Rozdział 23

9.9K 248 11
                                    

Kolejny dzień i kolejna nadzieja. Christopher, nadal się nie obudził co mnie bardzo smuci. Pragnę by był już tu ze mną. Może krzyczeć lub bić, ale chcę usłyszeć jego piękny zachrypnięty głos i ujrzeć te ciemne oczy kiedy tylko wścieka się na mnie jak coś zrobię lub powiem. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem idąc od razu do garderoby. Godzinę temu przyjechałam do domu, żeby się odświeżyć czego bardzo nie chciałam, bo wolałam zostać ze swoim Diabłem. W nocy nie mogłam spać ani w szpitalu ani w domu. Gdyby nie Amanda i jej upartość nie przyjechałabym tutaj z własnej woli. Wyjęłam białą sukienkę, którą Christopher, kupił mi przed naszym ślubem. Górna część zrobiona jest z koronki, a dół jest z cienkiego materiału. Niebieska jeansowa kurtka idealnie pasowała do bieli, a czarne szpilki dodawały mi tylko atrakcyjności. Wyszłam z garderoby i zbiegając po schodach podeszłam do komody na korytarzu. Spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie w lustrze i wymusiłam na swoje twarzy blady uśmiech. Chwyciłam kluczyki od samochodu Christophera i zamykając dom na dwa spusty podeszłam do Audi Q7. Christopher, zabrał go ze sobą kiedy poleciał do Irlandii. Nie lubił przemieszczać się komunikacją miejską. Ja nie miałam z tym problemu, bo odkąd zaczęłam chodzić do szkoły jeździłam autobusem lub tramwajem. Odpaliłam samochód i wyjechałam z podjazdu kierując się do szpitala. Jeśli będzie to konieczne to załatwię najlepszych specjalistów, żeby wyleczyli mojego męża. Lekarz sam ci powiedział, że zrobił wszystko co musiał, a teraz pozostaje czekać. Czekać na cud, który się wydarzy w nieoczekiwanym momencie. Usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz samochodowy i ujrzałam imię Arthura. Nacisnęłam przycisk na kierownicy.

- Dzień dobry pani Carson. – odezwał się gruby głos mężczyzny.

- Witaj Arthurze, w jakiej sprawie dzwonisz? – skręciłam w lewą stronę.

- Adwokat pana Carsona, chcę się z panią spotkać odnośnie przejęcia przez pani ojca firmy.

- Dobrze. – zatrzymałam się na czerwonym świetle i przytaknęłam głową. – Kiedy jest w stanie się ze mną spotkać? - spojrzałam na imię Arthura.

- Ma dziś wolny dzień. – westchnęłam i odwróciłam wzrok na drogę.

- Dziś nie mogę. – podrapałam się po czole. – Chcę spędzić dzień z Christopherem.

- Przekazać mu, że woli pani w inny dzień? - oczywiście, że nie wolę. Chcę jak najszybciej to załatwić, żeby mieć z głowy chociaż jedną rzecz.

- Zaproponuj mu miejsce spotkania w szpitalu. – ruszyłam samochodem. – Przynajmniej odwiedzi swojego klienta. – skręciłam w prawą stronę zmieniając bieg na dwójkę.

- Zobaczę co da się zrobić. – zaparkowałam na parkingu szpitalnym. – Skontaktuje się z panią jeśli będę coś wiedział. – odpięłam pas i opadłam na oparcie siedzenia patrząc na wyświetlacz.

- Nie odwiedzisz dziś Christophera?

- Musze teraz dbać o pani bezpieczeństwo i zając się wszystkim.

- Przepraszam Arthurze, nie powinnam na ciebie wtedy naskakiwać. – przejechałam dłonią po czole.

- To naturalne, że wpadła pani w szał kiedy dowiedziała się o postrzale. – szepnął. – Ale ja na prawdę dbam o bezpieczeństwo Christophera.

- Tak wiem. – uśmiechnęłam się lekko chociaż wiedziałam, że o n tego nie widzi. – I jestem ci za to wdzięczna.

- Jeszcze nic nie zrobiłem. – zaśmiał się cicho. – Ale dziękuję.

- Nie dziękuj. – westchnęłam. – Musze już iść, odezwij się jak będziesz coś wiedział.

- Oczywiście. – rozłączyłam się i wysiadłam z samochodu blokując przy tym drzwi do niego. Rozejrzałam się po parkingu. Ani śladu paparazzi i dziennikarzy. Odetchnęłam z ulgą i z uśmiechem na ustach skierowałam się w stronę wejścia do szpitala. Włożyłam telefon do torebki przez co nie zauważyłam jak tłum paparazzi i dziennikarzy otoczyło mnie na wszystkie strony. Popatrzyłam na nich wystraszonym wzrokiem.

Tajemnice Christophera ✅Where stories live. Discover now