23. Taras

1.3K 81 126
                                    

Długo chodziliśmy po plaży, rozmawiając i wspominając stare dobre czasy. Poprawka, stare czasy, w których to nienawiść jeszcze wtedy przez nas przemawiała, a my na każdym kroku próbowaliśmy sobie dopiec. Zaszkodzić, chociażby w najbardziej perfidny sposób.

Po jakiś trzech godzinach spacerku wróciliśmy do małego mieszkanka, by powoli zacząć się szykować na samolot i tak dla odmiany tym razem się na niego nie spóźnić.

- Co robisz?- otworzyłam szklane drzwi, wychodząc na taras.

- Patrzę na chmury.- usłyszałam odpowiedź chłopaka, który dosłownie chwilę temu przyglądał się białym obłokom na niebie.

- Często to robisz?- dopytałam zaciekawiona, ponieważ czynność ta kompletnie nie przypomina mi standardów Jasona.

Chłopak raczej zawsze wolał szybkie motocykle, muzykę rozgłoszoną na cały regulator i imprezy z wielkim rozgłosem. Czasem zdecydowanie za głośnym, ale mówię tu tylko o tych parunastu przypadkach gdzie muze i pijanych zebranych było słychać na całej dzielnicy, a wkurwieni sąsiedzi niejednokrotnie wzywali policję.

- Czasami. To pomaga się wyciszyć i poukładać myśli do kupy.- stwierdził bardzo spokojnym głosem.- I w spokoju zastanowić nad tekstem kolejnej piosenki.

- Myślisz o nowej piosence? To ja może nie będę przeszkadzać.- powiedziałam, pokazując dłonią, a właściwie kciukiem, że już uciekam do środka.

- Nie przeszkadzasz.- oznajmił uradowany.- Siadaj.- poklepał puste miejsce na kocu, na którym leży.- Jest w tej czynności jeszcze jedna bardzo fajna rzecz. Przypomina mi ona dzieciństwo.- wyznał z pięknym uśmiechem.

- Jaka?- zapytałam, zajmując miejsce tuż obok niego.

- Spójrz tam.- wskazał jedną z chmur.- Co ci przypomina ten kształt?

- Kubek.- odpowiedziałam, kładąc się wygodnie na kocu.

- Mi też.- zaśmiał się.

- A tam jest wielka jaszczurka!- krzyknęłam podekscytowana, pokazując palcem na białego puszystego gada.

- To raczej wielki smok.- podkreślił.- Zobacz, tam ma pysk, z którego zieje ogniem.- zobrazował mi go bardzo dokładnie.

- Haha, jak zwał tak zwał. Dla mnie to wielka ziejąca ogniem jaszczurka.- uparcie trzymam się swojej wersji, by tylko nie przyznać mu racji.

- A tam jest prosiak.- pokazał kolejny obłok.

- Widzę!- ponownie uniosłam głos.- Ma taki słodki zawinięty niczym sprężynka ogonek. A to serce tam ze strzałą widzisz?

- Tak.- odparł szybko.- Właśnie. Jak tatuaż?- przypomniało mu się, że to właśnie dzięki niemu zostałam wydziarana.

- Dobrze. Chociaż emocje jeszcze nie opadły.- oświadczyłam.- Mega się cieszę, że to zrobiłam.- uśmiechnęłam się do niego szczerze. Swoim gestem pokazując mu wdzięczność.- A tam liść klonu.- stwierdziłam, zerkając w niebo.- O nie, a tam donut. Wiesz co? Zjadłabym donuta. Takiego z różowym lukrem i tęczową posypką.

- Okres masz?- przerwał mi, śmiejąc się.

No tak, bo przecież, jak kobieta ma nagłą żądzę na coś to według faceta od razu pierwsza oznaka miesiączki.

- Nie.- odpowiedziałam z grymasem na twarzy.- Jestem kobietą mająca takie zachcianki bez okresu.- wyznałam, mrużąc oczy, by wyglądać choć trochę groźniej.

Chłopak zmarszczył czoło i z uśmiechem na buzi pomachał głową na boki.

- Tam jest królik.- zaznaczył, przechodząc z powrotem do chmur.

