Rozdział 12

43 4 2
                                    

Po tym jakże przykrym momencie, kiedy wreszcie się otworzyłam przed całą grupą, postanowiliśmy wreszcie wyjść z basenu i zrobić ognisko. Jako, że miejsce do ogniska było ciągle przygotowane, bo nigdy wraz z rodzicami go nie używaliśmy, naszym zadaniem było jedynie je rozpalić. Zajęli się tym oczywiście chłopcy, którzy potrzebowali mojej pomocy jedynie do pokazania gdzie leży podpałka.

Ustawiliśmy sobie fotele z tarasu dookoła paleniska i rozmawialiśmy na różne tematy. Słońce zachodziło, a w tle grała cicho muzyka. Perfekcyjnie.

- Czuje się strasznie dziwnie po tym jak nam opowiedziałaś o wszystkim - przyznał Nathaniel, który siedział dokładnie na przeciwko mnie. O kurcze.. On ma uczucia! Sądziłam, że zaczną mi z chłopakami po tym dokuczać jeszcze bardziej.

- W jakim sensie? To nie twoja wina - zaśmiałam się cicho. Nie chciałam robić z siebie ofiary, bo sama święta nie byłam i zasługiwałam na taką karę. Może nie aż taką surową.

- Czuję się w jakiś sposób winny, przez to, że też dostaje nagie zdjęcia od dziewczyn - przyznał, a Lizz i Diana zaczęły buczeć na niego.

- To nie jest taka sama sytuacja jak moja - pokręciłam głową. Jeśli te dziewczyny robią o świadomie to dlaczego nie.

- Tak jak mówiła Quinn, to niektórym laskom się to podoba, że większe grono samców zobaczy ich cycki - skomentował Reece i wywrócił oczami.

- Kto jak kto, ale ty nie powinieneś się udzielać w tym temacie - odezwała się Lizz i spojrzała na niego groźnym wzrokiem.

- Prosiła się o to.

- Nikt się nie prosi, żeby rozsyłać jego nagie foty! - krzyknęła Lizz i było widać, że jest wyprowadzona z równowagi. Czyżby moja historia ją tak dotknęła?

- Jeśli ktoś się puszcza to dlaczego nie? - prychnął Reece, a ja fuknęłam pod nosem.

- Ałć? - odezwałam się i spojrzałam na niego z ukosa. Najwyraźniej nie chciał cofnąć swoich słów, bo tylko wzruszył ramionami.

- Jesteś tak płytki! Jak Charlotte mogła z tobą być? Co te wszystkie dziewczyny w tobie widzą? - skomentowała Diana kręcą głową z dezaprobatą. A to nowość. Reece miał dziewczynę? Nie miałam o tym zielonego pojęcia. Myślałam, że jest raczej typem nieangażującego się drania.

- Nie zaczynaj znowu - prawie warknął. Czułam, że zaraz pomiędzy nimi zacznie się niezła kłótnia, ale jednak nie wtrącałam się, bo nikt tego nie robił.

- Skończmy ten temat. Niech każdy w telefonie ma co chcę dopóki jest to legalne i za zgodą innych osób - powiedziała Mo i pociągnęła dziewczyny, żeby usiadły z powrotem na fotelach. Ja zrobiłam coś czego się wcale po sobie nie spodziewałam. Reece, który siedział najbliżej mnie również był poruszony i bliżej miał do stania niż do siedzenia. Wyciągnęłam dłoń i chwyciłam go za nadgarstek powyżej zegarka. Spojrzał na mnie zdezorientowany ze zmarszczonymi brwiami. Od razu pożałowałam swojego czynu i zabrałam dłoń z jego ręki. Jego wzrok był niezwykle zimny i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Idiotko, on cię właśnie obraził, a ty próbujesz go uspokoić.

Atmosfera szybko się poprawiła, bo Monica, Diana oraz Nath zaczęli się wygłupiać i próbowali tańczyć do muzyki płynącej z głośników. Sama uśmiechałam się widząc ich wyczyny.

Poczułam zimne palce na moim kolanie, które po chwili złączyły się z moją dłonią. Odwróciłam twarz w stronę Reece'a. Patrzył przed siebie skupiony na swoich myślach. Jego skóra zaczęła się szybko robić ciepła, więc było mi bardziej komfortowo. Nie zabrał tej ręki do końca wieczoru, a kiedy wstawał to na nowo ją kładł na moim kolanie i łączył z moją. To było miłe. Inne. Ale nie rozumiałam dlaczego to zrobił.

***** 

Następnego dnia obudziła mnie mama. Była zaniepokojona tym, że śpię do tak później godziny. Sama byłam zaskoczona, że nie obudziłam się na śniadanie, a dopiero na obiad. Przyniosła mi jedzenie do pokoju i chyba milion razy spytała o wczorajszy wieczór  oraz moje samopoczucie.

Poszłam spać dopiero po trzeciej, bo czekałam na wiadomość od reszty czy dotarli do domów. Rodzice wrócili o wiele wcześniej, ale nie przeszkadzali nam. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i tańczyliśmy w najlepsze. Mimo tego, że były smutne momenty zaliczam ten wieczór do bardzo udanych. Poczułam, że wreszcie mogę nazwać ich przyjaciółmi. Prawdziwymi przyjaciółmi, którzy nie patrzą na mnie przez pryzmat pieniędzy, domu czy czegokolwiek co liczyło się w Kennedy'm.

Całe południe spędziłam w pokoju z tłustymi włosami, z herbatą i szkicownikiem w łóżku. Rysowałam co tylko mi przyszło do głowy, czasem po prostu jakieś bazgroły.

Wieczorem po prysznicu kiedy szykowałam się już do snu, mama przyszła na pogawędkę. Już od progu wyczułam, że jest zdenerwowana i wcale nie chciała porozmawiać o ciuchach czy paznokciach.

- Wiem, że możesz nie być zadowolona, ale jutro babcia zaprasza nas na obiad - powiedziała w końcu, a moja mina zrzedła.

- Proszę powiedz, że będziemy tylko my...

- Niestety nie, kochanie - złapała mnie za dłoń i posłała smutny uśmiech.

- Dlaczego ona nam to robi - westchnęłam i opadłam na poduszki.

- Chcę zapewne dobić nas jeszcze bardziej - stwierdziła. Wujek i ciotka na pewno jutro nie będą sobie szczędzić komentarzy na mój temat. Istnieje też druga opcja, że to wcale nie chodzi o moją ciąże tylko jest w tym jeszcze jedno dno.

________________________________________________________________________________

QuinnWhere stories live. Discover now