32

1.6K 129 28
                                    

Trzymał go w szczelnym uścisku gdy wychodzili frontowymi drzwiami, ledwo mógł łapać oddech. Taehyung wciąż powoli kroczył za nimi obserwując jak psychiczny dzieciak śmieje się gdy deszcz zmoczył ich ubrania. - Byliście idiotami Taehyung! - krzyczy szarpiąc chłopakiem. - Zasranymi idiotami!

- Wiesz, że nie skończy się to dla ciebie dobrze!? - mężczyzna krzyczy, deszcz zmoczył także i jego ręce niesamowicie się trzęsły a on sam nie wiedział co ma zrobić. - Zostaw go! - próbował przekrzyczeć ulewę oraz wiatr.

- Nikt nie będzie go kochał bardziej niż ja! Odsuń się kurwa! - szarpnął Jiminem mocniej gdy tamten zaczął się trząść. - Zabije was wszystkich po kolei. - uciął by następnie pchnąć nastolatka do pojazdu, sam usiadł za kierownice, w jednej dłoni wciąć trzymał broń, zamknął wszystkie drzwi z szaleńczym uśmiech i piskiem opon ruszył. - Jak myślisz jak szybko Min Yoongi ruszy na poszukiwania miłości swojego życia? - zapytał ironicznie. - No już rozchmurz się przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Pójdziesz siedzieć i będziesz żałował tego do końca swoich dni - wysyczał gdy tamten znów przystawił mu pistolet do głowy.

- Zamknij się! - krzyknął, ulewa zasłaniała mu pole widzenia podczas prowadzenia pojazdu, sam dobrze też nie potrafił kierować, do tego adrenalina. - Nic o nim kurwa nie wiesz! Ile razy cię okłamał? Co? Przyznał się ile osób skrzywdził?! A ile pozbawił życia?! - Jimin znieruchomiał, już nie krzyczał próbował uspokoić oddech, nie da mu wygrać.

- I co zrobisz gdy mnie zabijesz? - zapytał ze spokojem, płakał, słone łzy, wypalały dziury w policzkach nastolatka.

- Kto powiedział że ciebie, w moim planie nigdy nie było miejsca byś to ty stracił życie, miałeś pokochać mnie mieliśmy być idealną parą, ale pojawił się on, idealny, obrzydliwie bogaty Min Yoongi. - zaśmiał się - to on dzisiaj umrze. - spojrzał na twarz nastolatka. Po około pół godzinnej trasie, z pistoletem wciąż blisko siebie, zamkniętymi z każdej strony drzwiami, Skręcił z piskiem opon w uliczkę, dotarli do opuszczonej starej fabryki, Park Jimin wiedział gdzie się znajduje był tutaj już kiedyś, byli tu razem.

Pamiętał ten dzień doskonale...

*

Trzy lata wcześniej*

- Nie podchodź do krawędzi - ostrzegł go gdy jego przyjaciel stanął na krawędzi dachu opuszczonej starej fabryki. - Nie wygłupiaj się to naprawdę nie jest śmieszne.

- Przecież się tylko wygłupiam - zaśmiał się cofając się o krok, przeniósł wzrok na Jimin, widać było, że się martwił, jego lęk wysokości nie pozwalał mu podejść bliżej, trzymał dystans, gdyby tylko podszedł bliżej od razu zrobiło by mu się słabo, wolał nie ryzykować. - Przepraszam - wyszeptał widząc jego zmartwienie.

*

Wysiadł okrążając samochód wyszarpał z niego nastolatka. - myślisz, że nasza gwiazda wieczoru szybko się zjawi? - zapytał.

*

Min Yoongi poinformowany o całym zajściu wiedział, że liczy się każda minuta, szalał, czuł jak każdy oddech może być jego ostatnim, serce waliło jak oszalałe, gdy dotarł wraz z Jeonggukiem do rezydencji, trzęsącymi dłońmi szarpał Taehyungiem pytając gdzie go zabrał, niestety nie znał on odpowiedzi. - On go kurwa zabije - krzyczał w złości. - kurwa! - zdzierał gardło, pędem wpadł do biura w ręcznie zdobionej komodzie pod kluczem trzymał broń,  od razu chwycił jedną z nich i schował za paskiem. - gdzie on mógł cię zabrać - mówił sam do siebie, intensywnie myślał, w które miejsce mógł zabrać Jimina.

*

- Dziwnie czuje się gdy zabieram cię w takie miejsce, ty zabierasz mnie do drogich restauracji a ja do starej opuszczonej fabryki. - zaśmiał się nastolatek, było mu dość głupio, przecież Min Yoongi zawsze zabierał go w takie miejsca o których nigdy nie śnił a on? On zabrał go w tak paskudne miejsce. - zawsze przychodziłem tu z Jisungiem, ale on teraz nie ma zbytnio czasu by szlajać się razem ze mną, zresztą chodzi ostatnio jakiś obrażony. - spojrzał w dół unikając wzroku starszego mężczyzny.

- Szczerze wole gdy zabierzesz mnie w takie miejsce, brak tego całego hałasu, tych wszystkich ludzi, nikt na nas nie patrzy - wyszeptał.

*

- Fabryka! - wybiegł ze swojego biura w pośpiechu udając się do garażu w którym już czekał Taehyung wraz z Gukkiem. - Ten skurwiel zabrał go do opuszczonej fabryki. - Taehyung wyślij Taeyonga i jego ludzi by przeszukiwali dom tego psychola, sprawdźcie też dom Jimina. Szukajcie wszędzie gdzie Jimin kiedykolwiek był, na wszelki wypadek gdybym ich tam nie znalazł.

*

- Powiem ci kochanie, że ciężko będzie mi patrzeć na twoje cierpienie gdy już go zabije - wysyczał szarpiąc przyjaciela za włosy. - będzie zdychał jak kundel.

Wciąż do niego celował i trzymał jak najbliżej siebie, tym razem broń trzymał przy krtani, wbijała się w jego skórę tak boleśnie. Yoongi najpewniej już ich szuka. - Zabij mnie - szepnął. - zabij mnie! Będziesz miał to wszystko z głowy, zdążysz jeszcze uciec.

- Czy ty nadal nie rozumiesz? Nie ruszę się stąd dopóki nie zabije tego śmiecia. - a jeśli dalej będziesz tak skamlał, to będziesz musiał sam go zabić.

*

Nie zwracał uwagi, że jedzie zdecydowanie zbyt szybko, w oddali już widział opuszczoną fabrykę, specjalnie zgasił światła i zaparkował kawałek dalej na wypadek gdyby Jisung usłyszał, że Min dotarł na miejsce. Wysiadł z samochodu i od razu wyciągnął broń, biegł ile sił tylko po to by dotrzeć na czas, wejście było drugiej stronie, gdy był tutaj pierwszy raz Jimin pokazał mu drogę. W ciemnościach znalazł otwarte drzwi, wszędzie znajdowały się puste butelki i malunki na ścianach.

- Jak myślisz kochanie jego głupie pieski też się pojawią by oglądając przedstawienie? - echo roznosiło się po całym budynku, ruszył schodami na górę uważnie kroczył schodek po schodku tam by nie narobić hałasu. Oddychał powoli musiał zachować spokój chociaż było to nie do wykonania bo jego serce waliło jak oszalałe. Na pierwszym piętrze pusto, są na drugim, słyszał śmiech psychopaty coraz wyraźniej. Gdy minął ostatni schodek od razu wycelował w nastolatka. - o proszę gwiazda wieczoru! - krzyknął, wciąż celował tylko w Jimina, dopóki to robił miał pewność, że Yoongi go nie zastrzeli. - Bardzo szybko nas znalazłeś, jak miło.

- Jeżeli mu cokolwiek zrobisz, przysięgam będziesz zdychał w męczarniach - ostrzegł go wykonując krok do przodu.

- jeżeli ty zrobisz jeszcze jeden krok będziesz patrzył jak rozpierdalam mu łeb - krzyknął by ostrzec mężczyznę. - myślisz, że nie jestem do tego zdolny?!

- Zabij mnie, droga wolna, ale pamiętaj będziesz gnił w więzieniu, no już, wyceluj w moją stronę. - Min Yoongi wiedział co robi. Jimin od razu się szarpnął. - Jimin zostaw, nie komplikuj tego.

- co ty robisz?! - krzyczał dusząc się własnymi łzami już ciężko było złapać mu oddech. - Daj mu odejść, Jisung daj mu odejść! Zrobię wszystko tylko pozwól mu odejść kurwa!

- cóż za heroiczny czyn, chcesz umrzeć za miłość swojego życia? Zabawne, powiedz mi Yoongi, warto? - zapytał znów celując do mężczyzny.

- warto.

Tamtej nocy w fabryce było słychać strzały, tamtej nocy w fabryce z jednej osoby uchodziło życie.

Cerise |Yoonmin|Where stories live. Discover now