9

5.2K 327 160
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




        Tymczasem Harry siedział w Pokoju Życzeń i rozmyślał, co się stało przez tę chwilę, jak Weasley'owie go zabrali bezpośrednio z dworca do zamku. Jeszcze w pociągu Draco pluł jadem, a teraz do rany przyłóż. (No oki. Może nie zupełnie), ale się chłopak stara i to jest najbardziej niepokojące. Cóż, muszę to z niego wyciągnąć, bo nie mogę, nie daj Merlinie ulokować, uczuć w tym bubku. Jeśli on chce tylko się zabawić, gdybym był sam, to pal licho, wszedłbym w tę grę z zawiązanymi oczami, ale mam pod opieką małego Lupina i nie zrobię nic, co by mogło młodemu zaszkodzić. Z postanowieniem wypytywania Malfoy'a udał się na eliksiry.

- Skoro w tym roku będziemy warzyć eliksiry przeciwkrwotoczne, przeciwbólowe i na wszelkie urazy w walce, a od profesora Weasley'a wiem, jak jesteście podzieleni na OPCM, to proszę teraz usiąść w parach z Obrony. Nie radzę ściągać, bo każda para dostanie inny zestaw eliksirów do zrobienia. I radzę wam się postarać, bo to wy będziecie z nich korzystać do końca roku. Mam nadzieję, że nie wysadzicie szkoły w powietrze – powiedział Snape, po czym poczekał, aż uczniowie się porozsiadają do odpowiednich ławek. Po czym wziął różdżkę i wysłał zwoje o różnej grubości do poszczególnych par. Najgrubszy ze wszystkich wylądował przed Potterem i Malfoy'em, na co avadooki aż jęknął – Mówił pan coś, panie Potter? – spytał Snape z kpiącym uśmieszkiem.

- Nie, nic, profesorze. Zupełnie nic – odparł brunet.

- To do roboty! – zarządził Snape i klasa zaczęła sprawdzać zwoje. Gdy Snape tylko zdążył usiąść, ręka Granger wystrzeliła jak z procy w górę – Tak, panno Granger? – spytał.

- Profesorze, czemu ja i Nott mamy tylko trzy eliksiry, a Harry z Malfoy'em całą rolkę pergaminu?

- Bo oni mogą w siebie rzucić wszystkim. Dosłownie wszystkim, a pani, panno Granger może rzucić w pana Notta, co najwyżej Drętwotą. On w panią czymś tnącym. Dlatego macie eliksir przeciwkrwotoczny, przeciwbólowy i uzupełniający krew. Poza tym, panno wiem to wszystko minus 10 punktów od Gryffindoru za nie słuchanie nauczyciela ze zrozumieniem. Minus 5 za marnowanie mojego czasu na zbędne tłumaczenia i następne minus 5 punktów za interesowanie się czyjąś pracą, a nie swoją – zakończył z ironicznym uśmieszkiem.

- Panie profesorze? – zaczął Draco.

- Tak, panie Malfoy?

- Ja sama osobiście uważam, że te wszystkie eliksiry są nam nie potrzebne, bo jedyny sposób, w jaki chcę zaatakować teraz Harry'ego, to ten czysto seksualny i zadbam o, to, aby po tym nie potrzebował eliksirów przeciwbólowych.

- A kto ci powiedział, że to ty będziesz ten dominujący? – spytał z kpiną w głosie Potter.

- No wiesz, Potti? Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale myślę, że nawet gdy to ty byś miał być na górze, to też zadbasz, abym nie potrzebował potem eliksiru, co Potti? – spytał Draco przymilnie Harry'ego.

- TO JEST OHYDNE! JAK PAN MOŻE POZWALAĆ NA TAKIE ZACHOWANIE NA LEKCJI?! – darł się Ron.

- Panie Weasley, po pierwsze proszę nie podnosić głosu w mojej klasie, jak i w mojej obecności. Po drugie w świecie czarodziei homoseksualizm jest normalny, poza tym są gorsze zboczenia, niż to. Jak pan myśli, panie Weasley skąd się biorą centaury, syreny, czy inne tak zwane magiczne rasy? Pozwoli pan, że go oświecę. Jest to mieszanka czarodziei i DNA magicznych zwierząt, więc jeśli pan Potter i pan Malfoy będą się nawet trzymać za ręce na moich zajęciach, to ja nie mam zamiaru im zwracać uwagi do czasu, aż nie będzie to miało wpływu na jakość pracy przez nich wykonywaną. Zrozumieliśmy się, panie Weasley? – zakończył swą przemowę Snape. Ron aż purpurowy na twarzy spojrzał w stronę Harry'ego.

- Co ci, Potter nie odpowiadało w Ginny? – spytał.

- Czy ja wiem? – Harry udał, że się zastanawia – Może to, że powiedziała, iż możemy być razem pod warunkiem, że zrobię coś z Tedem, który by nam tylko przeszkadzał? A może to, że za moimi plecami próbowała moją sową wysłać list do Ministerstwa, jako że się zrzekam opieki nad małym Lupinem, bo jestem za młody. Na wasze nie szczęście Orfeusz zna pewną komendę, o której wam zapomniałem wspomnieć. Mianowicie wszystkie listy, które ktoś przez niego wysyła, są najpierw do mnie dostarczane. A skoro ten list był oznaczony pieczęcią rodów Black Potter, to pozwoliłem sobie je sprawdzić, gdyż jak doskonale wiemy, jestem jedyną żyjącą głową tych rodów – prawie że syczał Potter – A może mi nie pasowało, że mnie próbowała na siłę do łóżka zaciągnąć w celu, żeby się pozbyć Lupina. Co jej mały Teddy tak przeszkadzał, to nie wiem. Oj, poprawka. Co wam tak Teddy przeszkadzał? – zakończył Gryfon, siadając, nawet nie wiedząc, kiedy wstał. Wszyscy byli w szoku, poza DWÓJKĄ rudowłosych bliźniaków, którzy zawzięcie coś skrobali na papierze.

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz