~ℙ𝕣𝕠𝕝𝕠𝕘~

326 11 5
                                    

«Cᴀᴍᴇʀᴏɴ»

Walnęłem pięścią w budzik, który nie przestawał dzwonić, gdy wreszcie się uciszył nałożyłem na twarz poduszkę i pokrzyczałem chwilę.

Nie cierpie wstawać do pracy.

Ratownik na basenie.

Nie mogłem zostać ratownikiem na plaży?

Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że ktoś utopi się w jacuzzi czy w brodziku.

Przewróciłem oczami i wstałem z łóżka. Udałem się do kuchni.
- Co by tu zjeść... - mruknęłem do siebie.
W końcu wyciągnęłem z lodówki parówki i szybko je ugotowałem.
Zjadłem śniadanie i podszedłem do szafy wyciągając kompielówki, bluzę i jakieś spodnie.
Ubrałem się w to i chwyciłem telefon by sprawdzić godzinę.

6:46

O 7:30 zaczynam pracę, więc mam trochę czasu.

Gdy już miałem odłożyć przedmiot, w oczy rzuciła mi się data.
Ósmy lipiec, dzień...piątek.

Odetchnęłem z ulgą.

Pracuję jedynie w poniedziałki, czwartki, piątki i niedzielę.

- Jutro wolne. - uśmiechnęłem się pod nosem.

Podczas gdy zastanawiałem się co zrobić z wolnym czasem, ktoś zapukał do drzwi.
Otworzyłem i zobaczyłem blondwłosą dziewczynę.
- Charlotte? Co tu robisz? - spytałem.
- No co? Nie mogę odwiedzić własnego chłopaka? - zapytała z cichym śmiechem.
- Jasne, że możesz, ale nie długo zaczynam pracę. - powiedziałem.
Blondwłosa podeszła do mnie i położyła dłoń na mojej klacie, wpijając się w moje usta.
Dziewczyna pchała mnie w stronę kanapy nie przerywając pocałunku.

Po salonie porozrzucane były nasze ubrania, a ja aktualnie opieram się dłońmi o kanapę. Charlotte jest pode mną. Całujemy się namiętnie już dłuższy czas, ale nadal nie chciałem zrobić niczego więcej, gdyż nadal byliśmy w bieliźnie.
Po chwili dziewczyna chwyciła moje bokserki, gdy wyczułem jej intencję, odsunęłem się.
- Co jest? - spytała pełna żalu, podnosząc się do siadu.
- Nie chce tego robić. - powiedziałem i wytarłem ręka parę śladów jej szminki.
- Dlaczego? - dopytywała przysuwając się bliżej mnie.

Odsuwałem się, aż spadłem z kanapy.

- Dlaczego? - powtórzyła, a ja sam wstałem z podłogi i zaczęłem zbierać swoje ubrania.

Chwyciłem spodnie i wsunęłem je na siebie.

- Bo nie chce. Po pierwsze - jestem spóźniony do pracy. Po drugie - sex nie jest moją ulubioną rozrywką. - odpowiedziałem.

Teraz czekać, aż mnie zabije. - pomyślałem.

Charlotte tylko wstała i ubrała się szybko po czym udała się w stronę drzwi. - Niech Ci będzie. - rzuciła i wyszła z mieszkania.

»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»

Skoczyłem szybko do szatni i przebrałem się w kompielówki.

Wybiegłem z szatni i zajełem swoje miejsce.

- Spóźniłeś się.

Odwróciłem się w stronę męskiego głosu.

- Wiem. Przepraszam Henry. - przełknęłem ślinę. - Miałem gościa.
- Czy ten gość nie ma przypadkiem na drugie imię Diablica, a na pierwsze Charlotte? - spytał z uśmieszkiem.
- Co? Nie. - spojrzałem na niego i już wiedziałem, że ni jak się nie wywinę. - Z kąd wiesz?
- Masz malinkę na szyi, a takto to było do przewidzenia. Ile razy mam cię przed nią ostrzegać? - popatrzył na mnie wymownie.

I'll see you again Where stories live. Discover now