Rozdział 24

45 4 1
                                    

Przepraszam za krótką nieobecność, myślałam, że łatwiej będzie mi pogodzić wszystko z e-lekcjami :(((

________________________________________________________________________________

- Czy te wizyty nie są za częste? - spytałam mamy kiedy wróciłyśmy do auta. Pani Green wprowadziła mnie w kolejny tydzień i opowiedziała o wszystkich rzeczach, które mnie teraz czekają. Przeraziła mnie, bo powiedziała, że brzuch może być zdecydowanie widoczny. Dostałam kolejne zdjęcie do kolekcji i byłam lekko wzruszona widząc już kontury małego człowieka.

- Lepiej często niż za rzadko - skomentowała mama i włączyła się do ruchu. Za chwilę miała zacząć się najdłuższa przerwa i powinna jeszcze na nią zdążyć. Normalnie odpuściłabym sobie zajęcia, ale zaraz po nich całą paczką wybieramy się na zakupy. Są bardziej podekscytowani tym pokazem mamy niż myślałam. Chcą wypaść jak najlepiej, więc z chęcią im pomogę wybrać stroje.

Spodziewałam się większych korków, wiec poprosiłam mamę, żebyśmy wjechał do piekarni po jakieś babeczki. Będzie im chyba miło.

*****

- Jest i ona! - krzyknęła Mo. Już siedziałam na naszym miejscu kiedy oni dopiero skończyli lekcje. Szli grupą w moją stronę, więc odłożyłam telefon i przywitałam ich szerokim uśmiechem.

- Myśleliśmy, że nas olałaś - wyznał Nath.

- Byłam tylko u lekarza - zaśmiałam się i otworzyłam pudełko pełne pączków i babeczek. - Wegańskie - skomentowałam i spojrzałam w stronę Mo. Zatarła dłonie i od razu poczęstowała się jednym.

- Cześć, mała - usłyszałam przy uchu i po chwili poczułam usta Reecea na skroni. - Jesteś chora?

- To tylko badania kontrolne - stwierdziłam i zrobiłam mu miejsce obok siebie. Usiadł i tradycyjnie zarzucił rękę na moje ramiona. Przywykłam już do tego tak bardzo, że gdyby tego nie zrobił, stwierdziłabym, że jest zły.

Obmyślaliśmy plan do jakich sklepów iść i jednocześnie zajadaliśmy się babeczkami. Oparłam się o ramie Reece'a i zaczęłam mu robić zdjęcia od dołu, żeby go zdenerwować. Skończyło się zabawnie, bo umazałam go kremem po twarzy. Mogłabym się przyzwyczaić do takiej relacji z nim. Ale jak wiadomo nic nie trwa wiecznie...

- Jak twoja randka z Molly? - spytała Lizz w pewnym momencie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że patrzy prosto na Reece'a z zaciętą miną. Zmarszczyłam brwi i odsunęłam się od niego lekko.

- To nie była randka - powiedział patrząc na nią, ale spoglądając na moją reakcje. Świetnie.

- Podobno się całowaliście - dorzucił Nath i tym samym dolał oliwy do ognia.

- Oh no to nie! Nie to nie była wcale randka - sarkastycznie zaśmiała się Lizzy. Byłam zdezorientowana, bo nawet nie wiedziałam, że on był na jakiejkolwiek randce, nawet nie wiedziałam kim jest cholerna Molly. Nie byłam zazdrosna, ale chyba zraniona, bo to kolejny chłopak, który leci na dwa fronty ze mną.

- Tylko się całowaliśmy co w tym takiego. Też się całujecie na imprezach - mówił spoglądając na wszystkich pomiędzy tym jak badał moją reakcje. Nie wybadał chyba za wiele, bo zabrzmiał dzwonek i jako pierwsza odeszłam w stronę klasy.

*****

- Weź tą niebieską - poleciłam Nathanielowi, który na swoim ramieniu miał już zawieszone dwie inne koszule. Stwierdziłyśmy z dziewczynami, że najlepiej będzie jeśli to najpierw ubierzemy chłopaków, a potem zajmiemy się sobą.

- Jest identyczna jak te dwie - westchnął i zamknął się w przymierzalni. Pokręciłam głowa rozbawiona, usiadłam obok Mo na pufie w sklepie i zaczęłam pić moją kawę mrożoną. Tak dawno jej nie piłam, że zdążyłam zatęsknić za jej smakiem. W ogóle dawno nie byłam w galerii na zakupach. Kiedyś pojawiałam się tam obowiązkowo raz w tygodniu i nie mogłam wyjść stamtąd bez czegoś nowego. Jednak dużo rzeczy się zmieniło.

- Mam przecież taką samą koszule w domu - mruknął Sam, upierając się, żeby nie wejść do przymierzalni.

- Gdybyś nie marudził, zrobiłbyś już to dwa razy - skomentowała Lizz i wepchnęła go tam siłą. Zakupy z całą paczką były zdecydowani lepsze niż ze sztywnymi laskami z Kennedy'ego.

Cała trójka równocześnie otworzyła drzwi i pokazała nam swoje stroje. Nath wyglądał najlepiej w kolorowej koszuli, kurtce jeansowej i czarnych rurkach. Był już wolny od przymiarek, ale pozostała dwójka miała problem. Sam dostał jasny golf i to był strzał w dziesiątkę, bo wyglądał świetnie. A Reece'a udawało mi się skutecznie ignorować całą resztę dnia, więc tylko rzuciłam okiem na jego stój, który wybrała Mo.

- Ubierz jeszcze szelki - mruknęłam w jego stronę i podałam mu parę. Był zaskoczony, że się do niego odezwałam, tak samo jak reszta. Wiedzieli dlaczego tak jest, ale nie rozpoczynali ze mną tego tematu.

- Musisz mi pomóc - powiedział, kiedy zapiął je sobie tylko w przodu. Rozejrzałam się dookoła i nie było nikogo kto mógłby mnie zastąpić. Reszta była już przy kasie i przed sklepem. Wywróciłam oczami i złapałam zapięcia. Odwróciłam go przodem do lustra i starałam się szybko to zrobić.

- Nie złość się na mnie - prychnęłam i pokręciłam głową. - Nie obiecywaliśmy sobie nic - powiedział łapiąc mnie za brodę, żebym na niego spojrzała.

- Więc po co robisz aferę? Nic sobie nie obiecywaliśmy - odepchnęłam go i zamknęłam drzwi od przymierzalni.

Sam kupił golf, Nath koszule, a Reece marynarkę oraz szelki. Stwierdzili, że więcej nie jest im potrzebne i mogliśmy iść do sklepu gdzie razem z dziewczynami będziemy mogły zaszaleć. Szczerze po tej całej sytuacji miałam ochotę po prostu wrócić do domu i iść spać. Czułam się do niczego. Do tego moja kawa się skończyłam. Nie chciało mi się iść po nową, bo kawiarnia była na drugim końcu galerii.

Dziewczyny wybrały jakąś sieciówkę, ale ja wolałam iść do bardziej szykownego sklepu. Nie mogłam im jednak tego powiedzieć, bo wyszłabym na nieznośną dziewuchę. Może akurat coś tam znajdę.

- Najchętniej kupiłabym wszystko - stwierdziła Lizz. Na jej ramieniu było już zawieszonych sporo sukienek, więc chyba spędzi na przymierzaniu dużo czasu. Zaśmiałam się i stanęłam obok niej.

- Kim jest ta Holly?

- Molly - poprawiła mnie. Przestała na chwilę przeszukiwać wieszaki i stanęła do mnie twarzą. - To zwykła idiotka. Ma niektóre zajęcia z Mo. Przepraszam, że zaczęłam..

- Dobrze, że zaczęłaś - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. - Reece mi nic nie obiecywał, więc nie wiem dlaczego tak zareagowałam.

- Bo podoba ci się mimo, że mówiłam ci coś na ten temat - pacnęła mnie w nos i przyciągnęła do uścisku. - Nie wiem co ten drań w sobie ma, że wszystkie rozkochuje.

- Nie mogę się z nim zakochać - szepnęłam.

- Oh.. zdecydowanie nie możesz.

- Nie zrozumiesz dlaczego - pokręciłam głową i czułam, że w kącikach oczy zaczynają zbierać mi się łzy. Lizz popatrzyła na mnie niezrozumiale i potarła moje ramię.

- Kiedyś wam powiem - wyjaśniłam i wytarłam łzy, które lada moment miały spaść na policzki.

- Ale mam dużo ciuchów! Chodźmy to przymierzyć! - pisnęła Mo, która zjawiła się nie wiadomo skąd. Zaśmiałam się smutno i poszłam za nimi z jedną marną sukienką. ________________________________________________________________________________

QuinnWhere stories live. Discover now