- Gdzie?- zapytałam, rozglądając się po niebie.

- Tam.- pokazał białą chmurkę.

- Ja tam królika nie widzę.- przyznałam z krzywą miną.

- A niby co?- zapytał rozbawiony.

- Nic.- zaśmiałam się donośnie.

Chłopak wyjął ręce zza głowy, zmieniając pozycje. Dalej leżąc, oparł się na prawym przedramieniu, a lewą ręką ponownie wskazał chmurkę niby mającą kształt królika.

- Haha Adkins, ja tam nie widzę króliczka.- wybuchłam śmiechem, obserwując z boku jego bezsensowne starania.

- Patrz.- pochylił się nade mną, by móc widzieć obraz z mojej perspektywy.- Tam ma długie uszy, a tam puchaty okrągły ogon.- wskazał kłębek.

- Racja.- rzekłam.- Jestem ślepa.- podsumowałam, kierując wzrok z chmury na chłopaka.

Leży tuż obok. Bardzo pochylony nade mną. Tak blisko, że aż za blisko.

Przyglądam się z zaangażowaniem jego czarnym włosom. Idealnie pasują one do jego ciemnej karnacji. Zresztą tak samo, jak jego kruczoczarny kilkudniowy i dobrze wypielęgnowany zarost.

Nagle stało się coś, czego za chuja się nie spodziewałam.

Gdy rozpływałam się, patrząc na tę cudną buźkę, niespodziewanie chłopak spojrzał na mnie swoimi wspaniałymi oczyskami. Naprawdę nie sądziłam, że to zrobi. Nie myślałam. Byłam za bardzo pochłonięta obserwowaniem go. Gdybym miała przeczucie, z pewnością skupiłabym się na czymś innym tak, by nie zauważył, że jest obiektem moich westchnień.

Chłopak z pewnością ogarnął, że się mu przyglądam. Nie mogłoby być inaczej, skoro jest tuż obok. Zauważył, jednak nie zrobił dosłownie nic, by przerwać tę scenkę. Postanowił dalej w to brnąć.

Jason skupił swój wzrok centralnie na moich jasnoniebieskich oczach, obserwując ich nieziemski kolor z zaangażowaniem. Po czym skierował wzrok, wydaje mi się, że na moje naturalnie różowawe wargi. Tak, jego kasztanowe paczałki centralnie skupione są na moich ustach. Nie wiedzieć czemu również skierowałam całą swoją uwagę na jego pełnych wargach, które wywołują we mnie pożądanie. Niekontrolowanie podgryzłam dolną wargę. Ta czynność jest dla faceta raczej znakiem do działania. W sumie nie wiem. Tak mi się wydaje, a wydawać to mi się może skoro nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Ale co ja mówię o podobnej sytuacji z odczuciem podniecenia w całym ciele, jak ja nigdy się z żadnym facetem nie całowałam.

Szybko skierowałam swój wzrok na jego piękne oczka, by tym razem nie kusić losu. Nasze twarze są tak blisko siebie, że bez trudu mogę dostrzec swoje odbicie w jego oczkach. Przeniesienie wzroku na brązowe tęczówki jak się okazało nie było jednak dobrym pomysłem, ponieważ te jego gały hipnotyzują bardziej niż czerwone usta.

Albo mi się wydaje, albo chłopak również patrzy na mnie wzrokiem pełnym namiętności.

Jeśli ma w planach to, co przypuszczam, chce, by wiedział, że nie mam nic przeciwko. Spędziliśmy razem naprawdę sporo czasu. Świetnie się razem bawiliśmy i w pełni sobie zaufaliśmy więc pocałunek, o którym teraz marzę, nie byłby raczej niczym dziwnym.

Zamknęłam oczy podobnie zresztą, jak i Adkins. Bardzo nieśmiałymi ruchami zmierzając do pocałunku.











Nie byłabym sobą, gdybym nie skończyła właśnie w takim miejscu.
Kiedyś mnie za to uśmiercicie haha
Dajcie znać jak wrażenie po rozdziale.

Miłego dnia kochani!

You Are My DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz