13

4.7K 288 59
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




>>Parę dni później; Gabinet Westa<<

       - Siadaj Ron – powiedział blondyn – To, że chodzę z twoim bratem i że spędziłem u was wakacje, jest jednym plusem na twoją korzyść, ale jak jeszcze raz spróbujesz mi wyciąć numer za pomocą gadżetów twoich, jakże uzdolnionych braci, to wierz mi na słowo, że wytnę Ci taki numer, że cała szkoła będzie z Ciebie drwić, przez co najmniej dwa lata. Nie musisz mnie lubić – cedził słowa były Ślizgon – Lecz jestem twoim nauczycielem i wymagam minimum szacunku. A teraz, skoro wszystko jasne, weź te eseje i uporządkuj rocznikami, a ja idę na randkę z Charliem – próbował go z prowokować Alex, lecz Ron tylko zagryzł zęby i milczał. West tylko pokręcił głową i wyszedł.


>>Piętro wyżej; Stara klasa zaklęć<<

        - Tu masz szmatki środki czyszczące i wiadro oraz mopa. Będziesz sprzątać tę salę do ciszy nocne, a jak ci się uda skończyć, to znajdziemy, co innego do roboty – powiedział woźny do Weasley'ówny, po czym zwrócił się do swojej kotki: – Zostań z nią, kochana i powiadom mnie, jakby się leniła – po czym wyszedł.


>>Tymczasem gabinet Snape'a<<

       W kominku tkwiła głowa Narcyzy Malfoy, której zwierzał się mistrz eliksirów.

- Jest tak piekielnie seksowna, gdy przygryza końcówkę pióra, gdy zastanawia się nad oceną lub ten żar w oczach, gdy każę jej wpisywać odpowiednio zjadliwe komentarze na marginesach esejów tych półgłówków. Mam ochotę ją złapać, zerwać z niej ciuchy i...

- Nie kończ, Sev. Doskonale sobie zdaję sprawę, co byś zrobił pannie Granger. Nie musisz mi tego obrazować – powiedziała ze śmiechem pani Malfoy – Wiem, że teoretycznie to uczennica, ale wiesz równie dobrze, jak i ja, że jest nią, bo takie są wymogi naszego Ministerstwa, które próbuje się pozbierać po ostatnim Czarnym Panu, a panna Granger, a także reszta Golden Trio jest uznawana za osobę dorosłą i tak samo, jak ty, posiada status bohatera drugiej bitwy o Hogwart.

- Ależ, Cyziu, to dziecko – oponował brunet.

- Wcale nie jest już dzieckiem. Nikogo, kto przeżył tyle, co panna Granger nie można nazwać dzieckiem. Sam o tym pomyśl. Od pierwszej klasy w Hogwarcie, wraz z Potterem i Weasley'em udaremniała plany Czarnego Lorda. Sam wiesz najlepiej, przez co przeszli, szukając Horkruksów, i co ją spotkało z ręki mojej szalonej siostry. Nikogo, kto tyle przeszedł, nie można nazwać dzieckiem.

- Ale Narcyzo, ona jest dwa razy młodsza ode mnie. Mogłaby być moją córką – tłumaczył jej czarodziej.

- Ale nią nie jest – odparła kobieta.

- Ona mnie nienawidzi – złapał się ostatniego argumentu Snape.

- Pewności nie masz – odparła kobieta – Z tego, co pamiętam, nie oponowała zbytnio, co do współpracy z tobą.

- Bo to pieprzona Granger. Prędzej zje "Historię Hogwartu", niż sprzeciwi się swojej dyrektorce lub nauczycielowi – sarknął czarnooki.

- Sevi, chyba przesadzasz – powiedziała blondynka – Pamiętaj, że jesteś tym nauczycielem w kierunku, którego poleciał od panny Granger, nie tylko sprzeciw, ale i zaklęcie we Wrzeszczącej Chacie – zaśmiała się kobieta, przypominając sobie, jak jej o tym opowiadał, gdy Draco był na trzecim roku.

- Wtedy była jeszcze wierna Potterowi – odparł mistrz eliksirów.

- Oj, Severusie, wiesz tak samo dobrze, jak ja, że Panna, Wiem To Ja Wszystko żałuje swojego zachowania – odezwała się jego druga przyjaciółka Minerwa, którą zaprosił do tej rozmowy.

- Mini, od kiedy ty ją nazywasz "Panną, Wiem To Ja Wszystko"? – zakpił brunet.

- Od kiedy próbowała mnie pouczać, jak zdejmowałam z niej i Weasleyów klątwę Harry'ego – odparła kobieta, na co Narcyza zachichotała.

- To musi być ciekawa historia.

- Opowiem ci ją później Narcyzo – obiecała dyrektorka – Teraz musimy przekonać Severusa, że panna Granger jest dobrym wyborem i nie ma, co się oszukiwać, że jest inaczej – Severus tylko westchnął, zrezygnowany.


>>Tymczasem w lochach. Pokój Slytherinu<<

        - Profesor West, co pana do nas sprowadza? – spytał Draco.

- Jestem Alex i sprowadza mnie tu twoja sprawa – odparł były Ślizgon.

- W czym mogę służyć – spytał Malfoy, prowadząc Westa do swojego pokoju.

- Chodzi o, to... – zaczął West, jak tylko weszli do pokoju – Że chciałbym cię o coś prosić.

- Zamieniam się cały w słuch – odparł Draco.

- Wiem od Harry'ego, że chcesz nam pomóc złączyć pewną parkę, a ja sądzę, że przy okazji moglibyśmy dopiec temu bufonowi Roniaczkowi.

- Robi się ciekawie. Niech profesor kontynuuje – odparł Malfoy.

- Jak jeszcze raz powiesz do mnie per "profesorze", to ci nic nie powiem. Per 'profesorze' ma mówić do mnie tylko Ronald Weasley – powiedział, z demonicznym uśmiechem Alex – To taka moja prywatna wendeta – poinformował go West, widząc dziwny wzrok arystokraty.

- Jak już mówiłem, robi się ciekawie. Co mam zrobić? – spytał Draco.

- Wszystko, co jesteś w stanie, aby jak najczęściej wpadali na siebie i aby Severus nie miał, jak ignorować tej Gryfonki – oświecił go Alex – A teraz żegnam, bo muszę sprawdzić, jak sobie radzi Roniaczek – zakpił i wyszedł.

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz