31

3.1K 178 51
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



- No, a teraz pora na pana Weasley – powiedział Snape z wręcz sadystycznym uśmiechem na ustach.

- To zaczyna się zabawa – mruknął Potter.

- Panie Weasley, co za eliksir podawał pan swojej siostrze?

- Nie wiem – odparł spokojnie rudzielec.

- Skąd Pan miał ten eliksir? – kontynuował Snape.

- Od Percy'ego.

- Czy wiedział pan od początku, jaki on będzie miał wpływ na twoją siostrę?

- Tak. Percy mi powiedział. W tym tygodniu miała mieć zmodyfikowany przepis, aby się rzucała na Pottera, jak go tylko zobaczy.

- Czemu? – wtrąciła się pani Snape.

- Nie wiem – odparł.

- To, czemu mu pomagałeś? – dopytywała.

- Bo mi obiecał załatwić Eliksir Uległości.

- Czy chciałeś podać eliksir mojej żonie? – warknął Snape.

- Tak – padła krótka odpowiedź.

- Czemu? – ponowiła pytanie Hermiona.

- Bo mam ochotę Cię zerżnąć już od czwartej klasy, a ty, póki nie puściłaś się z tym tłustowłosym dupkiem... – Snape już chciał mu coś zrobić, gdy Harry dopadł do Snape'a i teleportował się z nim na korytarz.

- Co ty wyprawiasz?! – spytał wkurzony mistrz eliksirów, po czym po chwili spojrzał zaskoczony na nastolatka, w hogwarcie się nie da teleportowa

- Tsa – odparł uśmiechnięty avadooki – Peleryny-niewidki uczniowie też nie mogą mieć? – spytał z kpiną.

- Jak ty się, do cholery teleportowałeś w zamku?? – Dopytywał się czarnooki, nie zwracając uwagi na kpinę młodego Pottera.

- Magia – odparł mu z sarkazmem Harry.

- Potter, do cholery, nie denerwuj mnie! – Powiedział zimnym tonem.

- Oj, no nie wiem, jak ci to wyjaśnić. To ma chyba coś wspólnego, z tym że jestem potomkiem jednego z założycieli, a dzięki uprzejmości Voldzia mam w sobie też coś z dziedzica Salazara. Odkryłem to, co prawda nie dawno i przez przypadek.

- Chcę wiedzieć? – Spytał starszy mag.

- Gdy poszedłem się kąpać, Fred schował mi ubrania, a jego brat zostawił mi tylko dwa liście, którymi możnaby zakryć te najciekawsze miejsca, wtedy niczego tak nie pragnąłem, jak znaleść się za zasłonami własnego łóżka i tak też się stało.

- Zastanowimy się nad tym później, a teraz wracajmy – powiedział Snape i ruszył w stronę drzwi do gabinetu, lecz Harry złapał go za ramię i z powrotem znaleźli się na wprost Rona Weasley'a – Nie popisuj się – mruknął Snape do Harry'ego i zwrócił się do rudzielca: – Czy twojemu bratu zależy na zniszczeniu opinii o Złotym Chłopcu?

- Harry go zbytnio nie obchodzi. Tu chodzi o młodego Lupina. To metamorfomag i może być dość przydatny, dla Ministerstwa  Magi gdyby go nieco podszkolić. On chce zabrać to dziecko od Pottera, a potem dostać tego bękarta w... – I Ron nie dokończył zdania, bo zemdlał po perfekcyjnym ciosie wymierzonym przez jego byłego przyjaciela.

- Aha, a tobie to wolno sprać to ścierwo? – spytał kpiąco Snape.

- Wybacz, nie wytrzymałem, a poza tym u ciebie na jednym ciosie lub klątwie by się nie skończyło.

- Dobra, trzeba go ocucić – stwierdził, nie zwracając uwagi na wściekłe kobiety, ale jak obie chciały zbesztać avadookiego, stanął przed nastolatkiem i rzekł: – Naprawdę mu się dziwcie, że mu nerwy puściły? Bo ja się dziwię, że nie posłał w niego Avady – Jak wy się byście poczuły, gdyby ta gnida mówiła o was i waszym dziecku?

- Musimy to zgłosić do ministerstwa – powiedziała dyrektorka.

- Nie, nie zgłosimy tego – powiedział pewnie Potter.

- Ale, Harry... – zaczęła Hermiona.

- Nie, do cholery! Jak to zrobimy, to on zrobi wszystko, aby mi go zabrać! Nie wiem, jakie on ma chody w Ministerstwie Magii, ale już mam ograniczony czas na znalezienie sobie kogoś, bo jak nie, to ministerstwo mi znajdzie osobę, z którą będę tworzył cholerną szczęśliwą rodzinkę – denerwował się nastolatek.

- Musimy coś z tym zrobić! – oburzyła się dyrektorka.

- Powiedz mi, Minerwo, co chcesz z tym zrobić? Myślisz, że jeśli ten pieprzony karierowicz na serio ma plecy w ministerstwie, to uda nam się coś zrobić, nim odbiorą Harry'emu dziecko? A wiesz, jak to się skończy. Harry dostanie szału i ramię w ramię z Malfoy'ami rozpieprzy ministerstwo w pył, a wtedy na sto procent nie odzyska młodego, więc myśl kobieto, do cholery. Czasami doborze myśleć, jak Ślizgon – miał jeszcze coś dodać, lecz przerwało mu pukanie do drzwi.

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz