Rozdział 19

4 0 0
                                    

Odległość między mną a Lucasem ciężko byłoby jakkolwiek zmierzyć. Możliwe nawet, że delikatnie, ale to bardzo bardzo delikatnie nasze usta się połączyły. Sama nie wiem. Wszystko zaczęło się dziać tak strasznie szybko. I wciąż by się działo, gdyby nie przerwał nam dzwonek od telefonu. Tak strasznie chciałam zignorować ten dźwięk! Po prostu przestać słyszeć cokolwiek oprócz szybkiego bicia naszych serc! To była jedyna rzecz, którą chciałam słuchać w tej chwili! Niestety, nie było mi to pisane:
- To chyba do ciebie. - odezwał się Lucas, oddalając się ode mnie. - Myślę, że powinnaś odebrać.
Też tak myślę. Może to coś ważnego? Ale czy to może być ważniejsze od tego co przed chwilą PRAWIE się stało? No kurde!
- Tak, to lepiej odbiorę. - powiedziałam bardzo zakłopotana i przyłożyłam telefon do ucha nawet nie patrząc na to, kto się do mnie dobija. - Hallo?
- Nie Hallo, tylko Kevin! Podaj mi szybko swoją lokalizację!
- Dlaczego? - nie rozumiałam, co on do mnie mówi. Może wciąż myślałam o czymś innym? Albo to on mówi jakieś rzeczy od rzeczy ( haha jak to śmiesznie brzmi )...
- Sprawdź jakikolwiek blog o gwiazdach! Jak myślisz, kto się dowiedział o twojej wpadce w kawiarnii? - mówił taki podenerwowany. Pierwszy raz widzę Kevina w takim stanie. Chociaż w sumie to wcale się nie dziwię, że się stresuje i denerwuje. Tym bardziej, że przeze mnie Hilda ma teraz w domu niezły kłopot.
- O MÓJ BOŻE! - zakryłam usta dłońmi. - już ci wysyłam lokalizację. Czekam na podjeździe! - rozłączyłam się i szybko zaczęłam się zbierać.
- Chwila! - przypomniał się o sobie Lucas. - Co się stało?
- Sean dowiedział się o tym, co powiedziałam w kawiarnii! - powiedziałam nawet nie odwracając się w jego stronę.
- I? - wciąż nie rozumie powagi sytuacji? - Co teraz zamierzasz zrobić niby? Wrócić tam do niego i zacząć go przepraszać na kolanach?!
- Nie... - zatrzymałam się. Faktycznie nie przemyślałam co teraz. Przecież nie mogę wrócić do domu. Czekałaby mnie tam śmierć. Dostałabym wyrok od Seana na ścięcie głowy albo nie wiem co!
- Siadaj. Trzeba na spokojnie zastanowić się, co zrobimy. - gestykulował, abym usiadła obok niego na kanapie. A więc usiadłam.
- My? - zapytałam wcale nie zastanawiając się nad tym, jak to źle zabrzmiało.
- Tak, my. - uśmiechnął się. - Nie mogę drugi raz cię stracić. Poza tym, zawsze trzymaliśmy się razem. Nawet w najgorszych sytuacjach. Ty możesz polegać na mnie, a ja na tobie, pamiętasz?
- Gdzie ty masz problem, tam ja mam problem. Pamiętam. - uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie tą głupią przysięgę z jeszcze głupszym hasłem, które przed chwilą wypowiedziałam. Mieliśmy wtedy chyba 12 lat. Może 11. Sprawy majątkowe u mnie były bardzo słabe. Wtedy postanowiliśmy podpisać pakt wzajemnej pomocy. Zrobiliśmy taką na jakiejś kartce A5 ( zeszytowej ) i podpisaliśmy swoimi nieumiejętnym podpisami. Gdzieś w domu wciąż mam ten pakt.
- Właśnie. To jak? Masz pomysł co możemy zrobić? - zapytał, ale słysząc...a raczej NIE SŁYSZĄC mojego odzewu, kontynuował. - A co ty na to, że ty i Kevin zostaniecie u mnie? Przenocujecie kilka dni. Rozumiesz, aż Sean się uspokoi.
- A co z Hildą? Nie możemy jej tak po prostu zostawić. - nie byłabym w stanie zostawić Hildy samej z rozwścieczonym Seanem. Nie zrobiłabym jej takiej krzywdy.
- No tak... - zaczął przecierać brodę, myśląc nad innym planem. Wyglądał tak pociągająco, robiąc to. - To może niech Kevin po nią poj...
Nie skończył, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To na pewno Kevin. - powiedziałam, podchodząc do drzwi. - Zaraz dokończysz mówić, ok?
- Pewnie. - uśmiechnął się i czekał na naszego gościa.
Zwinnym ruchem przekręciłam kluczyki w drzwiach, po czym nacisnęłam na klamkę. Za drzwiami stał nie kto inny niż Kevin. Któż by się spodziewał?
- Miałaś czekać na podjeździe. - powiedział wciąż podenerwowany.
- Wiem, ale pomyśl...co zrobimy teraz? Przecież nie wrócimy do domu. Ja się tam nie wybieram, Kevin. To tylko pogorszy naszą sytuację...
- Musimy się zastanowić co zrobić dalej. - odezwał się Lucas, podchodząc do nas.
- Cześć, Lucas. - nagle Kevin rozpromienił się.
- Cześć, Kevin. - uścisnęli sobie dłonie i wrócili do tematu Seana. - myślałem najpierw, żebyście zostali tutaj kilka dni, ale Kate powiedziała, że nie chce zostawić Hildy.
- Ja też nie pozwolę, by musiała się użerać z Seanem. - powiedział kiwając delikatnie głową. Wzrok ciagle miał wlepiony w jakże interesującą podłogę.
- A co jeśli zrobimy tak, że ty pojedziesz po Hildę, a Kate tutaj zostanie? - zaproponował chłopak, a moje oczy rozszerzyły się niewiadomo ilekrotnie.
- Co? Nie! Nie mogę zostawić Kevina! Przecież Sean...
- Sean nic mu nie zrobi. - powiedział do mnie Lucas i w sumie miał rację. Przecież Sean nie miał kontroli nad Kevinem. Poza tym nie jest aż takim potworem żeby brać nas na szantaż fizyczny. Raczej stosuje szantaż emocjonalny, ten gorszy.
- Kate, Lucas ma rację. Powiem jakoś Hildzie, żeby się wyrwała i wtedy ją zabiorę. Ty zostaniesz tutaj. Nie możesz tam do niego pojechać. Nie teraz.
- Ale... - próbowałam coś powiedzieć, mimo że nie potrafiłam. W gardle zawiązała mi się jakaś gula.
- Żadne ale. Sean ma do ciebie większe prawo niż do mnie. Mnie niczym nie da rady złamać. Ty tutaj będziesz bezpieczna. I na dodatek z dala od prasy.
- Zaopiekuję się tobą, Kate. Nic ci się tutaj nie stanie. Sean nie ma już kontroli nad twoimi decyzjami, rozumiesz? Jestem przy tobie. - niepewnie objął mnie ramieniem. Nie spodziewałam się tego. Tego wszystkiego. Tych słów. Niczego.
- Przywieźć ci jakieś ubrania? - zapytał Kevin, najprawdopodobniej do mnie ( wyczujcie żart ).
- Nie. - odpowiedział za mnie Lucas. A może to jednak do niego było? - załatwię tą sprawę. Najważniejsze, żebyś był jak najkrócej w domu. Weź Hildę i spadajcie od tego ślubnego szaleńca.
Kevin dziwnie spoglądał to w moją, to w Lucasa stronę. Chyba nie mógł z początku pojąć, o co chodzi chłopakowi.
- Powiedziałaś mu o ślubie? - kolejne pytanie Kevina, kolejny raz skierowane do mnie.
- Tak. - i kolejny raz odpowiedział na nie Lucas.- Nie rozumiem tego faceta.
- Ja też nie. - pokiwałam głową.
- I ja. Chociaż ja was młodych ogólnie nie rozumiem. Tak samo waszej dwójki nie rozumiem. Tej waszej dziwnej relacji. Ile jeszcze mam czekać na WASZ ślub? Mam tu się w proch przemienić? - Kevin chyba żartował, ale nasze spojrzenia i tak były bezcenne. Żadne z nas nie spodziewało się tego, co mężczyzna powie. Jezuuu Kevin! Jak ty czasem coś powiesz...
- No to ja się będę zbierać. - odchrząknął, zapiął marynarkę ( na co mu ta marynarka skoro jest tak strasznie gorąco? ) i wyszedł. Tyle z mojego widzenia Kevina przez najbliższe 12 godzin ( jak nie więcej ). Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że go zostawiam. Może chłopcy mają rację, że to dla mnie najlepsze wyjście, ale...nie chcę zostawić Kevina. Znam go dopiero kilka dni, a tak zdążyłam się przywiązać! To niesamowite! Jak już wrócę do swoich czasów, bardzo będzie mi brakowało Kevina i Hildy. Cóż, o ile wrócę do moich czasów...Ciągle myślę o tym. Co, jeśli ja tutaj utknęłam na zawsze? Ominęłam osiemnastkę, maturę, studia. Wszystko przepadnie? Niby jestem coraz bliżej, ale wciąż coraz dalej. Nie mogę tego pojąć! Tyle dni tutaj spędziłam, a wciąż nie mam chociaż najmniejszego tropu jak wrócić! Albo czy w ogóle da się wrócić! Może życie mnie tu wyrzuciło z jakiegoś powodu? Ale jakiego?
- Zrobić ci herbatę? - kolejny raz Lucas złapał mnie za ramię. Z jednej strony zaczynam się przyzwyczajać, ale z drugiej wciąż przechodzą mnie dreszcze na myśl, że jego ręka naprawdę leży na mnie. - Albo wiem! Zrobię nam kolację! Jajecznica?
- Jajecznica. - uśmiechnęłam się do niego, łapiąc swoją dłonią jego dłoń. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Kiedyś to było dla nas dość normalne, ale teraz kompletnie nie! Chłopak spojrzał na mnie, po czym lekko się uśmiechnął. Ja za to ( z wielką niechęcią ) puściłam jego dłoń i usiadłam na wiele już razy wspomnianej kanapie. Jest naprawdę wygodna. Położyłam się na niej i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

*******************************************
I to koniec rozdziału. Miał być dłuższy, ale nie wiedziałam gdzie go później uciąć więc uznałam, że najlepiej będzie jednak tutaj to zrobić. Przepraszam :(

Pozdrawiam i życzę miłego dnia - E.MOON

(Not)Perfect FutureWhere stories live. Discover now