Rozdział 27 ,,Bitwa Ostateczna"

252 21 26
                                    

!UWAGA!

W TYM ROZDZIALE PRZYDA WAM SIĘ PACZKA CHUSTECZEK DO NOSA. I TO TAKA PORZĄDNA. TO TYLE Z MOJEJ STRONY. A NIE, JEDNAK NIE. PS. NIE ZABIJAJCIE MNIE ZA TEN ROZDZIAŁ.

Jak Thorin rozkazał, tak Gandalf zrobił. Poza armią Daina, kuzyna Thorina, Gandalf zwołał armię elfów pod dowództwem Thranduila, wśród których znalazł się jego syn Legolas, był także Elrond ze swoją armią oraz Bard, który dowodził armią ludzi.

-Nie muszę wam chyba tłumaczyć powodu, dla którego tu was zwołałem.- zaczął Thorin- Armia Mordoru zmierza tu pod górę do Ereboru, by przejąć w niej władzę, a wiecie, co się z tym wiąże?

Zebrany tłum milczał.

-To znaczy- kontynuował Thorin- że jeśli przejmą władzę, tu- pod górą, to upadną pozostałe królestwa. Nasza góra to najlepszy punkt strategiczny. Ale my do tego nie dopuścimy! Kto jest ze mną?!

Po tych słowach tłum zebranych podniósł głośny okrzyk, tak, że całą Salę Tronową przeszył jeden wielki, wspólny krzyk. Nagle do sali wbiegł Balin i krzyknął:

-Thorinie! Już nadchodzą!

Na to Thorin krzyknął:

-Wyprowadzić wojska!

Tak się złożyło, że armia elfów poszła na przód, bo dobrze strzelają z łuków, za nią wojska krasnoludów, by wspomagać elfy, a za krasnoludami stała armia ludzi by osłaniać tyły. Przywódcy zaś tacy jak Thorin, Thranduil, Bard oraz Gandalf stali na wysokiej półce skalnej i stamtąd dowodzili wojskami. Zaś ja i Kili, jak to Thorin stwierdził, nie możemy się narażać w walce, która nas nie dotyczy.

-Jak to nas nie dotyczy?!- krzyknął Kili- Przecież to nasza walka!

-Nie jest twoja. Zrozum siostrzeńcze, że ja chcę was po prostu chronić.

-A gdzie byłeś, kiedy Azog zabił mi brata, co?!

Thorin milczał, a Kili kontynuował:

-Nie będę się chował, kiedy inni walczą naszą bitwę za nas! To nie leży w naszej naturze!- krzyknął

-Nie mogę pozwolić, by mój drugi siostrzeniec poległ w bitwie. Nie wybaczyłbym tego sobie. Myślisz, że nie bolało mnie to, gdy Azog zabił Filego? Uwierz mi, ciężko mi było powiedzieć twojej matce, że jej najstarszy syn zginął. Nie miałem serca, by to zrobić.

Nagle Kili wyparował:

-Czasami się zastanawiam, czy ty w ogóle je masz!

Thorin przybrał taki wyraz twarzy, jakby ktoś dźgnął go mieczem, po czym słabym głosem powiedział:

-Możesz o mnie myśleć, jak o najgorszym krasnoludzie w Śródziemiu, ale zdania i tak nie zmienię.- i po tych słowach odwrócił się do Kilego i mnie plecami Kili natomiast zszedł z półki skalnej, a ja pobiegłam za nim. Był taki zły, że kopał we wszystko, co znalazło się na jego drodze: od malutkich kamyczków po większe kamroty.

-Kili!- krzyknęłam za nim

-Co?!- burknął

-Pstro.- odparłam, po czym dodałam:

-Nie możesz w ten sposób wuja traktować! On to robi po to, żeby nie stracić drugie siostrzeńca, sam przecież słyszałeś!

-Jasne...A od kiedy mój cud wujaszek tak się o mnie troszczy, co?

-Uwierz mi. On tylko udaje takiego bez uczuć, a w głębi duszy cię kocha. I ty też go kochasz, więc nie udawaj. mnie nie oszukasz.

Po moich słowach nastąpiła cisza, którą przerwał głos Thorina:

-ATAK!!!!!!!

-Zaczęło się.- powiedziałam

Wrogie armie stały na przeciw siebie, a ja z Kilim poczułam się bardzo bezradnie. Nagle przybyło dla naszych wsparcie w postaci Beorna, orłów i Radagasta - przyjaciela Gandalfa. W tej samej chwili nasz wzrok skierował się na Thorina, Thranduila i Barda, którzy dosiedli swoich wierzchowców i dołączyli do walczących. Gandalf został sam. Po chwili zobaczyliśmy Bilba, który wspiął się na półkę skalną obok Gandalfa. Z ucha ciekł mu strumień krwi.

