16

4.5K 288 60
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84





>>Wielka Sala. Śniadanie. Stół Slytherinu<<

         Siedział tam czarnowłosy Gryfon, czekając na Diabła i Smoka, którzy wczoraj w "Pubie pod Trzema Miotłami" obiecali mu, że się zjawią w Wielkiej Sali, jak tylko Ron usiądzie do swego stołu i przyniosą te zabawki dla małego Lupina.

Zabierał się właśnie za gorącą kawę z cukrem, gdy zobaczył Notta z Ronem u boku. Wypluł z wrażenia kawę, którą właśnie sączył, mało się nie parząc, prosto na jakąś Ślizgonkę naprzeciwko. Powodem tej reakcji było, że spojrzał w kierunku wejścia do Sali i zobaczył wymienioną dwójkę. Właściwie wszyscy patrzyli na nich z zaciekawieniem. Ron szedł z lewej strony z oburzeniem na twarzy i czerwony ze wstydu, że jest przyczepiony do Notta, za to Teodor wyglądał na wprost zadowolonego z siebie. Gdy Ron zarejestrował postać Harry'ego przy stole Ślizgonów, jego niebieskie oczy mentalnie mordowały jego byłego przyjaciela. Po chwili tuż za pierwszą parą wyłonili się Draco wraz Blaisem. Druga para chłopców mieli ze sobą maskotki. I nie byłoby to śmieszne, gdyby oba te zwierzęta nie były rozmiarów człowieka i puchate. Harry już się bał, co Ślizgoni wymyślili.

- Witaj Harry, kochanie! – zakrzyknęli obaj chłopcy, po czym usiedli po jego obu stronach. Smok po lewej, a Diabeł po prawej Harry'ego.

- Wiesz, nie mogliśmy się zdecydować na jedną maskotkę, tak że ode mnie, w imię mojej płomiennej miłości przyjmij tego oto węża – powiedział Diabeł. Po czym, żeby nieco zawstydzić pogromcę Voldemorta, wręczył mu białą różę. Draco bezceremonialnie odwrócił twarz złotego chłopca w swoją stronę i wpił się w jego usta i to dla Rona było już za dużo do zniesienia. Poderwał się od swojego stołu i ruszył w stronę całującej się pary, lecz nie uszedł daleko, bo Nott pociągnął za łańcuch.

- Puść mnie, ty zboczeńcu! – Wydarł się rudzielec. Czy w tej szkole nie ma nikogo normalnego, żeby położyć kres tym chorym pedalskim ekscesom? Jak tak, na gacie Merlina można? Po coś Merlin stworzył kobietę i mężczyznę? A te pedały się tu będą panoszyć. Ciota Potter może i pokonał Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, ale to nie znaczy, że teraz trzeba mu na wszystko pozwalać! Nott, palancie przestań ciągnąć ten łańcuch! – oburzył się rudzielec, gdy poczuł, że znów musi stanąć bliżej.

- To nie jak ciągnę za łańcuch, tylko swoją, jak że kwiecistą przemową go skracasz – 'Pieprzeni bliźniacy! Jak oni mogli mnie w to wpakować!?' Pomyślał Ron i posłał w stronę swoich braci mordercze spojrzenie.

- Musiałeś? – spytał Potter blondyna.

- Ale co? Wkurzyć wiewióra, czy cię pocałować? – spytał, zadowolony Draco – Wiesz co: Nie odpowiadaj. W obu przypadkach odpowiedź brzmi: tak – Wyjaśnił arystokrata, po czym znów pocałował avadookiego, za co oberwał od wyżej wymienionego Zaklęciem Żądlącym, ale nie dał po sobie nic poznać, ale już nie próbował pocałować Pottera. Podał mu maskotkę i rzekł tak, aby wszyscy w Wielkiej Sali mogli go usłyszeć – To, abyś mógł ciągle o mnie myśleć i przytulać smoka, nawet kiedy mnie nie ma przy tobie – Nim ktokolwiek ze stołu Slytherinu zdążył się zorientować, co się dzieje, w stronę maskotek poleciało Zaklęcie Palące, które się odbiło od tarczy. Ron został potraktowany Zaklęciem Aquamenti przez swoich braci bliźniaków.

- Nieładnie Ronaldzie, nieładnie – powiedzieli chórem bliźniacy, a panna Granger podeszła do swojego, już w tej chwili byłego chłopaka i stając na wprost niego, zapodała mu perfekcyjnego lewego sierpowego. Draco, widząc to, odruchowo złapał się za swój nos, na co Harry wybuchnął śmiechem.

- Hermiono, dlaczego mnie uderzyłaś?

- Obiecałeś Ronaldzie Weasley! Obiecałeś, że dasz Harry'emu spokój!

- Ale to pieprzony pedał! – Oburzył się Ron.

- Jak dla mnie on może być nawet i Merlinem we własnej osobie, ale był moim przyjacielem i jest dobrym człowiekiem, który zajmuje się osieroconym dzieckiem swoich przyjaciół, więc przestań mu uprzykrzać dalszą edukację w Hogwarcie, albo będziesz miał ze mną do czynienia! – powiedziała z groźną miną Panna, Wiem To Wszystko i odwróciła się do stołu Slytherinu – Harry, chciałabym cię z tego miejsca przeprosić za moje karygodne zachowanie w czasie wakacji w Norze – powiedziała ze smutkiem w głosie i była pewna, że Harry ją oleje, ale Gryfon wstał, przytulił ją i wyszeptał do jej ucha.

- Tęskniłem za tobą, Hermiono.

- Ja za tobą też Harry. Ja za tobą też.

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz