17. Wszyscy jesteśmy zepsuci.

92 5 7
                                    

Play me like a record, baby
Spin me around, turn me upside down
And you don't want me to
I'll pull the covers right up over your head

Inhaler - It wont always be like this

                                      ***

Po powrocie do szkoły ponownie czułem na sobie wzrok wszystkich. Gdzie się nie obejrzałem tam trafiało na mnie ciekawskie spojrzenie któregoś z uczniów Conaway High. Stawało się to męczące, zupełnie jakby ludzie nie mieli innych problemów w swoim życiu i postanowili zająć się moim. Liv też nie miała sobie równych. Na apelu wystosowano w jej stronę oficjalne przeprosiny za niesłuszne oskarżenia kierowane w zeszłym tygodniu na oczach całej szkoły. Ot, zwykła formalność, ale wcale nie oznaczało to, że dało się nią załatwić też potok plotek, które przewijały się przez szkolne korytarze zupełnie jak wtedy, gdy na instagrama wyciekł ten filmik. Szkoła huczała. Przyjaciele pocieszali nas, mówiąc, że niedługo wszystko ucichnie. Dowiedziałem się też, że tuż na koniec zeszłego tygodnia, ze szkoły z hukiem wyleciał Jasper. Okazało się, że handlował dopingiem, i nie tylko tym, wśród uczniów.

Chyba jeszcze nie do wszystkich dotarły informacje, bo pod moim samochodem na parkingu zaczęła ustawiać się kolejka pierwszaków, którzy chcieli towaru. - powiedziałem, kręcąc głową z niedowierzaniem i rzuciłem klucze na okrągły stolik, wyrywając moich przyjaciół z żywej rozmowy.

- Czego się kurwa gapisz? - warknął Dylan w stronę jakiegoś typa, który jak oniemiały stał z tacką przy naszym stoliku i szybko odsunął się na jego słowa.

- Ostatnie tygodnie mojego życia to jakiś nieśmieszny żart - podsumowała Liv, wbijając widelec w swoją nienaruszoną sałatkę.

Obdarzyłem ją współczującym spojrzeniem i złapałem za rękę.

- Mówiłem Ci już, że nie musisz się nikomu tłumaczyć.

- Miej to wszystko w dupie, laska - wzruszyła ramionami Ettie i oparła głowę o ramię Jasona.

- Zawsze łatwo jest gadać za plecami - stwierdził Noah, przeżuwając swojego burgera.

- Dobra, głowy do góry wszyscy. Musimy trochę odreagować ten cały chaos. Jakieś pomysły? - zapytała Alison, jak zwykle przejmując inicjatywę.

- Hmm, właściwie to tak - odparł Jason, podnosząc głos - Trzeba ogarnąć jakieś ognisko na otwarcie sezonu.

W ciągu tych kilku miesięcy nauczyłem się jakoś tolerować tego typa, chociaż za każdym razem gdy się odzywał - niemiłosiernie działał mi na nerwy, ale nie chciałem niepotrzebnych spin, mimo, że on i jego brat byli kompletnymi idiotami.

Do tej pory ograniczał prawie do minimum swoje głupie teksty w moim kierunku, pewnie ze względu na Ettie i jej prośby, no i można by rzec, że było między nami okej. I to właśnie wydawało mi się zbyt dziwne, zbyt łatwe i proste, żeby mogło być prawdziwe i coś w jego zachowaniu mi nie grało. Bałem się, że to on może stać za pobiciem Clarka, ale gdy podzieliłem się moimi podejrzeniami z Liv, uznała, że to niemożliwe, bo Jason zmienił się dzięki Ettie i nie jest już takim bucem, jak przed ich związkiem. Natomiast sam Clark za żadne skarby świata nie chciał powiedzieć mi, kto dokładnie postanowił doprowadzić go do takiego stanu.

- No więc w ramach tego zrobimy z Collinem domówkę w domku, no wiecie, tym nad jeziorem. Jak za dawnych czasów - roześmiał się, a reszta przytaknęła z aprobatą na ten plan - W ten piątek, zaraz po inicjacji dla świeżaków - dodał - Może być kapitanie? - parsknął w moim kierunku, a ja wywróciłem oczami.

Far From Perfect Where stories live. Discover now