-To nie walka, tylko rzeź!- krzyknęłam do Kilego

-Dlatego musimy im pomóc! Chodź!- odparł i pociągnął mnie za sobą

-No ale twój wuj powiedział...

-Nie obchodzi mnie, co powiedział! Chodź!- powtórzył i pobiegliśmy na dół

Z Kilim wbiegliśmy do magazynu z bronią i zwinęliśymy łuk ze strzałami oraz miecze. I tak uzbrojeni wyszliśmy, by walczyć. Nie uszliśmy daleko, gdy zobaczyliśmy, jak przerośnięty troll cisnął Thorinem o skałę i już miał go zabić, gdy nagle wyskoczyłam z kryjówki i strzeliłam z łuku w stronę tego obrzydliwego sadła.

-Uratowałaś mnie.- powiedział wdzięczny Thorin

-Wszystko dla najlepszego wodza- powiedziałam, pomagając mu wstać, po czym dołączył do Barda, by pomóc mu z natrętnymi orkami

Nagle usłyszałam krzyk Bilba, który stał na skalnej półce.

-Lili! Uważaj! Za tobą!

Odwróciłam się, po czym zobaczyłam, że wielki ork zamierzył się na mnie mieczem! W porę odskoczyłam w tył, a miecz orka ugrzązł między skałami. No ale jeśli myślicie, że na tym koniec, to się mylicie. Orkowie bowiem są zawsze uzbrojeni w kilka rodzajów broni. W tym przypadku ork miał jeszcze zapasowy miecz i sztylet. No i nim zdążyłam wyciągnąć swój miecz, ork przebił swoim sztyletem skrawek mojej podartej bluzki do ściany, po czym wyciągnął sztylet i już prawie by mnie dźgnął w okolicę serca, gdy nagle uratował mnie Kili! Rzucił się ze swoim mieczem na orka, odciągając go w ten sposób ode mnie, tak, że udało mi się uwolnić, drąc przy tym moje ubranie. Dobiegłam do niego i próbowałam odciągnąć go od tego głupiego orka, ale w tym momencie ork mnie zauważył, uniósł miecz do góry i zamiast dźgnął Kilego, który zasłonił mnie swym ciałem!

-Kili!- krzyknęłam

Nie wiadomo kiedy znalazł się przy nas Thorin, który zaczął walczyć z tym przeklętym orkiem. Nie wiadomo też, kiedy zaczął padać tak ulewny deszcz, że jego krople spływały po mojej twarzy i całym ciele. Czas jakby się dla mnie zatrzymał...Nic nie słyszałam...Nic nie czułam...No możesz prócz bolącego mnie serca...

-Kili....Proszę....Po co to zrobiłeś?- płakałam, krztusząc się swoimi własnymi łzami, które spływały mi do ust.

-Musiałem.- odparł również płacząc

-Po co to zrobiłeś?!- płakałam jednocześnie krzycząc

-Pamiętasz...Jak lecieliśmy...Na grzbiecie orła?

-Tak, no i co to ma do rzeczy?

-Chciałem...Chciałem ci coś powiedzieć...ale..ale Gandalf mi przerwał...

-Co takiego chciałeś mi powiedzieć?- szepnęłam, bo od tego płaczu aż ochrypłam

-Ja...ja cię kocham. Dlatego cię uratowałem.

Nie wierzę. Osoba, którą pokochałam najszczerzej, najmocniej, odwzajemniła moje uczucie. Deszcz lał coraz mocniej, a oczy spuchły mi od płaczu.

-Ja ciebie też kocham.- szepnęłam- Nie zostawiaj mnie.

-Ja cię nigdy nie zostawię. Zawsze będę tu.- powiedział i wskazał na moje serce

-Proszę....Zabierzemy cię do góry, gdzie Gandalf cię wyleczy. Wszystko będzie dobrze...Zobaczysz...

-Żałuję tylko...że nie zwiedziłem twojego świata...z tobą...- powiedział, po czym podniósł się, by mnie pocałować- Kocham cię...- dodał na koniec. Po tych słowach zamknął oczy, a ręka, która trzymała moją, osunęła się na ziemię.

-Nie...Nie, proszę! Nie umieraj! Kocham cię!- krzyknęłam, ale to nic nie dało.

PS. Miłych Wakacji 😙😉

Hobbit. Moja Przygoda | Kili ✔Where stories live. Discover now