oczami, usuwając rozmazany tusz do rzęs, jednocześnie uważając, aby nie zmyć już i tak pozostałości korektora i pudru.
Kiedy zbierałaś się już do wyjścia, usłyszałaś uchylające się drzwi. W duchu modliłaś się, żeby to nie był Namjoon, i najwyraźniej twoje prośby zostały wysłuchane. Do pomieszczenia wszedł JHope, ze smutnym uśmiechem na twarzy. Patrzyłaś na niego lekko przerażona, nie wiedząc co robić. On podszedł do Ciebie i mocno, a jednocześnie czule, przytulił. Trwaliście tak w milczeniu dłuższą chwilę. W końcu Hoseok wyprostował się i spojrzał w Twoje zapłakane i przekrwione oczy.

- Przepraszam cię za niego - wypowiedział w końcu. - Ostatnio sam nie wiem co się z nim dzieje. Mam wrażenie, że popadł w jakieś kłopoty lub ma poważne konflikty w rodzinie. On taki nie jest, uwierz mi - spojrzał troskliwie w twoje tęczówki. - Jeszcze będzie żałował i przyjdzie cię przeprosić...

- Nie liczę na to - przerwałaś mu ocierając napływającą łzę do oka.

Ogarnij się!

- Oj daj spokój. A teraz już - poklepał Cię po ramieniu - głowa do góry, cyce do przodu i rura. Nie ma co się nim przejmować - na koniec posłał swój szeroki uśmiech.

- Wiesz co, te parę słówek dodało mi trochę otuchy. Dziękuję - teraz to ty się w niego wtuliłaś.

- Do mnie zawsze możesz się zwrócić, nawet z najmniejszym problemem. Pamiętaj, "I'm your Hope", na wyjście z każdej trudnej sytuacji.

Otworzył Ci drzwi i poszliście w stronę wyjścia z wytwórni. Uznał, że nie możesz już dzisiaj pozostać w pracy, tylko wrócić do domu i wypocząć. Byłaś mu ogromnie wdzięczna, bo właśnie tego potrzebowałaś. Przed wyjściem uprzedził panią za ladą, że wróci za jakąś godzinę, gdyby ktoś go szukał i kazał przekazać, aby sesję przenieść na inny dzień. Postanowił Cię odprowadzić pod samo cieplutkie łóżeczko, żeby mieć pewność, że nie popełnisz żadnych głupstw.

Założył maskę i kaptur, a ty samą maseczkę. Po drodze zaszliście do małego sklepiku, a tam łaskawy pan Jung postanowił wyposażyć Cię w parę paczek pocky, żelków, chrupek i chusteczek. Po drodze opowiadaliście sobie o dramach jakie oglądaliście i najwyraźniej stwierdził, że będziesz je kontynuować, dlatego taki asortyment będzie Ci jak najbardziej przydatny.

Weszliście do mieszkania i zaproponowałaś chłopakowi herbatę, jednak grzecznie odmówił.

- Ja już będę się zbierać - oznajmił, kiedy odłożyłaś "zakupy" na blat kuchenny. - Uważaj na siebie, nie rób głupstw i miłego oglądania. Ja wracam do wytwórni.

- Dobrze, Hobiś - uścisnęłaś go.

- Podoba mi się, jak tak do mnie mówisz - uśmiechnął się szeroko i wyszedł z domu.

Wróciłaś do kuchni i przygotowałaś się na seans. Wzięłaś trzy miski, do których wysłałaś kolejno: chrupki, żelki i przygotowany wcześniej popcorn. Do długiej szklanki ładnie ułożyłaś pocky, a do słoika z rurką wlałaś napój. Zaniosłaś wszystko do pokoju na szklany stolik obok fotela wyposażonego w puchaty kocyk i poduszki. Zasłoniłaś rolety, żeby nadać klimatu, i zanim usiadłaś upewniłaś się, że wszystko masz uszykowane.
Rozsiadłaś się wygodnie i zabrałaś się za wyszukiwanie potencjalnego kąska na to południe, kiedy to zachciało Ci się siku... Tak... Wstałaś i po załatwieniu swoich potrzeb przypomniało Ci się o zakluczeniu drzwi, tak na wszelki wypadek.

Wracając, dostrzegłaś w pokoju gościnnym swojego pieska, warczącego jakby ducha widział. Wołałaś go, jednak on nie przestawał. Odpuściłaś sobie i poszłaś z powrotem do salonu. Rozsiadłaś się wygodnie i tym razem mogłaś zatopić się w oglądaniu. O tej całej sytuacji z Namjoonem niemalże zapomniałaś, ponieważ JHope przekazał Ci tyle pozytywniej energii, że brak słów żeby to opisać.

~°~

Siedziałaś już dobrze ponad godzinę oglądając, kiedy do twojego pokoju wszedł puszysty husky. Zawołałaś go na kolana, ale on dalej nie odpuszczał ze szczekaniem. Zaczęłaś to ignorować na nowo, przez co ponownie wyszedł z pokoju. W pewnym momencie usłyszałaś jakby zapiszczał. Zaniepokoiło Cię to, więc zastopowałaś odcinek i zaczęłaś się wsłuchiwać w głuchą ciszę.

- [imię psa]?! - zawołałaś. Cisza.. ani najmniejszego szurnięcia pazurem. - [I.Ps.]!!!? - zawołałaś ponownie, tym razem głośniej i z większym niepokojem.

To zaczynało się robić coraz bardziej podejrzane. Ta nagła, grobowa cisza, pisknięcie psa... Postanowiłaś to sprawdzić. Owszem, mogło też być tak, że po prostu pisknął z powodu braku zainteresowania, jednak czułaś, że coś jest na rzeczy.

Wyszłaś z dość ciemnego salonu, na paluszkach, prosto na korytarz. Robiłaś kroki bardzo malutkie, powolne i ostrożne. Stanęłaś we framudze i zaczęłaś się rozglądać dookoła. Nie było ani psa, ani ducha, więc postanowiłaś przejść do dalszych pomieszczeń.

·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·
Wyrwane z kontekstu i może trochę psujące ten "tajemniczy klimacik", ale teraz opis mieszkanka.
Wchodzi się przez główne drzwi i jest korytarz. Na jego końcu jest wejście do salonu. (Z powrotem przy głównym wejściu) Po prawo jest pokój gościnny, naprzeciwko niego jest schowek, obok schowka kuchnia, naprzeciwko twój pokoik, po prawo (patrząc z perspektywy pobytu w pokoju) pokój balkonowy, naprzeciwko łazienka, no a tam na końcu korytarza to ten salonik.
To tyle
·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·

Nie było ani psa, ani ducha, więc postanowiłaś przejść do dalszych pomieszczeń. Po kolei obeszłaś każdy pokój i nie znalazłaś nic podejrzanego. Wróciłaś do salonu... A w zasadzie to chciałaś wrócić, ale nie udało Ci się...

Czy my się w ogóle znamy? •|Kim Namjoon|•Where stories live. Discover now