Rozdział 43

75 9 10
                                    

Kapitan trzynastego oddziału wypełniał właśnie ostatnie papiery, które miały zostać doniesione dzisiejszego dnia do baraków pierwszego oddziału. Wyciągnął dłoń w stronę kubka, by wypić łyk zimnej już herbaty, ale nagle pojawiła się na nim rysa, której wcześniej nie było. Zmarszczył brwi i wycofał rękę wciąż przypatrując się naczyniu. Odłożył długopis i podniósł się, by nieco rozprostować kości. Na początku chciał przekazać zaniesienie dokumentów Sentaro lub Kiyone, ale poczuł nagłą potrzebę zobaczenia swojej czwartej oficer. Stwierdził, że to ona powinna się tym zająć jeżeli chciała na dobre wpasować się do trzynastego oddziału. Poza tym brakowało mu jej pięknych, czarnych włosów i promiennej twarzy, której nie potrafił się oprzeć, choć miał za sobą już ponad dwa tysiące lat służby jako kapitan.

Zapukał do jej drzwi, w drugiej ręce trzymał dokumenty gotowe do zaniesienia Generałowi Głównodowodzącemu. Odpowiedziała mu jedynie głucha cisza, zapukał więc jeszcze raz. Był poranek, musiała więc jeszcze spać, wątpił by gdzieś wyszła o tak wczesnej porze, z tego co zdążył zaobserwować, nie znosiła rannych godzin.

- Michiyuuki? – delikatnie pchnął drzwi. Papiery, które trzymał, opadły na ziemię rozsypując się na wszelkie możliwe strony. Doskoczył do jej nieruchomego ciała, wszystko było we krwi, pościel, podłoga i jej nieskazitelna, blada twarz, która teraz była zupełnie bez życia. Zauważył sporej wielkości ranę na brzuchu młodej shinigami, natychmiast wziął ją na ręce i nie zastanawiając się nad tym, co tak naprawdę musiało się tutaj wydarzyć, zabrał ją do baraków czwartego oddziału.

Oddał ją pod opiekę kapitan Unohanie i natychmiast został wyproszony na zewnątrz. Oparł się o drzwi i drżącymi, brudnymi od krwi, dłońmi przeczesał włosy zostawiając na nich czerwone ślady. Nie miał pojęcia co takiego mogło wydarzyć się w jej kwaterze, nie było nawet czasu, by się nad tym zastanowić, dopiero teraz, gdy czekał na ostateczny werdykt w sprawie jej stanu, mógł zebrać odrobinę myśli. Na horyzoncie pojawił się Kyoraku zaalarmowany nagłym pojawieniem się białowłosego w barakach czwartego oddziału.

- Co się stało? – zapytał obserwując z niepokojem stan przyjaciela. Dawno nie widział go tak załamanego, ostatnim razem, gdy szukali Michiyuuki na ekranie ogromnego monitora w dwunastej dywizji.

- Nie mam pojęcia – z jego ust wydobył się jedynie cichy, zachrypnięty głos. – Leżała cała we krwi. Nie wiem... jak... kto...

- Unohana się nią zajmie. Wszystko będzie dobrze – poklepał go po ramieniu przymykając oczy. Wyczuwał ledwie iskierkę energii duchowej młodej oficer, iskierkę która mogła w każdej chwili zgasnąć.

Otworzyła powoli oczy, które już jakiś czas nie widziały prawdziwego światła słonecznego. Leżała w miękkiej, białej pościeli, otulona jeszcze bielszymi ścianami i sufitem. Nie czuła żadnego bólu, tylko spokój i lekkie wyczerpanie związane ze zbyt długim leżeniem w jednej pozycji.

- Michiyuuki? – dłonie dotykające jej twarzy na pewno nie należały do niej samej. Zerknęła w brązowe tęczówki swojego kapitana, jego wzrok był zmartwiony i jednocześnie wypełniony nadzieją na to, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Nie była w stanie mu odpowiedzieć, w zasadzie zapomniała jak się wypowiada jakiekolwiek słowa, dlatego po prostu uśmiechnęła się lekko, by pokazać, że wcale nie czuje się tak źle jak wygląda. – Obudziłaś się – odetchnął z ulgą wciąż nie puszczając jej delikatnej twarzy. Białe włosy wymieszały się na jedną chwilę z jej czarnymi, skołtunionymi kosmykami rozrzuconymi na całej poduszce. Nie chciała wiedzieć jak teraz wygląda, nie miała ochoty nawet o tym myśleć.

- Gdzie... - nie dała rady dokończyć zdania. Z niepokojem zerknęła na kapitana Ukitake, który natychmiast odpowiedział na niewypowiedziane przez nią pytanie.

Saysayonara - Bleach x OCOnde as histórias ganham vida. Descobre agora