Rozdział 3

61 5 0
                                    

Spotkanie w szkole skończyło się na tym, że zostałam oprowadzona po całym budynku i po klasach. Mogłam stwierdzić, że szkoła należy do większych niż przypuszczałam na początku. Klasy są przestronne, jasne i urządzone nawet nowocześnie. Za szkołą jest boisko ze stolikami gdzie jak się dowiedziałam uczniowie nieraz jedzą lunch. Dalej był stadion, bieżnia i dwa korty tenisowe. Szkoła posiadała też ogromne boisko w środku, ponieważ słynęła z najlepszych drużyn sportowych w mieście. Potwierdzały to nieskończone ilości pucharów na korytarzach.

Za namową mamy oraz dyrektora zgodziłam się na dodatkowe zajęcia ze sztuki, co wliczało teatr, rysunek oraz śpiew. Cóż, nie byłam do tego przekonana, ale od teraz wszystko się zmienia, więc dlaczego by nie spróbować? Zdaniem pana Rodrigueza będę mogła się na nich zrelaksować po lekcjach.

Dostałam też pracę wakacyjną do zrobienia. Zostało mi tylko kilka dni na jej zrobienie, ale stwierdziłam, że dam radę, mimo protestów mamy i dyrektora. Nie chcę być traktowana na ulgach, bo wcześniej ludzie patrzyli na mnie tylko przez pryzmat pieniędzy i prywatnej szkoły. Nigdy nie miałam znajomych, którzy tego nie mieli.

- Bardzo miły ten dyrektor - stwierdziła mama kiedy opowiedziała wszystko tacie, który o dziwo nie spóźnił się i czekał za nami przed szkołą.

- Dlaczego nie chciałaś już chodzić do Kennedy'ego? - spytał tata patrząc na mnie w lusterku wstecznym. Na samo wspomnienie starej szkoły przeszły mnie dreszcze.

- Po prostu chcę się odciąć od tamtych ludzi - powiedziałam.

- Od ojca dziecka? - dopytywał. Nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że jest zdolny, żeby przeprowadzić śledztwo, kto jest za to odpowiedzialny. A co gorsza, ja mogłabym się wygadać.

- Oh, skończ temat, Greg! Pojedźmy do mamy, żeby przekazać jej nowinę - postanowiła moja mama, a ja zsunęłam się z fotela i westchnęłam głośno.

*****

Wiedziałam od początku, że to był zły pomysł, aby babcia już teraz dowidziała się o wszystkim. Nie mogła na przykład poznać dziecka kiedy to zaczęłoby chodzić? Jestem pewna, że wcześniej nawet by go nie zauważyła.

Babcia od kiedy tylko pamiętam zawsze, niezależnie od okazji miała ułożone włosy dokładnie w ten sam sposób, jedynie spinka się zmieniała. Nosiła idealnie skrojone komplety do jej figury, a w jej apartamencie pachniało różami. Od kiedy też pamiętam zawsze była bardzo oceniającą kobietą. Niezwykle kochaną, ale surową. W niczym nie przypominała zwykłej babci, bo ani nie potrafiła gotować, nie miała siwych włosów, a jej hobby to zdecydowanie nie siedzenie w domu i dzierganie.

Babcia wolała z koleżankami chodzić na siłownie, do luksusowych restauracji, ale ostatnie co to zajmować się wnukami. Poza mną miała jeszcze trzech i żadne z nas nie pamięta jej z dzieciństwa jako kochającej babuni. Kochającej, ale inaczej.

- Oh kochana, jak mogłaś tak stracić głowę dla jakiego chłopca! Mówiłam ci, że faceci nie dają szczęścia, a jedynie same kłopoty - zgadza się. Faceci to kłopoty. Akurat babcia wiedziała co mówi. Przeżyła trzy rozwody i wydaje się, że to nie koniec jej małżeństw.

- Mamo nie mów tak - upomniała ją córka.

- Ale urodzisz dzidziusia, prawda? - spytała. Kiwnęłam głową niepewnie i spojrzałam na miny rodziców. Jakby.. odetchnęli z ulgą. - Będziesz wtedy najszczęśliwsza - powiedziała i ścisnęła moją rękę. - Sama urodziłam twojego wujka jak miałam niespełna osiemnaście lat - powiedziała i wzruszyła ramionami. - Cóż miałam już wtedy męża, ale.. były inne czasy.

Jakoś wyłączyłam się na resztę jej opowieści o "tamtych czasach", bo słyszałam to kilka razy. Wizyta u babci trwała trochę ponad godzinę i dziękowałam, że już się kończyła.

- Mamo jakbyś mogła nie wspominać o Quinn nikomu więcej.. - zaczął tata.

- Wstydzicie się tej nowiny? - spytała zaskoczona. Kolejna rodzinna drama się zbliża. Czuję ją w powietrzu. A tak naprawdę to widzę to w oczach rodziców. Nie znoszą być porównywani do rodzeństwa mojej mamy. Z rodziną taty nie ma takiego problemu, bo dziadkowie nie żyją i sam nie ma rodzeństwa. Za to mama ma brata i siostrę. Wujek Barney z żoną i synem mieszka w San Francisco. Oboje są prawnikami, mają swoją kancelarie, która można powiedzieć rywalizuję z kancelarią taty. Steve, mój kuzyn również jest przyszłym prawnikiem i większego egoisty nie znam. Oczko w głowie babci, zawsze był traktowany lepiej.

Za to ciotka Agnes, która w Los Angeles, razem ze swoją żoną i dwoma córkami, które ma z poprzedniego małżeństwa, zajmuję się pisaniem książek. Wydaje się super, co? Rzeczywistość jest inna. Wdała się niestety w babcię i nie potrafi niczego zostawić bez komentarza, tak samo jak jej kochane córeczki.

Rodziny się nie wybiera.

*****

Przebrałam się w bardziej domowe ubrania i usiadłam na fotelu przy biurku. Wyciągnęłam dawno zapomniane książki, notes i wzięłam się na pisanie pracy wakacyjnej na angielski. Wtedy mogłam się odciąć i zostawić zmartwienia w tyle. Nauka mnie odprężą. Czy to nie dziwne?

________________________________________________________________________________

QuinnTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang