Rozdział 5

52 5 0
                                    

Długa przerwa nadeszła bardzo szybko i nie miałam tyle czasu, żeby przemyśleć propozycje Lizzy na spokojnie. Dużo czytałam o szkolnym jedzeniu i postanowiłam jednak wziąć coś z domu. Pani Anne przygotowała mi pyszny makaron z brokułem i dorzuciła jeszcze świeżo wyciśnięty sok. Wolałam nie ryzykować rewolucji żołądkowych po stołówkowym jedzeniu.

Kiedy rozbrzmiał dzwonek szłam po prostu za tłumem. Nie umawiałam się z Lizzy w jakimś dokładnym miejscu, nawet nie dałam jej jasnej odpowiedzi, więc nie miałam pojęcia gdzie jej szukać. Tłum doprowadził mnie na szkolne boisko, gdzie wszystkie stoliki były już zajęte. Miejsca na trawie i pod drzewami też. Skierowałam się trochę na ubocze, bo naprawdę nie chciałam wracać do budynku gdzie było duszno.

- Quinn! - usłyszałam swoje imię i zamarłam. Przeszły mnie lekkie dreszcze, bo przecież nikt mnie tu nie zna. Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie znał. Odwróciłam się w stronę dźwięku i zobaczyłam grupę ludzi siedzących przy najbardziej oddalonym stoliku od innych. Był w takim miejscu, że w połowie znajdował się w słońcu, a w połowie w cieniu. - Chodź do nas! - wtedy zauważyłam wśród nich Lizzy i poczułam się nieco bardziej komfortowo. Pomachała do mnie, na co lekko się uśmiechnęłam i nie myśląc wiele ruszyłam w stronę stolika.

- Myślałam już, że nie przyjdziesz - przyznała blondynka i zrobiła mi miejsce przy okrągłym stole.

- Szukałam cię - trochę skłamałam, ale nie musiała tego wiedzieć. I wtedy dopiero poczułam inne pary oczu, które patrzy na mnie równie ciekawie co Lizzy na angielskim. Poczułam się obco, niechciana, jakbym przeszkadzała im w czymś ważnym. Moje policzki nieznacznie zrobiły się ciepłe, a ręce zaczęły się trząść. Wróciły do mnie niemiłe wspomnienia.

- Poznaj moich przyjaciół - powiedziała wreszcie Lizzy i oparła się na łokciach o blat. - Monica, inaczej Mo - wskazała palcem na mulatkę z gęstymi, ciemnymi i zakręconymi włosami, po jej prawej stronie. Dziewczyna wyciągnęła do mnie dłoń, którą od razu uścisnęłam. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i to tak szczerze. Czy to nie dziwne, że cieszę się z życzliwego uśmiechu?

Dalej siedział Nathaniel, który dość arogancko żuł gumę i nawet nie raczył podać mi ręki kiedy się z nim witałam. Potem był Reece i Sam, którzy zachowali się dokładnie tak samo jak ich kolega. W dodatku mieli na nosach okulary przeciwsłoneczne, ale czułam ich oceniający wzrok na mnie. Zapowiadało się lepiej..

Oprócz chłopaków była jeszcze Diana.

- Dlaczego zmieniłaś szkołę? - spytała właśnie ona. Miała krótkie i rude włosy, a na pierwszy rzut oka wyglądała groźnie. Spięłam się nieznacznie, bo właśnie tego pytania się bałam i nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Um... miałam problemy wcześniej - ucięłam krótko i wyciągnęłam jedzenie z mojej torby.

- Gdzie chodziłaś wcześniej? - tym razem usłyszałam męski głos i to bardzo ładny, głęboki głos. Otrząsnęłam się lekko i otworzyłam pudełko z sałatką. Koniec z facetami.

- Kennedy - rzuciłam i spojrzała na ich reakcje. Było to dla mnie nowe, bo nigdy wcześniej nie poznawałam ludzi. Zazwyczaj wszystko działo się inaczej. Poznawałam ludzi przez rodziców i wszystko już o nich widziałam, a oni o mnie.

- Cholera - zaśmiał się brunet w okularach z jasnymi końcówkami, które zapewne zjaśniały mu od słońca. Siedział naprzeciwko mnie. Jeszcze nie do końca przyswoiłam sobie ich imiona.

Rozejrzałam się po ich minach i mogłam zobaczyć, że byli nieźle zaskoczeni i zdezorientowani. Nie wiem czego się spodziewałam. Mogłam po prostu skłamać, że miałam nauczanie domowe. Głupia, głupia, głupia...

- Dlatego wszystko zapisywałaś - westchnęła Lizzy jakby już wszystko było dla niej jasne.

- Sorka za pytanie, ale kupiłaś to w stołówce? - tym razem głos zabrał chłopak o dosyć ciemnej karnacji, który siedział po mojej lewej. Pokręciłam przecząco głową i połknęłam to co miałam w buzi.

- No nieźle - brunet, który był naprzeciwko mnie nadal się śmiał i zaczynało mnie to trochę irytować. Ile można się śmiać? Przysięgałam sobie, że nie będą wredną laską jak wcześniej i oszczędziłam sobie komentarze.

- To nawet lepiej. Niektóre rzeczy ze stołówki są totalnie nie zdatne do jedzenia - skomentowała Monica. Imiona dziewczyn jakoś lepiej mi wchodziły do głowy. Chłopcy mieli jakieś takie.. skomplikowane. - Nie jesz mięsa prawda? - zagadnęła. Zgodziłam się z nią. Okazało się, że ona też co ucieszyło mnie trochę, bo będziemy miały kolejny temat do rozmów. Jeśli to co teraz tutaj jest przetrwa...

- Co jeszcze o sobie powiesz, bogata dziewczynko? - spytał ten sam chłopak, który ciągle miał na ustach cwaniacki uśmiech. Zmarszczyłam brwi i opuściłam głowę. Okej, czuję się niekomfortowo. Chcę stąd uciec. Teraz.

*****

W domu byłam chwilę po trzeciej. Musiałam trochę czekać na mamę, ale przynajmniej zapoznałam się dokładniej z moim planem na jutro. Od razu kiedy weszłyśmy do domu, poszłam się przebrać w legginsy i koszulę, a następnie zeszłam na obiad, który zjadłam tylko z mamą, ponieważ tata był w kancelarii.

Po lunchu już nie widziałam się z Lizzy i jej paczką. Może to nawet lepiej, bo nie napalałam się na bliższe relacje z nimi. Nie pasowałam do nich. Nie pasowałam do nikogo z tej szkoły. W każdym momencie rozmowy z nimi chciałam zwracać im uwagi odnoście kultury, albo odpyskować im niemiłym komentarzem. Nic nie mogłam na to poradzić.

Mama zagadywała mnie jak sobie radziłam, jak się czuję i czy kogoś poznałam. Odpowiadałam jej krótko i na temat. Szybko zjadłam i wróciłam do swojego pokoju. Pragnęłam położyć się na łóżku i głośno słuchać muzyki, tak więc też zrobiłam. Podłączyłam telefon do głośnika i położyłam się jak długa na pościeli.

Mój spokój nie potrwał długo, bo muzyka się ściszyła i usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. Wow, a to nowość! Nie dostawałam żadnych wiadomości od dłuższego czasu. Dokładnie od tego momentu kiedy zablokowałam wszystkich dawnych przyjaciół, na wszystkich możliwych portalach.

Ciekawość nie pozwalała mi bezczynnie leżeć i podeszłam do biurka po telefon. Z powrotem usiadłam na łóżku i oparłam się o zagłówek. Odblokowałam telefon i kliknęłam w ikonkę Instagrama, bo właśnie stamtąd przyszło mi powiadomienie. Dawno tutaj nie zaglądałam, więc stare zdjęcia trochę mnie przybiły. Postanowiłam je ukryć, więc mój profil od teraz składał się wyłącznie z moich zdjęć, gdzie jestem sama. Tak będzie lepiej. Stopniowo będę wyrzucać toksycznych ludzi z mojego życia.

Powiadomienie dotyczyło nowych obserwujących, a były nimi Lizzy i Diana. Uśmiechnęłam się nieznacznie, za co od razu się skarciłam. Nie mogę wtrącać się do ich paczki. Oczywiście fajnie jest pogadać z kimś od tak długiego czasu, ale niech po prostu tak zostanie.

Zaczęłam je również obserwować i w propozycjach pokazała mi się reszta grupy, którą również zaczęłam śledzić. Przeglądałam ich profile prawie godzinę. Strasznie zazdrościłam im szczerej, prawdziwej przyjaźni, bo ja dotychczas mogłam o takiej tylko pomarzyć. Mieli pełno wspólnych zdjęć, z imprez, z plaży, ze szkoły i zwykłych wypadów gdziekolwiek. Nie były pozowane, ani ustawiane. Nie były sztuczne.

________________________________________________________________________________

QuinnWhere stories live. Discover now