Ruch Pro-life = Ruch Szerzącej Się Hipokryzji

189 12 39
                                    

Tak, wiem. Całkowicie bez wstępu, z grubej rury. Bo czemu nie.

Ale znowu się wkurwiłam (sorki za słownictwo, ale wyrażenie "wkurzyłam się" nie oddaje tego, co czuję w tym momencie).

Pewnie słyszeliście o tym, że Kaja Godek zrobiła projekt ustawy, która całkowicie zakazuje aborcję – tak, w przypadku gwałtu też, bo przecież trauma zawsze spoko ರ_ರ. Fuck logic everywhere. No i Pisiory, nasza cudowna inaczej partia rządząca chce wprowadzić to gówno, korzystając z okazji zakazu zgromadzeń powyżej dwóch osób w związku z koronawirusem (tak swoją drogą nie jestem pewna, czy specjalnie nie wprowadzili zakazu zgromadzeń, aby ta chujowa ustawa przeszła, bo ludzie nie mogą wyjść na ulicę i protestować). Oczywiście to wszystko jest na rękę także wszelkim ruchom pro-life, obecnym w naszym kraju, których to miłośnicy i członkowie zacierają z uciechy ręce.

Żeby nie było. To nie tak, że pluję na osoby, które by się nie podjęły aborcji, nieważne, co by je spotkało, gwałt również. Nie. To ich poglądy, a ja mam obowiązek je uszanować, choć się nie zgadzam z tym, by bronić człowiekowi decydowania o własnym ciele – swoją drogą prawo do decydowania o własnym ciele jest zawarte w Konwencji Praw Człowieka, tak gwoli ścisłości, a która podlega pod ONZ, itd. Sama zresztą znam kilka osób, które są całkowicie przeciwne aborcji, nigdy by jej nie zrobiły, ale nie bronią tego innym, bo wiedzą, że zwyczajnie nie mają prawa tego robić.

No i tu właśnie jest sedno sprawy. To, że znam takie osoby, które są przeciwne aborcji, ale nikomu tego nie narzucają, nie znaczy, że szanuję Ordo Iuris oraz inne ruchy pro-life, które za nic mają prawo człowieka do decydowania o własnym ciele i próbują to narzucić innym. Niestety, ale w tych szeregach jest masa takich osób. Po prostu masa.

Przecież to nie jest tak, że zwolennicy aborcji nakazują im robić te aborcje. Wręcz przeciwnie. Bez przerwy podkreślamy to, powołując się na właśnie Konwencję Praw człowieka, własne odczucie oraz niezaprzeczalne prawo do decydowania o własnym ciele jako dorosły człowiek. A oni NARZUCAJĄ, twierdząc, że aborcja w każdym przypadku to morderstwo i powinno się urodzić, nieważne, że płód zaraz po opuszczeniu ciała matki umrze, bo nie ma połowy czaszki. Dla nich to nie jest ważne. Kompletnie ich to nie obchodzi.

I teraz zastanówmy się. Załóżmy, że Kunegunda wraca z urodzin przyjaciółki (Kunegunda jest w wieku od 13 do 40 lat. Wszystko zależy od waszej wyobraźni). Wraca tę samą ulicą co zawsze, całkowicie rozluźniona, bo przecież nic nie ma prawa się stać. A jednak staje. Od jakiegoś czasu idzie za nią mężczyzna w pewnej odległości. Dziewczyna/kobieta przechodzi koło krzaków, mężczyzna się zbliża. Napada na nią, zaciąga ją w krzaki, gdzie ją gwałci. Kunegunda jest w rozsypce, przechodzi traumę, brzydzi się siebie i nie tylko. Chcę popełnić samobójstwo. Ale jest jeszcze gorzej. Okazuje się, że jest w ciąży ze swoim oprawcą. Trzynastoletnia Kunegunda nie chce rodzić. Ale musi, bo państwo ją do tego zmusza. Chuja ich obchodzi, że jest dzieckiem. Jej matka także nie chce, by jej córka urodziła. W kraju nie mogą zrobić aborcji, wyjeżdżają za granicę pod warunkiem, że mają pieniądze na podróż i zabieg. Oczywiście w niesterylnych warunkach. Decydują się na to. Aborcja się udaje, ale są powikłania. Kunegunda umiera na sepsę spowodowaną zakażeniem. A rząd nadal ma to w dupie. Z dorosłą Kunegundą jest podobnie. Też wyjeżdża, aborcja się udaje, ale ta również umiera. Rząd ma to w dupie. Podobnych sytuacji jest tysiące, spory procent kończy się identycznie.

Załóżmy też, że Kunegunda nie jest ofiarą gwałtu. Jest szczęśliwą żoną. Dowiaduje się, że jest w ciąży. Ale podczas badań okazuje się, że to ciąża pozamaciczna, która stanowi poważne zagrożenie dla życia kobiety. Może nawet umrzeć. Jedyne wyjście to zakazana w Polsce aborcja. Kunegunda nie ma możliwości zrobienia jej za granicą. Nie może kupić tabletki wczesnoporonnej. Nie może zrobić nic. W pewnym momencie dochodzi do tragedii. Zarodek rozwija się poza macicą, przez co Kunegunda dostaje krwotoku wewnętrznego i umiera. Rząd ma to w dupie.

Co mnie wkurza w kpoperach?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz