Rozdział 4

722 54 21
                                    

POV. Dipper

Minęły już dwa tygodnie od kiedy zacząłem moją współpracę z demonem. Jakimś cudem udało nam się zaliczyć prezentację, mimo tego, że Bill niezbyt przepadał za byciem ocenianym przez innych. Nic dziwnego, przecież jako "Jedno oka bestia" przywykł do rządzenia i poczucia władzy. Sam nie wiem co o nim myśleć, może zbyt pochopnie zgodziłem się na uczenie go życia w ziemskim wymiarze. Z drugiej strony takie doświadczenie mu się przyda, zwłaszcza po tym co zrobił mnie i Mabel.

- O czym myślisz Sosenko? - z rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos.

- O niczym - odpowiedziałem rumieniąc się...Co jest ze mną nie tak?

Blondyn chyba to zauważył, ponieważ zaczął przyglądać mi się badawczo. Po chwili uśmiechnął i powiedział:

- Chcę ci coś pokazać po lekcjach

Pomysł "zobaczenia czegoś" z doritosem z piekła niezbyt mi się podobał. Jednak jeszcze mniej uśmiechała mi się koncepcja tego, co może mi zrobić jeśli nie będę posłuszny.

- Dobrze - westchnąłem. Bill uśmiechnął się i odszedł.

Skierowałem się w stronę klasy, gdy nagle zderzyłem się z czymś. A raczej kimś - był to wyższy ode mnie umięśniony chłopak.

- Uważaj jak leziesz debilu - powiedział - gejem jesteś że mnie obmacujesz? - Nachylił się nade mną. Milczałem w nadziei, że da mi spokój, jednak na próżno.

-Nic nie gadasz to pewnie jesteś - szepnął i uśmiechnął się szyderczo. Było już po dzwonku, chciałem szybko go wyminąć i pobiec w kierunku gabinetu dyrektora, ale ten złapał mnie za rękę.

- Wiesz co się robi z takimi jak ty? - Zapytał. Niestety wiedziałem.

Zamachnął się na mnie, przymknąłem oczy w oczekiwaniu na cios. Nagle usłyszałem łupnięcie i jęk.

Chłopak siedział na ziemi, a z nosa obficie leciała mu krew. Przed nim stał nikt inny jak Bill z zakrwawioną pięścią.

-Dipper, wszystko ok? - spytał się, nie spuszczając wzroku z nastolatka, który jeszcze przed chwilą chciał mi spuścić łomot.

- T-tak - odpowiedziałem. Czułem się dziwnie, patrząc na demona który właśnie stanął w mojej obronie.

Wtem nieznajomy chłopak rzucił się na niego, zaczęli się bić. Nie wiedziałem co mam robić, próbowałem odciągnąć go od Billa, przez co też oberwałem.

- Przestańcie natychmiast! - usłyszeliśmy wysoki głos nauczycielki - Co wy robicie?

- Tobias - zwróciła się do naszego napastnika - ostrzegałam cię, że jeszcze jedna bójka i wzywam twojego ojca!

- A co do was - spojrzała na nas - Nie wiem kto zaczął bójkę, ale też zostaniecie ukarani. Musicie zostać po lekcjach...Ale najpierw idziemy do pielęgniarki. -

Próbowaliśmy protestować ale na niewiele się to zdało.

Po lekcji zostałem z Billem sam w klasie, ponieważ nasza pani musiała zadzwonić do rodziców Tobiasa. Spojrzałem na chłopaka, miał podbite oko i opatrunek na policzku.

- Wszytko w porządku? - spytałem.

- Wiesz, o ile wcześniej fascynowało mnie poczucie bólu, to teraz rozumiem czemu ludzie tego unikają - uśmiechnął się krzywo.

- Dziękuję za ratunek- powiedziałem - Boli? - wskazałem na ranę i jakby nie myśląc dotknąłem jego twarzy. Nagle zrozumiałem co zrobiłem i szybko zabrałem dłoń rumieniąc się.

mój osobisty demon // billdipWhere stories live. Discover now