Rozdział 1

148 9 4
                                    

- Przepraszam, tak bardzo was zawiodłam.. j..ja.. ja naprawdę nie chciałam - wyszlochałam w ramie ojca. Nie odzywał się wcale od dwudziestu minut.

- Uspokój się dziecko - poleciła mama. Bałam się spojrzeć w oczy rodzicom. Czułam wstyd i obrzydzenie do samej siebie. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Nigdy nie przeżyłam nawet podobnej, nie znam osoby z mojego otoczenia, która by tak skończyła. Jestem największa idiotką na tym świecie.

Dotychczas miałam idealne życie. Od najmłodszych lat chodziłam do prywatnej szkoły, gdzie były tylko dzieciaki z bogatych rodzin. Każdy w szkole znał każdego. Tylko nielicznych było stać, żeby płacić tak wysokie opłaty za rok szkolny. Otaczałam się mnóstwem znajomych. Potrafiłam pogodzić życie towarzyskie z nauką, bo osiągałam zawsze najwyższe wyniki we wszystkim. Zainteresowania godne pochwały i zachwytu, a przede wszystkim wydawania pieniędzy. Rodzice byli ze mnie tak bardzo dumni aż do dzisiaj. Nawet nie chcę wiedzieć co sobie o mnie myślą w tym momencie.

Z zawieszenia wyrwał mnie dotyk taty na ramieniu. Potrzebowałam ich wsparcia teraz. Nigdy nie zależało mi na ich uwadze tak bardzo. Zazwyczaj oboje są w pracy i spotkać można ich jedynie w weekend. Mama projektuje ubrania i ma nawet swoją markę, której powodzi się bardzo dobrze. Dzięki temu, że ma znajomości byłam z nią już kilka razy na największych pokazach mody. Za to tata jest prawnikiem, ale od kilka lat zajmuję się też polityką.

- Kto jest ojcem? - i padło to pytanie, którego bałam się od samego początku. Na nowo zalałam się łzami i mocniej chwyciłam koszule taty. Wszystkie nieprzyjemne chwile zalały mnie od początku tak samo jak świeży potok łez.

- Kochanie, chcemy wiedzieć - przez posklejane rzęsy i łzy widziałam jak mama klęka przede mną i chwyta mnie za kolana. - Musimy wiedzieć - poprawiła się. Pokręciłam głową i wytarłam policzki.

- On musi ponieść konsekwencje - powiedział tata i był to jego pierwszy komentarz w tej sprawie.

- Musi wziąć odpowiedzialność za dziecko, Quinn - popatrzyłam na mamę i ponownie pokręciłam głową. Nie ma mowy, że im powiem prawdę.

- Nie chcę go znać - wydusiłam.

- Kogo? - dopytywali dalej. Miałam potwornie dużo powodów, żeby nie mówić im kto jest ojcem dziecka. Nie chcę go już nigdy widzieć, bo jest okropną osobą. Zniszczył mi życie na każdy możliwy sposób. Mój koszmar trwał od wiosennej przerwy i przez całe wakacje włącznie, a wszystko przez niego. Kiedy już myślałam, że piekło się skończyło, dowiedziałam się o ciąży.

*****

W poniedziałek zrobiłam testy i rozmawiałam z rodzicami. A we wtorek razem z mamą od samego rana byłam już w klinice, którą wybrała. Zapewniała mnie, że w tym miejscu nie będę oceniana i potraktują mnie lepiej niż w publicznym szpitalu. Nie protestowałam, chciałam wiedzieć czy testy nie kłamią. Nadal miałam cień szansy, że to tylko pomyłka, że moje życie może wrócić na dawne tory.

Byłyśmy sporo przed czasem, więc poszłam skorzystać z łazienki. Byłam w niej sama, na dłuższą chwilę stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.

Długie, brązowe włosy, opalona skóra, która jest pamiątką po kończących się wakacjach i przekrwione oczy, które zakrywałam okularami słonecznymi. Nie spałam większość nocy, tylko rozmyślałam i płakałam w poduszkę. Wyglądałam tak samo beznadziejnie jak się czułam.

Potrząsnęłam głową i postanowiłam wrócić do mamy do poczekalni. Siedziała w tym samym miejscu i przesuwała palcem po ekranie telefonu. Ubrana w idealnie obcisłą spódnice i koszule, a na kolanach trzymała niezwykle drogą torebkę.

- Jak się czujesz? - spytała odkładając telefon i łapiąc mnie za rękę.

- Dobrze - uśmiechnęłam się lekko.

- Będzie dobrze, kochanie. Nie przejmuj się niczym - pocałowała mnie w czoło i ścisnęła dłoń. Momentalnie pod moimi powiekami zebrały się łzy, które w ostatniej chwili powstrzymałam, żeby nie wydostały się na zewnątrz. Nie miałam szansy jej odpowiedzieć, bo zostałyśmy zaproszone do gabinetu i w tym momencie chyba tak naprawdę uświadomiłam sobie ogrom całej sytuacji.

Badanie było nieprzyjemne. Miałam ciągle zamknięte oczy i trzymałam mamę za rękę. Dziękowałam, że nie byłam w tej chwili sama.

- Jesteś w trzecim tygodniu ciąży, gratuluje - uśmiechnęła się do mnie ciepło pani Green. Wtedy ostatnie nadzieje, że to jednak nieprawda zostały rozmyte.

- Dziękuję - szepnęłam, chociaż nie było mi do szczęścia za bardzo. Rozpoczęła wypowiedz o tym czego muszę unikać, co robić, jakie brać leki i jak się zachowywać w niektórych sytuacjach. Było tego tak strasznie dużo. Mama była tym bardzo przejęta i wszystko skrupulatnie zapisywała w notatniku w telefonie. Ja tylko pusto patrzyłam w ulotki, które mi podawała co jakiś czas.

- To recepta na witaminy i leki, które musisz brać. Następnym razem zobaczymy się za cztery tygodnie chyba, że coś by cię niepokoiło to zapraszam w każdej chwili - złożyła dłonie i oparła o nie brodę. - Masz jakieś pytania? - popatrzyła na mnie wyczekująco.

- C..czy mogę w jakiś bezpieczny sposób... usunąć ciąże? - wydusiłam, a ona popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Słyszałam jak mama głośno wciąga powietrze na fotelu obok i chwyta mnie za ramie.

- Quinn...

- Są oczywiście, że są sposoby na przerwanie ciąży, ale... Nie zajmujemy się tym w naszej klinice. Taki zabieg ciągnie za sobą zbyt duże ryzyko.

________________________________________________________________________________

QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz