II || Świat pełen intryg

ابدأ من البداية
                                    

Wtedy pomimo utrzymującej się pomiędzy nimi przyjaźni zauważył problem. Yumi i Taro nie okazywali tego na pierwszy rzut oka, ale pałali do siebie żalem z powodu jakiego nikt nie był w stanie zrozumieć. Zupełnie jakby wydarzyła się ogromna tragedia, jednak ta nie miała nigdy miejsca.

— Wiem o tym. — Megutei wydawała się niewzruszona poważniejszym tonem, nie tracąc z twarzy swojego standardowego uśmiechu. Wytrąciła mężczyznę z przemyśleń, który zdecydował się na wybór odpowiedniego na ten dzień zwoju. — Dając ludziom wolną wolę, musimy pogodzić się z tym, że nie zawsze będą postępowali zgodnie z naszymi oczekiwaniami. — Dopowiedziała w chwili ciszy, jak gdyby chciała zająć ten czas w obawie przed niewygodnymi pytaniami.

— Masz rację. Przepraszam za mój ton, ale postanowiłem przydzielić wam poważne zadanie. — Mężczyzna skinął głową w kierunku bruneta, który pospiesznie zapisał na zwoju numer misji, jaka miała im dziś podlegać. 

◷◶◵◴

Yumi wyszła z gabinetu, natrafiając na swoich kompanów. Oblegali niewielką, drewnianą ławkę, będąc w zupełnie różnych nastrojach. Etsuko z rozzłoszczoną miną kręciła swoje sztywne pasemka palcami, a zielonowłosy patrzył przed siebie z niepozornym uśmiechem, siedząc z nogą na nodze. 

— Mamy poważną misję. Musimy się skupić kochani i najważniejsze... — Wypowiedziała niestrudzonym, pogodnym tonem, pozwalając sobie na dramatyczną pauzę, podczas której rozłożyła ręce. — Gdzie byliście? 

— Właśnie! Pochwal się, gdzie żeś polazł?! — Blondynka trąciła zaginionego łokciem, patrząc rozżalonym wzrokiem na profil jego kanciastej twarzy. 

— Była promocja na cukinie, więc postanowiłem kupić pięć sztuk. — Chłopak z dumą uniósł do góry wypchaną niebieską reklamówkę z krągłymi kształtami. 

— Nie mogłeś tego zrobić po otrzymaniu misji? Albo przynajmniej wieczorem? — Siedząca obok dziewczyna zaczęła się pieklić, a rudowłosa jedynie wbiła w niego wesoły wzrok, ewidentnie się nad czymś zastanawiając.

— Później to wykupiliby te najlepsze, a i tak teraz czekaliśmy. — Zarzekł się o wiele poważniej, przymykając piwne oczy, jakby od tych kabaczków zależało jego życie.

— O czym Ty w ogóle mówisz? — Etsuko ponownie podniosła głos, chwytając go za ramię i zmuszając do stanięcia wraz ze sobą przed Yumi. — A zresztą... To jednodniowa misja w takim razie? — Spuściła wzrok z zawstydzeniem, nie wiedząc nigdy, jak powinna reagować na ciszę z jej strony i co ona oznacza. Nie potrafiła zgadnąć, jakie emocje odczuwa, kiedy tylko sterczy tak z uśmiechem, nie wtrącając się w dyskusje. Mogła uważać ich za zabawnych, żałosnych lub całkowicie nieodpowiedzialnych, ale nigdy nic nie mówiła, jedynie obserwując.

— Tak, powinniśmy zdążyć przed kolacją. — Uśmiechnęła się pokojowo, jak gdyby nigdy nic, otwierając otrzymany zwój, który przekazała współpracownikom. — Mamy zabić tego człowieka. — Ściszyła głos, patrząc na ich reakcję pełną niepokoju. 

Ona miała już dwadzieścia lat, a on już niedługo miał tyle skończyć, a pomimo to nie potrafili podchodzić do swojej pracy bezwzględnie. Mogli walczyć o życie, jednak bezpośrednia misja w celu odebrania komuś życia była dla nich niesamowitym ciężarem. Poza tym często nie wiedzieli, co cel uczynił, że zasłużył na taki los. Mieli wykonać polecenie i nie wchodzić w szczegóły. Taro podchodził do tego z dozą niechęci, ale potrafił to robić, natomiast Etsuko najchętniej oddałaby młodszej koleżance cały ciężar tych czynów. Jej morskie oczy zawsze wyglądały dla blondynki tak samo, jakby każda negatywna emocja nie docierała do ich głębi, dlatego nie uważała swojego postępowania za samolubne.

Niezapominajka || Kakashi x OCحيث تعيش القصص. اكتشف الآن