Rozdział 20

10.5K 258 31
                                    

Z Amandą, spędziliśmy miły ranek. Najpierw zjedliśmy razem śniadanie w jej mieszkaniu, a potem  pojechaliśmy do sali weselnej by sprawdzić czy wszystko jest gotowe na ważny dzień panny White. Sala była ogromna w kolorach bieli, pomieściłaby tutaj z tysiąc osób. Dowiedziałam się, że ma być ponad 500 gości, co mnie nie zdziwiło, bo  jak ona i jej narzeczony to znane osoby. Po męczącym sprawdzeniu sali i sukni ślubnej, musieliśmy odpocząć więc Amanda, zaprosiła mnie do kawiarni nie daleko salonu sukien ślubnych. Amanda, była znana z tworzenia muzyki na potrzeby filmów, czy seriali, a jej przyszły mąż był biznesmenem jak Christopher. Bardzo chciałabym przyjść na jej ślub, ale nie jestem pewna czy  Christopher będzie chciał jechać. W końcu w internecie rozpisują się nad tym, że Amanda, uciekła z jego przyjacielem. Polubiłam ją bardzo z czego byłam zaskoczona, bo wszyscy uważali ją za złą osobę. Nie ufa się ludziom, których dopiero co poznałaś, musi minąć kilka lat by dotrzeć w nich prawdziwą stronę. Słowa Christophera, obudziły się w mojej głowie i muszę przyznać iż ma racje. Pamiętam jak kiedyś wypowiedział słowa które dały mi do myślenia. Każdy zasługuje na drugą szanse nawet ci, którzy wyrządzili nam krzywdę. Spojrzałam na Amandę, która z uśmiechem na ustach rozmawiała ze swoim narzeczonym przez telefon. Thomas, nie mógł załatwić z nią najważniejsze sprawy, bo był w delegacji w Dubaju i Amanda, została ze wszystkim sama.  Kobiety spojrzała na mnie marszcząc przy tym brwi. Rozłączyła się i odłożyła telefon na stolik.

- Mam coś na twarzy? – wskazała palcem na swoją twarz i zaśmiała się.

- Nie, dlaczego tak sądzisz? – wzięłam łyk kawy.

- Bo się dziwnie uśmiechasz. – nałożyła kawałek ciasta na widelec i spróbowała go. Mruknęła z zachwytu. – To jest pyszne. – zamiast coś powiedzieć to tylko patrzyłam na nią jak delektuje się słodkością. Zastanawiałam się, czy to Amanda, zerwała zaręczyny, czy raczej Christopher. Możliwe, że Christopher, traktował ją tak samo jak mnie i przez to dziewczyna uciekła od niego.

- Amanda? –  spojrzała na mnie nie przerywając jedzenia. Patrzyłam w jej oczy. – Jaki jest twój narzeczony?

- Kochany. – uśmiechnęła się i odłożyła widelec. – Romantyczny, przystojny, umięśniony, opiekuńczy, ciepły. – mówiąc to patrzyła w jeden punkt przed siebie z uśmiechem. – Kocham go. – wzruszyła ramionami. Położyłam dłoń na stoliku i palcami zaczęłam bębnic jakiś nieznany mi rytm. Widziałam w jej oczach, jak na wspomnienie jej narzeczonego świeciły jej się oczy.

- A Christopher? – uniosłam brwi. Szatynka spojrzała na mnie z zdziwieniem i bez uśmiechu.

- Christopher? – przytaknęłam. – Był także kochany taki jak Tom. – czułam, że w tym momencie mnie okłamała. Christopher, nigdy nie był kochany.

- Na prawdę? - uniosłam jedną brew.

- Czasami. - szepnęła nie patrząc na mnie.

- Dlaczego odeszłaś od niego? – postanowiłam przełamać barierę i zapytać ją to o co chciałam od początku naszego przypadkowego spotkania. Kobieta westchnęła i wyprostowała się na krześle.

- Bo nie był mój. – przeczesała swoje piękne, długie i proste włosy dłonią. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co jej chodziło.

- Jak to nie był twój?

- Należał do innej kobiety. – spojrzała w końcu na mnie.

- Przecież Christopher, po tobie nie miał nikogo. – pochyliłam się nad stolikiem, żeby spojrzeć głęboko w jej oczy.

- Nie prawda. – pokręciła głową.

- Wiem tylko, że miał kilka romansów. - wzruszyłam ramionami bez cienia zazdrości.

Tajemnice Christophera ✅Where stories live. Discover now