12

5.1K 298 131
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



>>Tymczasem biuro dyrektora Hogwartu<<

        - Więc słucham was – powiedziała Molly, gromiąc swoje dzieci wzrokiem.

- Ale co? – spytał Ron.

- Pozwól, że cię oświecę, bracie – odparł Bill – Mamie chodzi o to, że potraktowaliście Harry'ego, jak nie przyrównując prywatnego sponsora i kazaliście mu się do chuja pana, biednego małego chłopca pozbyć, którego rodzice, notabene, oddali życie za to, abyśmy my mogli żyć w wolnym świecie, a nie z szaleńcem na karku – denerwował się młodzieniec – A co do ciebie, moja droga – zwrócił się do Ginny – Nie wierzę w to, że próbowałaś go przekonać własnym ciałem. Co do tego, to było bardzo, ale to bardzo nierozsądne z twojej strony. Czy ty naprawdę sądziłaś, że Harry pozbędzie się własnego chrześniaka? On, co zawsze chciał mieć rodzinę? Dajcie swoje różdżki i to w tej chwili – zażądał Bill. Po tym, jak uzyskał żądane przedmioty, zwrócił się do rodziców i dyrekcji – Moja rola na tym się kończy, a wy zróbcie z nimi, co wam się podoba – po tych słowach, opuścił gabinet.

- My też nie mamy za dużo do powiedzenia. Wy jesteście gronem pedagogicznym i wy ich ukarzcie – powiedział Artur.

- W takim razie ja zajmę się ukaraniem panny Weasley, a ty pana Ronalda, Severusie – powiedziała dyrektorka.

- Z wielką przyjemnością się zajmę karą dla pana Ronalda, i już wiem, jaka to będzie kara. Zostanie on na dwa miesiące asystentem profesora Alexa Witha. I to bez różdżki.

- CO?! JA MAM BYĆ ASYSTENTEM TEGO ZBOCZEŃCA?! – wrzeszczał Ron.

- Przede wszystkim: To proszę na mnie nie podnosić głosu i trochę szacunku dla nauczyciela – Ronald aż się gotował z wściekłości. Miał już coś odpowiedzieć, ale Ginny go kopnęła w kostkę.

- Pani, panno Weasley będzie pomagała naszemu woźnemu przez następne dwa miesiące – Ginewra tylko spuściła głowę – A poza tym proszę mi tu przysłać pannę Granger – po tym, jak rodzina Weasley opuściła gabinet, dyrektorka zwróciła się do mistrza eliksirów – A co zrobimy z panną Granger? – Pomoc, któremukolwiek z nauczycieli to dla niej niekara nawet bez użycia magii.

- A co powiecie na to, aby pomagała ci Severusie, mój chłopcze? – odezwał się portret Dumbledore'a.

- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Chyba że oboje chcecie, abym ją w końcu udusił – odparł chłodno Snape.

- Nie udusisz, nie udusisz – odparł mu obraz poprzedniego dyrektora. Tę wymianę zdań przerwało nieśmiałe pukanie do drzwi. Po usłyszeniu zaproszenia do środka weszła nie pewnie Hermiona.

- Pani mnie wzywała, pani dyrektor? – spytała dziewczyna.

- Tak, moja droga. Co masz mi do powiedzenia w sprawie pana Pottera? – spytała surowo profesorka.

- Jest mi strasznie wstyd, pani profesor. Byłam naprawdę podła. Nie wiem, co ja sobie myślałam. Nie powinnam była się tak zachowywać. Harry jest moim pierwszym przyjacielem, a ja się tak zachowałam. Może i nie mówiłam mu, żeby oddać małego Lupina, ale też nie stanęłam po jego stronie. Jak mnie spytali, to powiedziałam tylko, że jest za młody na opiekuna Tedda, a on nas przeklął i potem pani się zjawiła – odpowiedziała brązowooka.

- W takim razie będzie pani przez dwa miesiące po zajęciach lekcyjnych pomagała mi oceniać pracę uczniów. Profesorowi Snape'owi również będzie pani pomagała w ocenianiu prac, jak i przy ważeniu eliksirów dla skrzydła szpitalnego oraz dla św. Munga. Także poniedziałek i środa jest pani u mnie, a resztę dni u profesora Snape'a – zarządziła McGonagall. Dziewczyna pokiwała głową.

- Różdżki ci nie zabierzemy, bo pokazałaś, że rozumiesz, iż źle potraktowałaś pana Pottera. I taka moja mała rada: Przeproś go. Na pewno to doceni. Nie mówię, że ci wybaczy, ale doceni – powiedział portret Dumbledore'a.

- Dziękuje, profesorze – odparła Gryfonka.

- Możesz już odejść, panno Granger – powiedział Snape. Po tym, jak dziewczyna opuściła gabinet, czarnowłosy spojrzał na dyrektorkę z chęcią mordu w oczach – Czy Ty chcesz mnie wsadzić do Azkabanu za zabicie uczennicy? – spytał.

- Oj Sev, przecież mam oczy i widzę, że jedyne, co masz ochotę zrobić pannie Granger, to mały snapik lub snapisiątka, ale na pewno nie zamordować – odparła mu z uśmiechem McGonagall.

- Ależ Mini, to jest uczennica – upierał się mistrz eliksirów.

- I to ponętna uczennica – poprawiła go kobieta.

- Oj ponętna jak cholera... Na gacie szalonego Merlina, czy ja to powiedziałem na głos? – spytał zaskoczony.

- Jak najbardziej na głos – zachichotała kobieta.



_________________________________________

OKI :-) NIE WIEM, JAK MI TEN ROZDZIAŁ WYSZEDŁ, ALE ODDAJE GO W WASZE ŁAPKI I CZEKAM NA OPINIE MOŻE JAKIEŚ SUGESTIE? JESTEM OTWARTA NA WASZE PROPOZYCJE.

Mania

A wszystko przez niegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz