Rozdział 26

45 4 0
                                    

*ELIZABETH*

Po dziesiątej spotkałam się z Mo i Dianą w parku. Quinn zaprosiła nas do siebie na wspólne szykowanie się. Kłamałabym gorzej niż Reece, gdybym powiedziała, że nie cieszę się na ten pokaz. Nigdy nie miałam nawet okazji spotkać kogoś kto zna taką osobę. Od małego mój styl ubierania się różnił się od reszty, bo ciągle dodawałam jakieś zwariowane, dziwne dodatki. Często podkradałam je babci albo mamie. A teraz wszystko co noszę mam z lumpeksów albo od ciotek z całej rodziny. Kupiłam sukienkę na ten pokaz, bo nie chcę przynieść wstydu Quinn. Pokaz to poważna sprawa, a nie wyjście na pizze gdzie mogę ubrać shorty.

- Widziałyście co chłopaki wczoraj wysyłali? - spytała Diana. Szłyśmy już wolnym krokiem w stronę osiedla Quinn.

- Biedna Quinn musiała patrzeć co ten idiota wyprawia - Mo pokręciła głową, a ja jej przytaknęłam. Nigdy nie mogłam znieść zachowania Natha i Reece'a. Traktowali każdą dziewczynę jak swoją z myślą, że mogą mieć każdą.

- Jest mi jej żal, że tak zadłużyła się w nim. On nie zasługuję na jej uwagę - powiedziałam. - Ani żadnej zdrowo myślącej dziewczyny - dodałam.

- Może kiedyś dorośnie i zrozumie co robi. Przecież to totalnie głupie, że chodzi na randki z Molly, a z Quinn zachowuję się jak para! - Mo była wyraźnie przejęta sytuacją. W sumie ja i Diana też. Szczerze polubiłyśmy Quinn i to niesprawiedliwe jak on ją traktuje. Tym bardziej, że przeżyła tyle w poprzedniej szkole, a on jej dokłada.

Całą drogę spędziłyśmy na rozmowie co zrobić, żeby wyciągnąć z tego naszą przyjaciółkę. Nie wymyśliłyśmy jednak nic sensownego.

Przywitałyśmy się z ochroniarzem, który pilnował porządku na osiedlu Quinn. Kojarzył nas, ponieważ byłyśmy już tu kilka razy i ciągle zachwycał się naszymi deskorolkami. Chyba jakiś niespełniony marzyciel.

Willa, inaczej dom Quinn był piąty z kolei po prawej stronie. Każdy z tych budynków wyglądał na obrzydliwie drogi i luksusowy. Czułam się tu jak w najdroższej dzielnicy San Diego. A nie.. To jest najdroższa dzielnica San Diego!

- Jesteśmy już tu kolejny raz, a ja nadal zachwycam się jakbym widziała to wszystko pierwszy raz - westchnęła Diana. Jakiś czas później siedziałyśmy już w pokoju Quinn i oczywiście rozmawiałyśmy o dzisiejszym pokazie. Quinn nie była zbytnio w humorze, wyglądałam na nieźle przemęczoną i ani trochę nie przypominała Queen. Byłam jednak pewna, że wieczorem będzie gwiazdą i nie da po sobie poznać, że coś jest nie tak. Zawsze tak robi. Chociaż znam ją krótko nigdy nie widziałam jej źle ubranej ani źle wyglądającej, a tym bardziej zakłopotanej w jakiejkolwiek sytuacji. Wszystko po niej spływa, a uczucia trzyma w sobie. Ona po prostu taka jest.

*QUINN*

- Muszę coś zjeść - marudziłam i co chwilę pośpieszałam Dianę, która robiła mi paznokcie. Zrobiłyśmy sobie bardzo przyjemny nastrój. Muzyka leciała w tle, rozmawiałyśmy na miłe tematy, śmiałyśmy się i stopniowo zapominałam o wszystkim co złe. Jednak naprawdę musiałam coś zjeść, bo pierwsze śniadanie całe ze mnie wyleciało kiedy wymiotowałam jak już mam w tradycji. Dobrze, że dziewczyny nie przyszły punktualnie, bo zastałyby mnie w łazience w okropnym stanie.

- Wytrzymasz jeszcze jakieś dwadzieścia minut - odpowiedziała skupiona Diana, a ja westchnęłam głęboko.

- Właśnie boję się, że nie wytrzymam! - pisnęłam. Mo za bardzo się wstydziła, żeby iść do kuchni po coś do jedzenia, Lizz była zajęta swoimi paznokciami, wiec posunęłam się do bardzo skrajnego rozwiązania.

- Tatoo! - krzyknęłam, a reszta spojrzała na mnie zdezorientowana. - Tylko on jest w domu - wyjaśniłam. Wołałam go jeszcze kilka razy, ale nie słyszał. Dlatego zadzwoniłam i odebrał od razu. - Przyniósłbyś nam coś do jedzenia, proszę?

Dziewczyny ewidentnie się ze mnie śmiały, Mo wręcz dusiła się ze śmiechu na łóżku.

- Mój wnuk zgłodniał? - spytał, a moje serce stanęło i przełknęłam ciężko ślinę. Zapewne nie wiedział, że dziewczyny u mnie są. Do tego to pierwszy raz kiedy powiedział słowo wnuk w moim kierunku.

- Właściwie... - odchrząknęłam. - ...jestem z dziewczynami do góry.

- Chcecie coś konkretnego? - spytał jakby nie przyjął moich słów do wiadomości. Powiedziałam, żeby przyniósł cokolwiek i się rozłączyłam.

- Wytrzymałabyś te kilka minut - zaśmiała się Diana i spojrzała na mnie z politowaniem.

- Twój tata tu przyjdzie, a my takie nieogarnięte - pisnęła Lizz i w pośpiechu zaczęła wachlować dłońmi, żeby paznokcie jej szybciej wyschły. Nie minęło dużo czasu i usłyszałyśmy pukanie do drzwi, a po chwili tata pojawił się w progu. Raczej wcześniej dziewczyny nie miały z nim styczności tak samo jak z moją mamą. Moi rodzice wcale nie są tacy sztywni i z moimi poprzednimi znajomymi dobrze się dogadywali.

- Upiększanie się jest takie męczące? - spytał zdziwiony widząc, że już tak wcześnie przygotowujemy się do pokazu. Co najmniej jakbyśmy same miały iść na wybiegu. Zabrał dla nas jakieś kanapki i sałatkę, które zostały z śniadania. Do tego cały karton mojego ulubionego soku.

- Możesz postawić to na biurku? - spytałam. Kiwnął głową i zrobił to o co go prosiłam. Nie wyszedł od razu na co wywróciłam oczami. Czasami potrafi być poważnie wścibski. Usiadł na krześle i zaczął nas obserwować. Z wyrazów twarzy dziewczyn mogłam wyczytać, że przemoczyły już majtki i umierają w środku.

Mój tata siedział tak z nami jeszcze jakiś czas i dyskutował z Lizz oraz Dianą na temat kolorów lakierów do paznokci. Było to nawet zabawne.

- Ci wasi koledzy też będą na pokazie? Ten łysy? Taki mały? I ten takie co się mnie boi? - zapytał, a my równocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem. Tata jednak siedział zupełnie zdezorientowany i nawet nie zdawał sobie sprawy dlaczego tak się śmiejemy.

- Chodzi ci o Sama, Nath'a i Reece'a? - spytałam.

- Nie znam ich imion - wzruszył ramionami. Poinformowałam go, że oni też się pojawią i dałam aluzję, żeby już się zmywał. - Bądźcie gotowe o piątej, bo nie mam zamiaru czekać - powiedział i życzył nam miłego dnia, a potem wyszedł.

- Twój tata jest cudowny - skomentowała Diana ocierając łzy, które popłynęły jej przez śmiech.

Przez resztę czasu jadłyśmy, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się i robiłyśmy sobie zdjęcia. Dopiero później zrobiłyśmy sobie maseczki, makijaż i włosy. Przez to wszystko nawet zapomniałam o sprzeczce z Reece'em i bardzo dobrze.

________________________________________________________________________________

QuinnWhere stories live. Discover now