Rozdział 14

10 2 0
                                    

Dlaczego sama nie pomyślałam, żeby sprawdzić ich w mediach społecznościowych? Wiem, że jestem bardzo wycofana w takich sprawach, ale kurde dzisiaj naprawdę przesadziłam! Przecież normalnie nie żyję w średniowieczu, żeby nie wiedzieć co to jest internet i nie umieć z niego korzystać! Chociaż z drugiej strony...z tego co pamiętam, Lucas nigdy nie korzystał zbytnio z facebooka, instagrama, snapchata, twittera albo czegoś w tym rodzaju. Nie wiem, czy dowiem się jakichś informacji na jego temat z neta. No chyba że się zmienił i stał się aktywnym influencerem. Nie spodziewałabym się takich rzeczy po nim, ale w sumie ludzie się zmieniają. Ja jestem idealnym tego przykładem. Tylko że ja jestem negatywnym przypadkiem...
- Ile mnie nie było? - zapytałam, wsiadając do mojego pięknego auta. Tak, wciąż się nim jaram.
- Chwila, muszę sprawdzić... - teatralnie sprawdził zegarek. Chyba się trochę spóźniłam. - 1,5 godziny!
- Ojoj! - naprawdę byłam tam tak długo? Wydawało mi się, że może przyszłam jakieś 10 minut za późno, a Kevin zwyczajnie dramatyzuje. Ale 50 minut spóźnienia to już inna para kaloszy. - Przepraszam! Tłum nastolatków rzucił się na mnie i zaczął mnie ściskać i łamać kości i przyszła dyrektorka i zaczęła mnie pytać o życie i zaprowadziła mnie do swojego gabinetu i zaczęła pokazywać zdjęcia i poprosiła o autograf i tak bardzo się przedłużyło! - mówiłam wszystko na jednych wdechu, więc naprawdę zmęczyłam się od tych wszystkich tłumaczeń.
- Nie ma sprawy, haha - uśmiał się prawdopodobnie przez moje ,,śmieszne" tłumaczenie się. - Poleżałem sobie, przespałem się, porozmawiałem przez telefon z Hildą. A właśnie! Pan Sean wrócił do domu... - powiedział, zmieniając ton głosu na mniej radosny. Aż się boję co powie. - Nie był zbyt zadowolony, jak dowiedział się, że wyjechaliśmy bez jego wiedzy.
- A Hilda powiedziała mu gdzie pojechaliśmy? - zapytałam coraz bardziej zestresowana. Teraz mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję!
- Nie. - pokiwał głową. - Zrobiła to, o co ją prosiłaś. Nic mu nie pisnęła nawet.
- Całe szczęście! - odetchnęłam z ulgą. Sama aż zdążyłam zapomnieć, że ją o to prosiłam. Chociaż, myślę, że Hilda to taki dobry ziomek, że sama wiedziałaby, że z tego wydarzenia trzeba zrobić tajemnicę. Ale nawet jak Hilda to dobry ziomek, z tyłu głowy powstaje myśl, czy cię nie wyda. Zwykły ludzki strach, że ktoś ci wbije nóż w plecy, kiedy odwrócisz się na moment, aby kupić mu bukiet kwiatów. Na szczęście Hildzie naprawdę mogę zaufać. I bardzo się z tego  cieszę! - A co powiedział Sean dokładnie?
- Nie wiem, ale Hilda powiedziała, że był strasznie wściekły. Chyba nam nie ufa... - to powiedział znacznie ciszej, tak jakby bał się mojej reakcji na to zdanie.
- No mi to na pewno nie ufa... - odpowiedziałam tak samo cicho jak Kevin, ale naprawdę zależało mi, żeby usłyszał.
- Dlaczego tak sądzisz? - odwrócił się w moją stronę, jakby czegoś niezbyt rozumiał. - Myślałem, że jak jesteście parą i planujecie ślub to ufacie so...
- KTO PLANUJE ŚLUB?! - całkowicie zapomniałam! Sean mi się oświadczył. A nie, chwila! Wcale tego nie zrobił! On po prostu zaproponował mi MAŁŻEŃSTWO! Nienormalne...
- A nie wy? No wiesz, wieści szybko się rozchodzą. Hilda słyszała jak pan Sean dzisiaj po wyjściu z twojego pokoju dzwonił do kogoś w sprawie małżeństwa. Podobno mówił coś o tym, że wesele się odbędzie i będzie naprawdę huczne... - mówił z taką niepewnością. Chyba zbaraniał. Z resztą tak samo jak ja - Myśleliśmy, że się zgodziłaś w takim razie.
- Nie zgodziłam się przecież. - mówiłam to niby do Kevina, ale tak naprawdę sama sobie odpowiadałam. Jak to? Przecież ja się jeszcze nie zgodziłam! Powiedziałam Seanowi, że jeszcze się muszę zastanowić! To nawet nie jest podobne do magicznego zdania ,, Tak, zgadzam się"! Właściwie to bardziej bym zakładała zdanie ,, Nie, ja tego nie chcę", ale jak widać Sean tego nie wyczuł. Co za człowiek! Naprawdę zaczynam się teraz go bać! Myślałam, że oświadczyny dla sławy to wystarczająca przesada, ale przymuszanie mnie do ślubu?! Koleś jest psychiczny! Muszę się go jakoś pozbyć! Ale jak? NIE MOGĘ DOPUŚCIĆ DO TEGO ŚLUBU! Nie pozwolę mu zrujnować mojego życia! Nigdy na to nie pozwolę! - Kevin, ja się nie zgodziłam. Powiedziałam mu, że to dla mnie duży krok i muszę się zastanowić. Ale nie powiedziałam, że się zgadzam! Właściwie, to miało być lekkie spławienie go! Kevin, ja nie chcę tego ślubu!
- Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. - przytulił mnie do siebie, ocierając w międzyczasie łzy, które nawet nie wiem kiedy zaczęły swobodnie spływać po moim policzku. - Nie wiem, jak to zrobimy, ale sobie poradzimy. Nie płacz już. Jeszcze ktoś cię zobaczy.
- Mam to gdzieś. - powiedziałam, przełykając łzy.
- Ale pan Se...to znaczy! Szkoda twojego wizerunku, mała. Wstawaj, jesteś silna. Od zawsze byłaś. Poza tym, płacz ci w niczym nie pomoże.
- Masz rację. - otarłam ostatnie łzy rękawem od bluzy i wróciłam na swoje miejsce. Muszę się ogarnąć i zająć innym istotnymi sprawami. Zapięłam pasy i spokojna już, otworzyłam Facebooka, po czym wpisałam w wyszukiwarkę ,,Lucas Hope" i zaczęłam sprawdzać, co wyskoczyło. Rozpoznałam go po zdjęciu profilowym:

(Not)Perfect FutureDonde viven las historias. Descúbrelo ahora