Rozdział 10 ,,Pobudka i napaść"

301 28 5
                                    

Obudziliśmy się równo ze wschodem słońca. Najpierw wstał Thorin, potem ja, Kili, Bilbo, a po dłuższym czasie inni.
Tylko nigdzie nie było Gandalfa.
-Gdzie on jest?- spytałam się Thorina
-To czarodziej i robi, co mu się podoba.- takiej odpowiedzi się doczekałam.
Wraz z obudzeniem się ostatniego krasnoluda, którym był Bombur, Thorin uznał:
-No dobrze. Szybko zjedzmy śniadanie i ruszamy w dalszą drogę.
Samo śniadanie zajęło nam 15 minut, a potem dosiedliśmy naszych wiernych kuców i wyruszyliśmy. Kiedy wjechaliśmy do lasu, od razu poczuliśmy się nieswojo.
-Coś mi się wydaje, że jesteśmy obserwowani.- zwierzyłam się że swoich przypuszczeń Kilemu.
-Tobie też?- zapytał- Myślałem, że tylko mnie tak się zdaje.
Bardzo nie lubię, kiedy podczas wędrówki bohaterom przytrafia się to, że docierają do rozwidlenia ścieżki a na jednym z drogowskazów napisane jest hasło ,,skrót". Ale tym razem tak się stało.
-Sk...ró..t.- przeczytał po mału Balin, bo litery były napisane białą farbą, w dodatku rozmytą przez deszcz, co utrudniało odczytanie znaku
-Skrót!- wykrzyknął Bilbo, gdy się doczytał
-Na to wygląda.- powiedział Balin
-Więc chodźcie tędy.- rozkazał Thorin, wskazując na drogę ze znakiem ,,Skrót".
- Ale wiesz Thorinie, że na skróty nie oznacza wcale krócej, tak?- powiedziałam
-A wiesz, że to ja jestem przywódcą tej wyprawy i to ja na niej rządzę?- spytał Thorin, unosząc jedną brew (robi tak, gdy jest poirytowany)
-Uspokój się wuju. Uważam, że Lili ma rację z tym, że na skróty wcale nie oznacza krócej. - obronił mnie Kili
-Do czego to doszło, żeby siostrzeniec mnie pouczał?- zapytał Thorin
I w tej chwili wrócił do nas Gandalf.
-Gandalf! Gandalf idzie!- krzyknął Bilbo
-Gdzieś ty był?- zapytał Thorin, którego poirytowanie wynosiło poziom maksymalny.
-Wyruszyłem, by sprawdzić przody. - odparł czarodziej- No A teraz wróciłem do tyłów.
-Sprecyzuj.- powiedział Thorin, ledwo powstrzymując gniew.
-Byłem na zwiadach. - odrzekł czarodziej
-No dobrze. Gandalf przybył, a więc możemy ruszać w dalszą drogę. - uznał Thorin
-Na waszym miejscu nie szedłbym tamtędy.- Gandalf wskazał na znak z napisem ,,skrót"- Nie ma tej drogi nawet na mojej mapie- poczym wyciagnak mapę
-Ehh...Jeśli ktoś jeszcze uważa, że to zła droga, to niech dołączy do tamtych.- odparł Thorin i wskazał na nas. Z całej kompanii poza mną, Kilim i Gandalfem wystąpił jeszcze Bilbo.
-Doskonale. Wy pójdziecie tą drogą, a my tą. - uznał Thorin
-Jak chcesz.- powiedział czarodziej.
No i my poszliśmy w swoją stronę. Gandalf z Bilbem jechali z przodu i o czymś poważnie debatowali, a ja z Kilim jechałam z tyłu.
Nagle leśną głuszę przeszył wrzask:
-Aaaaaaaaaaaaaauuuuaaa!!!
-Co to?- spytał Gandalf
-Myślałam, że Ty wiesz.- powiedziałam
-Kto tam jest?!?!- krzyknął Bilbo w zarośla, ale nikt nie odpowiedział.
- To chyba nasi.- powiedział Kili- Chodź!- krzyknął do mnie
I ruszyliśmy do naszych. Okazało się, że naszą kompanię uprowadziło 10 goblinów.
-Zaraz się z nimi rozprawie.- szepnął mi na ucho Kili i już miał wyskoczyć z krzaczorów, gdy w ostatniej chwili go powstrzymałam.
- Nie! Musimy atakować z zaskoczenia. - szepnęłam- Załatwimy ich po kolei.
-Mam pomysł. - wypalił Bilbo- A może jeśli użyjemy mojego magicznego pierścienia, dzięki któremu staniemy się niewidzialni, uda nam się załatwić te gobliny?
-Świetna myśl... - uznałam- Tylko każdy powinien mieć swój własny.
-A no tak...- Bilbo stracił zapał
-Ja chyba wiem jak temu zaradzić. - Gandalf uśmiechnął się i od razu wiedziałam, że ma plan.
Za pomocą swojej magicznej laski i zaklęcia czyniącego wszystko co widzialne niewidzialnym sprawił, że nie było nas widać, a co jeszcze lepsze- nasza broń też była niewidzialna.
-Ja biorę tych czterech obok Dwalina i Balina, Gandalf tych trzech przy drzewie, Lili tamtych o co są obok krzaków jałowca, a Bilbo tego najmniejszego.- rozporządził Kili
-Dlaczego ja zawsze dostaje najmniejszych?- zadał pytanie Bilbo
-Bo jest twego wzrostu i łatwiej Ci będzie z nim walczyć. - sprostował Kili
-Wielkie dzięki. - burknął Bilbo z obrażoną miną.
W czasie kiedy Gobliny naradzały się którego krasnoluda wyrżnąć najpierw, Kili wystrzelił celnie cztery  strzały.
-Co to?!? Duchy?!?- Gobliny zaczęły piszczać ze strachu
W tej samej chwili zakradłam się do tych dwóch przy krzakach i celnie trafiłam jednego w okolice wątroby,  a drugiego w gardło.
-Świetnie strzelasz.- pochwalił mnie Kili
-Dzięki.- odparłam
W tym czasie Bilbo i Gandalf załatwili resztę tych goblińskich nasień.
-A teraz zrobię nas widzialnym. - odrzekł Gandalf
-Nie, czekaj!- krzyknęłam- Mam powien pomysł!
Rozwiązaliśmy krasnoludy, którzy trzęśli się ze strachu jak osiki.
-Błagam! Nie zróbcie nam krzywdy, o duchy! Oddamy wam wszystko!- krzyknął Balin
-A będziecie się odtąd nas słuchać?- spytał Kili grobowym głosem
- Tak, tak...Yyy...Zaraz! To książę Kili!- wykrzyknął Nori
W tej samej chwili Gandalf zrobił nas wiedzialnymi, poczym ryknęliśmy gromkim śmiechem.

Hobbit. Moja Przygoda | Kili ✔जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें