Rozdział 17

49 7 0
                                    


Po intensywnym weekendzie, który spędziłam w większości na zabawie, nadszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. Jak w niedziele tak i w poniedziałek wczesnym rankiem obudziły mnie moje pierwsze mdłości. Były tak silnie, że ledwo zdążałam do łazienki na czas. Za każdym razem kończyłam płacząc, bo było to potworne uczucie. Wcześniej miałam nadzieje, że jeśli mdłości nie zaczęły się wcześniej to najzwyczajniej przeżyję ciąże bez tego. Jak bardzo się myliłam..

Czułam się przytłoczona emocjami, które się we mnie kumulowały. Nie potrafiłam ich w sensowny sposób pokazać czy przeanalizować. Dusiłam je w sobie i tylko czekałam aż wszystkie w nieodpowiednim momencie ze mnie wylecą. Nie robiłam sobie nic z ostrzeżeń pani Green, ale teraz widziałam, że mogłam jej uważniej słuchać kiedy mówiła jak to zatrzymać.

Po powrocie do szkoły nie mogłam znieść widoku Reece'a, zresztą chłopaków również. Przez cały czas mieli coś "mądrego" do powiedzenia. W głowie toczyłam walkę pomiędzy tym, żeby się rozpłakać, a na nich nakrzyczeć.

Reece po prostu nie robił nic w tym kierunku, żeby nasza relacja wyglądała jak wcześniej. Olewał mnie i czuł się z tym chyba dobrze. Najwidoczniej nie polubił mnie tak jak ja jego. Każdy z nich stał się dla mnie ważny w jakiś sposób, a on zrobił sobie z tego niezłą zabawę. I jeszcze to, że mimo wszystko mi dokuczał. Nie było to fajne.

Wf to jedyna lekcja, którą mamy całą grupą. I jedyna lekcja, w której nie biorę udziału. Pani Green dała mi zwolnienie od razu kiedy powiedziałam jej, że zamierzam chodzić do szkoły. Dyrektor przekazał trenerowi odpowiednie dokumenty i informacje o mnie, więc nie było z tym problemu. Byłam pod ogromnym wrażeniem, że po takim czasie nadal nikt się nie dowiedział o mojej ciąży. Nauczyciele trzymali dyskrecje, albo po prostu nie wszyscy o tym wiedzieli.

Jako jedna z kilku niećwiczących nudziłam się kiedy oni biegali w kółko lub grali w jakieś gry. O wiele bardziej ten czas wolałabym spędzić z nimi chociażby na tym bieganiu. W Kennedy'm lubiłam ćwiczyć i byłam w tym całkiem dobra.

Wyjątkowo dzisiaj lekcja miała odbyć się na hali ze względu na niesprzyjającą pogodę. Usiadłam na trybunach i wyciągnęłam telefon, żeby pograć w jakąś grę. Pomachałam do dziewczyn kiedy zobaczyłam je na boisku. Sam z daleka pokazał mi serduszko z dłoni, za co dostał nauczkę od trenera. Potem podzielili się na kilka drużyn i zaczęli grać w koszykówkę. Odstawiłam grę na drugi plan i zeszłam na niższy poziom trybun, żeby porozmawiać z Dianą i Nath'em, którzy akurat byli na zmianie.

- Pograłabym w kosza - zaczęłam narzekać. W ostatnich dniach nawet się dziwie jak oni ze mną wytrzymują, bo marudzę o dosłownie wszystko.

- Dlaczego właściwie masz zwolnienie? - zapytał Nath.

- Bo księżniczki nie lubią się pocić - wtrącił Reece, który zatrzymał się obok nas, żeby zawiązać buta.

- A to dziwne, że takie półmózgi jak ty potrafią zawiązywać sznurówki - był mocniej niż zdziwiony moimi słowami, bo to chyba pierwszy raz kiedy mu odpyskowałam. Rzucił mi ostatnie spojrzenie i pobiegł dalej grać. Diana przybiła mi piątkę, a Nath zaśmiał się krótko.

- Więc to zwolnienie to pot czy coś innego? - dopytywał dalej.

- Problemy ze zdrowiem po prostu - wyjaśniłam. Nie byli do końca przekonani, ale odpuścili. Co kilka minut partnerzy do mojej rozmowy się wymieniali i z każdym z nich chwilę porozmawiałam. W pewnym momencie kiedy zobaczyłam, że zostałam sama, a w moją stronę idzie Reece, zrobiłam odwrót w tył i chciałam wrócić na poprzednie miejsce.

- Dlaczego taka jesteś ostatnio? - było za późno, żeby zrobić kolejny krok, ponieważ złapał mnie za nadgarstek. - Myślałem, że się lubimy - spojrzał na mnie tymi przenikliwymi niebieskimi oczami, które z drugiej strony były cholernie niebezpieczne, bo przynosiły tylko kłopoty.

- Jeśli się kogoś lubi nie sprawia mu się przykrości - wyjaśniłam. Chyba połączył fakty i zrozumiał, że to co zrobił naprawdę było dla mnie okropne.

- Chyba nie chodzi ci o te zdjęcia...

- Zachowałeś się identycznie jak ludzie z Kennedy'ego kiedy zobaczyli moje zdjęcia. To było obrzydliwe - powiedziałam i mimowolnie po moich policzkach spłynęły łzy. - Myślałam, że mogę ci ufać tak jak reszcie, a ty totalnie to spieprzyłeś! - wyrwałam dłoń z jego uścisku i zabrałam swoje rzeczy w pośpiechu. Nie chciałam tutaj więcej być. Dlatego powiedziałam trenerowi, że idę do pielęgniarki, bo nie czuję się najlepiej.

*****

Do końca tygodnia nie chciałam nawet pokazywać się w szkole, bo wiedziałam, że wiążę się to ze spotkaniem Reece'a. Po tym jak powiedziałam mu wszystko czułam się jak skończona idiotka. Nie powinnam tego robić, bo kim ja jestem, żeby sobie na to pozwalać. Nie mogłam wymagać od niego przeprosin czy czegokolwiek za głupie żarty. Nie musi traktować mnie inaczej niż resztę, bo wcześniej ktoś potraktował mnie jak gówno. Nie mogę ciągle żyć na karcie ulgowej.

W czwartek kiedy chciałam go przeprosić i pogadać z nim szczerze nie było go w szkole. Pierwszy raz podczas lunchu siedzieliśmy w niepełnym składzie.

- Reece często opuszcza lekcje? - zagadnęłam w pewnym momencie.

- Nie powinien tego robić, bo powtarzał przez to rok - wyjaśniła Lizzy.

- On zawsze ma lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie w szkole - zaśmiali się chłopcy i spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Najwyraźniej wiedzieli gdzie był, ale nie podzielili się tą informacją.

- Strzelam, że siedzi w tym głupim warsztacie - powiedziała Mo.

- Nie bierze na poważnie szkoły.

- On nic nie bierze na poważnie, Quinn - odpowiedziała mi Diana i na tym skończyła się nasza rozmowa o nim. Przerwał ją dzwonek na lekcje, więc rozstaliśmy się.

Wieczorem jeszcze tego samego dnia kiedy już szykowałam się do kąpieli na grupie Lizzy wysłała wiadomość, że ktoś ze szkoły organizuje imprezę na plaży w piątek. A że piątek wypadał właśnie jutro nie mogłam już się wymigać innymi planami. Wszyscy byli podekscytowani na tą informacje, nawet Reece odpisał.

Niepewnie kliknęłam na jego zdjęcie i przeniosło mnie na prywatny czat z nim. Nigdy nie pisałam z nim inaczej niż na grupie, więc czat był pusty.

"Przepraszam" Wysłałam mu wiadomość i dodałam jeszcze złamane serduszko, żeby podkreślić, że jest mi przykro za moje słowa. Jestem głupia, że to zrobiłam. Utwierdziło mnie w tym, to że nawet nie zareagował w żadnej sposób, a odczytał.

________________________________________________________________________________

QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz